Sobota, 26 Październik
Imieniny: Ewarysta, Lucyny, Lutosławy -

Reklama


Reklama

100 dni z kontrowersjami i wizją. Rozmowa z wójtem Grzegorzem Kaczmarczykiem


Grzegorz Kaczmarczyk, nowy wójt gminy Rozogi, podsumowuje swoje pierwsze sto dni na stanowisku. O wczesnych wyzwaniach, odejściu kluczowych pracowników oraz planach na przyszłość, opowiedział w rozmowie, która przybliża jego podejście do zarządzania gminą. - Nie unikamy trudnych decyzji, ale wierzę, że wspólnie z mieszkańcami uda nam się zrealizować wszystkie zamierzenia – podkreśla Kaczmarczyk.



Sto dni urzędowania Grzegorza Kaczmarczyka, nowego wójta gminy Rozogi za nami. O nową rolę, podjęte decyzje i plany pytamy go w naszej rozmowie. - Przed naszym samorządem wiele wyzwań – mówi. - Ten rok to czas wielu decyzji i planowania kolejnych kroków.

 

Jak podsumuje pan swoje pierwsze miesiące na stanowisku wójta?

Bardzo pracowicie. W wiele rzeczy musiałem się wdrożyć, podjąć sporo decyzji i zacząć realizować moje założenia, z którymi szedłem do wyborów. Nie zawsze okazywało się to łatwe, ale wiedziałem, na co się decyduję.

 

Początek pracy i odejście skarbnik Wioletty Wierzbowskiej do miasta Szczytno to spory cios dla samorządu?

Odejście skarbnika to zawsze duże wyzwanie dla samorządu. Muszę przyznać, że znalezienie zastępstwa, w tak krótkim czasie, nie jest łatwe, bo na tzw. „rynku” po prostu nie ma wolnych, doświadczonych skarbników. Na szczęście na współpracę z nami zdecydowała się pani Monika Banach. Ze względu na zakres obowiązków skarbnika, ale również w moim przekonaniu konieczność posiadania zastępstwa zdecydowałem, po konsultacjach z radnymi, o utworzeniu stanowiska wiceskarbnika. To pozwala nam bezpiecznie zarządzać finansami naszej gminy. Chciałbym doprowadzić do takiej sytuacji w naszym samorządzie, że pracownicy będą w stanie się zastępować, tak aby nie doprowadzać do sytuacji, w której w przypadku choroby albo urlopu jakaś sprawa stanie i będziemy zmuszeni czekać na powrót osoby odpowiedzialnej za dany obszar. To nie służy ani pracownikowi, ani mieszkańcom, którzy chcą być profesjonalnie obsługiwani i swoje sprawy załatwiać w urzędzie sprawnie i bez zwłoki.

 

Pani skarbnik to nie jedyna osoba, która odeszła. Karolina Lewandowska–Zając, dyrektor GOK-u, również postanowiła pożegnać się z Rozogami. Ośrodek Kultury czekają zmiany?

Szanuję decyzje podjęte przez obie panie. Nie zamierzałem również stać na drodze ich planów zawodowych. Panią Karolinę cenię za jej pracę na rzecz rozwoju kultury w naszej gminie, ale wierzę, że nowa szefowa ośrodka kultury dobrze ją zastąpi. Oczywiście, mam pomysły na jego rozwój, ale nie planuję żadnej rewolucji. Wszystkie zajęcia zostają bez zmian, wręcz chcielibyśmy poszerzać ich ofertę dla mieszkańców. Do tego zależy mi na podniesieniu jakości tych, które już są realizowane, chociażby poprzez szukanie dodatkowych źródeł finansowania. Już to robimy, co więcej - z pozytywnym skutkiem. Jednym z moich założeń było wyjście z ofertą GOK-u do świetlic wiejskich. W tej chwili dzięki partnerstwu z fundacją z Olsztyna przez ponad półtora roku będziemy realizować zajęcia dla mieszkańców, właśnie w danych miejscowościach, z zakresu obsługi komputera i bezpieczeństwa w sieci.


Reklama

 

W kampanii wyborczej podkreślał pan, że chce być blisko mieszkańców, udaje się to?

Staram się cały czas być w kontakcie z mieszkańcami. Jestem dla nich dostępny. Jednak to nie tylko osobiste spotkania na rozmowach dla mnie są ważne. Dla mnie najważniejsze jest, by wspierać podejmowane przez nich inicjatywy. Ostatnio w naszej gminie powstały dwa Koła Gospodyń Wiejskich, zależy mi na tym, aby w urzędzie pomoc znaleźli wszyscy, którzy chcą działać. Czy to przy zakładaniu stowarzyszenia, czy przy pozyskiwaniu środków na jego rozwój. Jednym z moich celów był rozwój rolniczego handlu detalicznego w naszej gminie. Już współpracujemy z Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego i organizujemy bezpłatne szkolenia dla gospodarzy, a chcielibyśmy to wesprzeć jeszcze bardziej.

 

Mieszkańcy gminy głośno zastanawiają się, jaką rolę pełni firma pana Adriana Greczycho? Za co otrzymuje on 14 tys. zł netto miesięcznie?

Pan Adrian Greczycho ma podpisaną umowę z naszym samorządem. Przy współpracy z nim utworzyliśmy zespół ds. rozwoju i promocji gminy, z którym on cały czas pracuje. Jego zadaniem jest opracowywanie koncepcji rozwoju dla całej gminy. Dla każdej miejscowości w oparciu o jej zasoby, a także dla każdej jednostki. Pan Adrian wspiera nas w pozyskiwaniu środków zewnętrznych.

 

Nie byłoby rozsądnym zatrudnienie pana Greczycho na umowę o pracę?

Po przeliczeniu kosztów utworzenia nowego stanowiska, finalnie koszt jego utrzymania byłby porównywalny z wynagrodzeniem, które otrzymuje obecnie. Do tej pory, dzięki współpracy z firmą pana Adriana Greczycho pozyskaliśmy około miliona złotych na tzw. działania miękkie, czyli skierowane na rozwój mieszkańców. Więc można powiedzieć, że zarobił on na swoje wynagrodzenie.

 

Taka sama zasada obowiązuje z Zakładzie Gospodarki Komunalnej? Zatrudnił pan w nim nowego prezesa. Karol Włodkowski ma specjalną misję?

Kiedy zostałem wójtem miałem jasny plan na rozwój Zakładu. Jednym z moich założeń było wprowadzenie komunikacji. O tym rozmawiałem z wcześniejszym prezesem, a obecnie wiceprezesem. Wspólnie uznaliśmy, że jest potrzebny ktoś, kto ma w tej mierze doświadczenie. Pan Włodkowski ma duże doświadczenie w prowadzeniu spółki. Zanim podjąłem decyzję o jego zatrudnieniu, spotkaliśmy się i powiedziałem mu, jakie mam cele dla Zakładu, moje pytanie było jasne czy podejmie się ich realizacji. W tym przypadku liczy się dla mnie efekt. Dzisiaj widzę, że to był dobry kierunek. Zakład się rozwija, podejmuje nowe inicjatywy, jak chociażby remont drogi gruntowej, który wcześniej musielibyśmy zlecić firmie zewnętrznej. Przed nami zakup pojazdu do przewożenia dzieci do szkół. Tak aby bezpiecznie były dowożone na lekcje. Do tego celem jest uruchomienie komunikacji z Rozóg do Szczytna w pierwszej kolejności, a następnie z Rozóg do Myszyńca. Na to jednak potrzeba jeszcze chwilę czasu, bo wymaga to uzyskania odpowiednich pozwoleń.

Reklama

 

Ma pan ambitne plany. Podobnie jak poprzednik, który zostawił panu sporo inwestycji do zrealizowania?

Tak. Gmina pozyskała znaczne środki na inwestycje. Jest to budżet ponad 20 milionów, do tego inwestycje drogowe realizowane wspólnie z powiatem szczycieńskim. To również zasługa pracowników urzędu, którzy merytorycznie przygotowywali wnioski o dofinansowania i teraz pracują przy ich realizacji. Dla takiej gminy jak nasza, taka ilość inwestycji jest wyzwaniem, ale również szansą, na rozwój, dlatego nie zamierzam rezygnować z żadnej podpisanej umowy.

 

A co z drogą do Długiego Borku?

Tu sytuacja jest zgoła odmienna, bo dofinansowanie zostało przyznane gminie z oszczędności ministerstwa. Dofinansowanie to 60 procent wartości inwestycji, która jest bardzo kosztowna. Dlatego podjęliśmy decyzję o poszukaniu nowych środków na jej realizację, tak aby zminimalizować wkład własny gminy. To uzgodniliśmy z gminą Świętajno, która ma partycypować we wkładzie własnym. Przy środkach zewnętrznych pozyskiwanych przez gminę w poprzednich latach mam pewien niedosyt. Myślę, że gdyby było to robione sukcesywnie przez kilka lat, a nie tylko w ostatnim roku, nasza gmina zyskałaby dużo więcej, przy mniejszym obciążeniu.

 

Jakie są w takim razie plany na przyszłość?

Przede wszystkim skupiamy się na rozwoju gminy. Szykujemy plan, który chcę realizować punkt po punkcie. Słuchać mieszkańców, bo to oni nadają kierunek.



Komentarze do artykułu

chom

HA HA HA marzyciel. Łatwo kontynuować/realizować czyjeś działania

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama