Środa, 18 Czerwiec
Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana -

Reklama


Reklama

Byłem niewolnikiem


W wieku szesnastu lat został wywieziony na roboty przymusowe do Prus. Po pięciu latach pociągiem i pieszo wrócił do domu. – Dziś ciężko jest to sobie wyobrazić, by jeden naród zniewolił drugi, a to działo się przecież nie tak niedawno – mówi Zygmunt Gołaszewski, prezes koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycz...


  • Data:

W wieku szesnastu lat został wywieziony na roboty przymusowe do Prus. Po pięciu latach pociągiem i pieszo wrócił do domu. – Dziś ciężko jest to sobie wyobrazić, by jeden naród zniewolił drugi, a to działo się przecież nie tak niedawno – mówi Zygmunt Gołaszewski, prezes koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Szczytnie.

Zygmunt Gołaszewski, tak jak wiele osób, które dorastały w okresie wojny nie miał normalnej młodości. W wieku szesnastu lat został wywieziony do Prus, gdzie pracował pod przymusem. – Trzeba to powiedzieć jasno – byliśmy niewolnikami i nikt tego nie ukrywał – mówi mężczyzna.

Przepracował pięć lat, w tym czasie tylko raz udało mu się wrócić na trochę do domu, jednak to, co zastał na zawsze wryło się jego pamięć. – Niemcy stosowali wobec nas okropny terror, w krótkim czasie jaki udało mi się spędzić z rodziną powieszono pięć osób - opowiada pan Zygmunt.


Reklama

Jego sytuacja zmieniła się, kiedy do Prus wkroczyła Armia Radziecka. – Wszyscy zostali wsadzeni do pociągu i odstawieni do granicy – mówi. Później każdy sam musiał zatroszczyć się o transport, by wrócić do domu. – Jechałem pociągiem, ale głównie szedłem pieszo. Wracałem do domu ponad miesiąc – mówi Gołaszewski.

Na miejscu okazało się, że rodzina jest w trakcie przeprowadzki. Zdecydowali się wyjechac na tzw. wtedy ziemie odzuyskane, czyli... do Prus. W ten sposób początkowo trafił do Szyman, a potem do Szczytna, gdzie mieszka do dziś. – Młodości nie miałem, ale pogodziłem się z tym. Kiedy wróciłem poszedłem do pracy, potem było wojsko – opowiada.

Czasy powojenne nie były łatwe, ale pan Zygmunt nie wspomina ich źle. – Ludzie byli ze sobą bardzo blisko, często spotykaliśmy się na różnych imprezach itp. Nawet w pracy panowała inna niż dziś atmosfera. Wszyscy czuliśmy się częścią naszej firmy i ojczyzny. Ludzie chętnie współpracowali i nie rywalizowali tak jak dziś – mówi mężczyzna.

Reklama

To, co jego zdaniem wyróżniało też tamto pokolenie to głęboko zakorzeniony patriotyzm, czego dziś brakuje. – Piątkowe manifestacje w stolicy, jakie rozpętała młodzież nie mieszczą mi się w głowie. Żeby w taki sposób świętować niepodległość, to nie tylko oburzające, ale i niedopuszczalne. Jestem rozczarowany i wydaje mi się, że współcześni nie potrafią korzystać z wywalczonej przez nas wolności – kwituje Gołaszewski.

 

Paweł Salamucha

fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

To też może Cię zainteresować

Reklama


Komentarze

Reklama