Jednorazowe maseczki chirurgiczne mają gumki zakładane na uszy. Wiele godzin ich używania czasem powoduje nawet rany. Drukujemy specjalne zaczepy, dzięki którym można te gumki mocować wokół głowy bez uszczerbku dla skuteczności maseczek – mówi Artur Samojluk, współwłaściciel firmy Turbo Trade w Szczytnie. - Projekt takiego zaczepu można znaleźć w internecie, ale nikt tego nie produkuje. My to robimy na drukarce 3D, odpowiadając na zapotrzebowanie lekarzy. O tych i innych działaniach szczycieńskiej firmy rozmawiamy z Arturem Samojlukiem.
Skąd myśl, by te zaczepy robić?
To reakcja na prośbę żony, która pracuje w szpitalu. Jest anestezjologiem i uczestniczy w operacjach. One często trwają kilka godzin i wtedy te maseczkowe gumki, po tym czasie, stają się poważną uciążliwością. A teraz pracownicy służby zdrowia muszą te maseczki nosić bezustannie, więc jest im jeszcze trudniej. Nasi lekarze widzieli takie zaczepy u kolegów zza granicy. Pytali, czy można by coś takiego zrobić dla nich. Odtworzyliśmy wzór i drukujemy.
Od kiedy?
Nieco ponad tydzień. Rozmawiałem z dyrektor szczycieńskiego szpitala, była bardzo zainteresowana i chętna wziąć każdą ilość tych zaczepów. Drukujemy je, oczywiście bezpłatnie. I tak też będziemy wspierać inne zainteresowane szpitale, jeśli się do nas zwrócą.
Drukowanie 3D to kierunek działania firmy Turbo Trade?
Ogólnie zajmujemy się programowaniem, między innymi sztuczną inteligencją do praktycznego zastosowania. Na przykład można nie ruszając się z kanapy sterować domowymi urządzeniami, m.in. oświetleniem. Ale teraz skoncentrowaliśmy się na oprogramowaniu, które dodatkowo ma urozmaicić codzienność. Jest to aplikacja mobilna o nazwie Vision, dostępna bezpłatnie na Google Play.
I jak ona ubarwia dni, głównie teraz, gdy większość czasu spędzamy w domach?
Zacznijmy od tego, że najpierw, za jej pośrednictwem można sobie w domu zrobić odpowiedni nastrój, sterując oświetleniem. I nie potrzeba do tego prucia ścian, dodatkowych instalacji, a wystarczą odpowiednie żarówki, a przede wszystkim jakiś, niekoniecznie najnowocześniejszy tablet czy inne urządzenie z systemem android, czyli właściwie wystarczy smartfon. Nasza aplikacja pozwala z nim rozmawiać. Możemy poprosić o jakiś dowcip. Ale baza danych zawiera też osiem tysięcy przepisów kuchennych, a biorąc pod uwagę aktualną sytuację, baza ta została poszerzona ostatnio o mnóstwo informacji dotyczących koronawirusa. Nasza aplikacja jest zsynchronizowana z wikipedią, więc w każdym momencie można też uzyskać odpowiedź na jakiekolwiek pytanie. Można by więc powiedzieć, że jak nam brakuje towarzystwa w domu, jak potrzebujemy się do kogoś odezwać, to tym „kimś” może być nasz własny smartfon. I można z nim „porozmawiać”, bo reaguje na nasz głos i głośno odpowiada.
W takim kierunku idziemy? Samotnej egzystencji w cyberprzestrzeni?
Na pewno panująca epidemia wymusiła na sporej części społeczeństwa zmianę zachowań. Głównie obejmuje to osoby starsze, które teraz tylko tą drogą mogą uzyskać poradę lekarską czy receptę na leki. To samo dotyczy szeregu spraw, właściwie codziennych, urzędowych, płatności za prąd czy mieszkanie itp. I cały system komunikacji, kiedy są ograniczenia w przemieszczaniu się. Sam w swoim otoczeniu mam osoby, które nie były zwolennikami komputerów, smartfonów czy internetu, a teraz wytrwale korzystają z tego sprzętu, mają konta na facebooku czy twitterze, za pomocą których „spotykają” się z dziećmi, znajomymi, przyjaciółmi. Trudno ocenić, czy to trwała zmiana, ale im dłużej potrwa obecna sytuacja, tym bardziej prawdopodobne jest, że wygoda zatriumfuje. W każdym z nas jakiś fragment lenia tkwi i jeśli można coś zrobić bez wysiłku, to po co ten wysiłek podejmować...
I to ma być dobre?
Niekoniecznie. Już dziś mówi się o zjawisku nazywanym „cyfrową demencją”. To coś, co – można powiedzieć – zwalnia od myślenia. Nie trzeba się nad niczym zastanawiać, bo odpowiedź uzyskuje się na kliknięcie. Można dziecko nauczyć czytać i pisać za pomocą komputera, ale czy ono naprawdę będzie umiało pisać? Przed laty takie badania były prowadzone i wyszło, że dzieci, które edukowane są przez komputery, mają o wiele mniejsze umiejętności manualne. Dla osób starszych, które, powiedzmy, kształciły się jeszcze w tradycyjnych szkołach, normalnymi metodami, ułatwienia, jakie niesie ze sobą internet i cyfryzacja, to wygoda, uzupełnienie tego, co już wiedzą i potrafią, bo tego im nikt nie odbierze. Gorzej z młodym pokoleniem, bo jak wszystko, każdą wiedzę, dostanie podaną na tacy, będzie zwolnione z myślenia. I to jest niebezpieczne. Wspomniane już przeze mnie badania i eksperymenty dowiodły, że tam, gdzie cała edukacja odbywała się przy pomocy komputerów obniżał się też ogólny poziom IQ dzieci w porównaniu z tymi, które uczą się w tzw. normalnym systemie, uczą się grać w piłkę na podwórku, a nie w komputerze itp. Zajmuję się cybertechnologią zawodowo, może więc łatwiej mi dostrzec nie tylko plusy, jakie niesie ze sobą rozwój technologiczny, ale też i minusy. Z pewnością współczesne zdobycze ułatwiają, a teraz, w dobie epidemii, nawet i ubarwiają nam wszystkim codzienne życie, ale ważne jest, byśmy pamiętali, że ułatwiają, a nie zastępują.
Zaczęliśmy od produkcji dla lekarzy, a zmierzamy ku filozofii egzystencjalnej...
Bo produkcja jest czasowa, potrzebna na tu i teraz. Stanowi mój – nasz wkład w walkę z epidemią i wsparcie służby zdrowia. Jak już wspomniałem, zapewnimy je każdemu szpitalowi, który się do nas z takim zapotrzebowaniem zwróci, na ile wystarczy sił przerobowych. Można to zrobić np. drogą mailową: developers@turbotrade.pl. Z kolei zmiany społeczne, jakie ze sobą niesie rozwój technologii, niestety – będą trwałe. Ale to, jakie będą – zależy od nas. Albo będziemy korzystać z tych zdobyczy myśląc, albo pozwolimy na to, by te zdobycze zaczęły myśleć za nas. Tylko czy wtedy będziemy mieli jeszcze prawo nazywać się homo sapiens?
Fot. Zaczepy, ułatwiające lekarzom korzystanie z maseczek ochronnych produkują Artur Samojluk i Tomasz Ruszczyk
A. L.
Do \"ja\". Trzeba to tylko umrzeć ???? Świetny pomysł Panie Arturze. Brawo ????
X
ród ten rozległy i wpływowy z pokolenia na pokolenie, jak widać nowa generacja daje sobie rade...
Ja
W końcu ciocia jest dyrektorem szpitala więc nie tylko wypada pomoc ale TRZEBA.