Niedziela, 15 Czerwiec
Imieniny: Bazylego, Elizy, Justyny -

Reklama


Reklama

8 tysięcy za drzwi


Puk, puk... Kto tam? – My w sprawie wymiany drzwi. – Zasugerowali mi, że przysłał ich zarządca wspólnoty i jak wymienię drzwi to jeszcze mi dopłacą – wspomina Jan Łyszkowski. Starszy mężczyzna za wymianę 3 drzwi miał zapłacić 8 tys. złotych.

  • Data:

Puk, puk... Kto tam? – My w sprawie wymiany drzwi. – Zasugerowali mi, że przysłał ich zarządca wspólnoty i jak wymienię drzwi to jeszcze mi dopłacą – wspomina Jan Łyszkowski. Starszy mężczyzna za wymianę 3 drzwi miał zapłacić 8 tys. złotych.

Ostatnio sporo piszemy na łamach „Tygodnika” o oszustach energetycznych. Okazuje się, że to nie jedyna dziedzina, w której działają naciągacze. Przekonał się o tym Jan Łyszowski ze Szczytna. Kilka tygodni temu do drzwi starszego mężczyzny zapukała ekipa robotników.

– Powiedzieli mi, że przyszli wymienić drzwi. Wpuściłem ich, bo mówili bardzo przekonująco, że przysłali ich ze spółdzielni – wspomina pan Jan. – Jeden z nich od razu kazał wybrać mi, jaki model chcę, a zanim w ogóle podjąłem jakąkolwiek decyzję, pozostali zajęli się wymianą – dodaje.


Reklama

Jak zwykle w takich przypadkach miało być nie tylko bardzo tanio, ale dodatkowo spółdzielnia miała zwracać część kosztów. Błyskawicznie wymieniono stare drzwi na nowe. Po podliczeniu wszystkich kosztów okazało się, że pan Jan ma zapłacić 8 tysięcy złotych. – To trwało tak szybko, dopiero jak wyszli zorientowałem się co i na jaką kwotę podpisałem – żali się mężczyzna. – Co gorsza wstawili mi w pokoju drzwi antywłamaniowe, tylko po co? – pyta.

Starszy mężczyzna o pomoc zwrócił się do swojego syna. Ten zaprowadził go do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta. - Rzecznik zadzwonił do firmy i postraszył ich policją – tłumaczy pan Jan. – Pomogło – dodaje.

Następnego dnia robotnicy wrócili, zmienili drzwi na tańsze, obniżyli też całkowity koszt wymiany do około 6 tys. – I tak przepłaciłem, bo takie drzwi, jakie mi wstawili kosztują mniej niż 1 tys., a jeszcze chcieli wymienić mi okna. Dobrze, że się wtedy nie zgodziłem – mówi.

Reklama

Okazuje się, że drodzy stolarze odwiedzili także jego sąsiadów oraz innych mieszkańców naszego miasta. – Płakali, że drogo, ale zapłacili. Teraz już nikomu nie można wierzyć, a przede wszystkim należy czytać, co się podpisuje i nie wierzyć na słowo, ale sprawdzić, bo oszuści nie mają skrupułów i chodzi im tylko o pieniądze – kwituje.

O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się też do firmy stolarskiej, która swoją siedzibę ma aż w Suwałkach. I chociaż usilnie próbowaliśmy się dodzwonić, nikt nie podniósł słuchawki.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama