Poniedziałek, 9 Czerwiec
Imieniny: Ady, Celii, Medarda -

Reklama


Reklama

Cztery pory roku ul. Bocznej


Pięć domów, kilkadziesiąt garaży i kilkunastu wkurzonych mieszkańców. – Władze nas olewają. Nie dość, że od lat nie chcą zbudować nam porządnej drogi z chodnikiem i latarniami to jeszcze nie dbają o już istniejącą – denerwuje się Józef Łuszczaniec.

  • Data:

Pięć domów, kilkadziesiąt garaży i kilkunastu wkurzonych mieszkańców. – Władze nas olewają. Nie dość, że od lat nie chcą zbudować nam porządnej drogi z chodnikiem i latarniami to jeszcze nie dbają o już istniejącą – denerwuje się Józef Łuszczaniec.

Boczna to niedługa, ślepa ulica, którą najłatwiej zlokalizować, mówiąc, że znajduje się w pobliżu szczycieńskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Niewiele się tam dzieje, co widać już po samej drodze – pełnej kałuży i zagłębień. Niewiele też widać, bo jedna jedyna latarnia znajduje się za drzewami. Te błahe z perspektywy przechodnia rzeczy, dla mieszkających w domach znajdujących się przy Bocznej od lat są solą w oku. – Pierwsze pismo, w którym prosimy o zrobienie porządnej nawierzchni sięga roku 1997 – mówi Józef Łuszczaniec. – Ostatnie powstało całkiem niedawno, w tym roku – dodaje.


Reklama

W ciągu lat jak mówią mieszkańcy – kolejni radni obiecywali im, że w zamian za głosy zbudują drogę, jednak jak dotąd nic z tego nie wyszło. – Raz, za czasów pana Bielinowicza byliśmy nawet ujęci w budżecie, ale droga i tak nie została zbudowana – mówią.

O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Wiesława Kulasa, inspektora w Urzędzie Miejskim w Szczytnie. – Aktualnie na terenie miasta mamy 13,5 km dróg gruntowych, jeszcze niedawno było ich aż 20 km. Systematycznie ta liczba się zmniejsza. Drogi robimy według ich ważności. Za ważniejsze uznajemy te, przy których mieszka większa liczba osób, ale przede wszystkim stanowią one szlak komunikacyjny, czyli taką ulicę, którą poruszają się także mieszkańcy tych położonych w pobliżu. Boczna na razie nie jest ujęta w planach, ale w przyszłości także zostanie zrobiona – zapewnia inspektor.

Reklama

Mieszkańcom jednak nie chodzi tylko o ulicę. – Kilka lat temu zbudowano garaże, które stały się naszym utrapieniem. Niemalże każdego wieczora zbierają się tu menele i piją. Spróbuj takiemu zwrócić uwagę, to usłyszysz niecenzuralną wiązankę. Co gorsza nasza posesja graniczy z garażowym terenem. Latem boję się puszczać dzieci na podwórko, bo zdarzał się, że menele zachowywali się wobec nich agresywnie – mówi Ewa Winiarek. – Wzywamy policję i straż miejską, ale to daje chwilowe rezultaty, pijaczkowie powracają, bo każdego dnia można zaleźć nowe butelki po alkoholu – kwituje.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama