Sobota, 16 kwietnia, godzina ok. 14.00. Próba realizacji recepty na środki opatrunkowe dla pacjentki wypisanej ze szpitala po operacji. Próba nieudana. Kilka aptek w okolicy centrum Szczytna było niedostępnych. Zamknięte! - W tym czasie akurat mijałem Ciechanów. Na prośbę żony tam znalazłem aptekę. Nawet niejedną. Otwartą. Z miłymi, chętnymi do pomocy paniami – opowiada Tomasz Sienkiewicz. - Podobnie było w Przasnyszu. Też otwarte i dostępne apteki. Czemu nie w Szczytnie?
Pacjentką była córka pana Tomasza, a problemy zdrowotne – nie pierwsze.
- Już w Boże Narodzenie, akurat między pierwszym a drugim dniem, córka zaniemogła. Odwiedziliśmy lekarza w ramach nocnej i świątecznej pomocy, ale recepty nie udało się zrealizować. Apteki były zamknięte – opowiada Tomasz Sienkiewicz. - Sądziłem, że to standard, ale teraz, w tę przedświąteczną sobotę, okazało się, że jednak nie. W Szczytnie już świętowano, w innych miastach praca toczyła się normalnie, pacjenci byli zaopatrzeni. I tego nie rozumiem.
Ponieważ pan Tomasz był w podróży, w sobotę poszpitalną receptę próbowała zrealizować jego żona. Odwiedziła kilka aptek w pobliżu centrum Szczytna, przy ul. Odrodzenia, Kościuszki, Chrobrego... Tylko w jednej drzwi były otwarte, ale już kończono pracę. I dlatego zadzwoniła do męża, by spróbował kupić niezbędne, specjalne opatrunki gdzieś na trasie przejazdu.
- Przejeżdżałem akurat przez Ciechanów – relacjonuje pan Tomasz. - Zajechałem do pierwszej napotkanej apteki. Była otwarta. Nie było tam jednak poszukiwanych opatrunków. Miła pani coś tam sprawdziła i wskazała inną placówkę, w której te opatrunki mieli. Też w Ciechanowie. Dowiedziałem się przy okazji, że wśród działających tam aptek są trzy, które działają całą dobę, niezależnie od tego, czy to piątek, czy świątek. Z ciekawości sprawdziłem, jak rzecz się ma w Przasnyszu. Było podobnie, jak w Ciechanowie. Też apteki były otwarte. O ile Ciechanów jest od Szczytna ze dwa razy większy, to Przasnysz nawet nieco mniejszy. A mimo to potrzebujący leków chorzy mogą się tam czuć bezpieczniej niż w Szczytnie.
Dyżurami zajął się sąd
W Szczytnie historia pracy i dyżurów aptecznych ma swoją historię, która toczyła się przed sądem. Rzecz bowiem w tym, że do kompetencji samorządu powiatowego należy ustalanie godzin pracy poszczególnych aptek oraz harmonogramu tzw. nocnych dyżurów. Połączenie jednego i drugiego oznacza, że o każdej porze dnia i nocy co najmniej jedna apteka jest dostępna dla pacjentów. A przynajmniej być powinna. Swego czasu właściciele miejscowych placówek oponowali przeciwko nocnym dyżurom. Twierdzili, że w czasie ich trwania pacjenci pojawiają się sporadycznie, czasem nawet bez natychmiastowej potrzeby, a koszty pracownicze znacznie przekraczają korzyści.
- Sądy jednak nie poparły stanowiska aptek, bo uprawnienie samorządu powiatowego jest określone w ustawie – tłumaczy sekretarz powiatu Stefan Januszczyk.
- Ten problem trwa, bo niemal co rok właściciele aptek sporządzają skargi, zwraca się też do nas Izba Aptekarska – dodaje starosta Jarosław Matłach. - Uważają, że skoro narzucamy im nocne dyżury, to powinniśmy pokrywać ich koszt, albo rząd, skoro ten obowiązek nam z kolei narzuca ustawa. Zdaje się, że ta kwestia była nawet rozważana na szczeblu rządowym, ale pandemia rozwiała ustalenia, jeśli już jakieś były.
Informacja z poślizgiem
- Jakie nocne dyżury? - pyta retorycznie Tomasz Sienkiewicz. - Nie tak dawno, na tablicy ogłoszeń przy rejestracji do szpitalnych przychodni, widniała informacja, że te dyżury są do północy, a później od 6 rano. Dziś (wtorek, 19 kwietnia – przyp. H.B.) tej akurat kartki nie ma, ale jest informacja o tym, w jakie dni które apteki są czynne. Zgodnie z tą informacją, aptek w Szczytnie jest 13, a wiele z nich w soboty pracuje prawie normalnie.
I tu jest właśnie informacyjny poślizg. Bo aktualnie w Szczytnie jest „tylko” 11 aptek (ich wykaz publikowaliśmy w ostatnim marcowym numerze „Tygodnika”). Nie ma już tej przy ul. Polskiej, nie ma też bodaj najstarszej, u zbiegu ulic Odrodzenia i 3 Maja, w miejscu, gdzie obecnie powstała kawiarnia.
- To też efekt zmian w przepisach, które jednak częściowo zostały wprowadzone. Mowa w nich m.in. o tym, że jeśli w jakimś miejscu apteka została zlikwidowana, to inna tam nie może powstać – tłumaczy Stefan Januszczyk. - Przepisy określają też odległości, jakie pomiędzy aptekami powinny być zachowane. Jednak nie analizujemy tych zmian głęboko, bo w kwestii tworzenia aptek samorząd powiatowy nie ma nic do powiedzenia. Tyle że każda zmiana w sieci aptek wymaga korekty uchwały określającej terminy ich otwarcia.
I faktycznie, jakieś 2 czy 3 lata temu powiat przychylił się do stanowiska farmaceutów. Wtedy apteki nie miały całonocnych dyżurów, wyznaczone placówki musiały być otwarte tylko do północy, a rozpoczynały pracę następnego dnia o 6 rano. Szpitalna „zniknięta” informacja była więc prawdziwa, choć mocno nieaktualna.
Ta apteczna „ulga” początkowo przeszła niezauważona przez nadzór wojewody (który kontroluje praworządność prawa lokalnego uchwalanego przez samorządy), ale w końcu ktoś zauważył niezgodność z ustawą i starostwu nakazano, by ustalenia zostały zmienione. - I dlatego teraz ponownie w drodze uchwały Rady Powiatu, ustalane są i godziny otwarcia aptek w poszczególnych dniach tygodnia, i harmonogram nocnych dyżurów.
Nadzór obywatelski?
Wydaje się logiczne, że skoro samorząd powiatowy może, a nawet musi nakazywać aptekom kiedy i jak mają pracować, to powinien też dysponować narzędziami kontrolnymi i – ewentualnie – sankcjami. Powinien, ale... nie dysponuje.
W tym względzie logika prawa zawiodła. Takie uprawnienia ma bowiem Główny Inspektor Farmaceutyczny i jego wojewódzcy odpowiednicy, zwani potocznie nadzorem farmaceutycznym. Co zatem może zrobić pacjent, oburzony jak pan Tomasz? Może się owemu nadzorowi poskarżyć. Może nawet za pośrednictwem starostwa, które po prostu tę skargę odeśle wg właściwości.
Szansa na lepsze
Kołomyi z aptekami najwyraźniej ma jednak dość i samo starostwo. Stąd zapowiadane uruchomienie całodobowej apteki przyszpitalnej. Wtedy nawet jak inne apteki nie będą przestrzegały godzin swojej pracy i harmonogramu dyżurów, to nikomu nie będzie się pewnie chciało na nie skarżyć. Każdy pilne potrzeby zaspokoi i tak, właśnie w szpitalu.
- Kto będzie ją prowadził, tego nie wiem – mówi starosta Matłach. - Na pewno zostanie ogłoszony przetarg, a zwycięzca będzie musiał spełnić wszystkie nasze wymagania. W tym właśnie to, by apteka była dostępna dla pacjentów każdego dnia o każdej porze.
Jamka Lech farmaceuta
otwieracie całodobową aptekę? A będziecie mieli pełną obsadę- czyli dwóch magistrów. Dyżur nocny musi być też pełniony przez magistra czyli potrzebny jest III mgr. Ciekawe kto opłaci trzec h magistrów. To są niewyobrażalne sumy. Apteka to nie sklepik wiejski. Tu rządzi Inspektor Farmaceutyczny!!!! I nie wójt czy burmistrz.
Tomasz Ł
,,Karma wraca\"
JAMKA LECH farmaceuta
idiotyzmy władzy samorządowej. Zgroza! Kto tam pracuje!