Jezioro Świętajno w Warchłach, nazywane „Malediwami Mazur” znika na naszych oczach alarmuje dziennika „Fakt”. O problemie „Tygodnik Szczytno” pisał też już wielokrotnie. Czy można uratować to jezioro?
Z materiału dziennikarzy „Faktu” wynika że problem znikania jeziora Świętajno to efekt suszy hydrologicznej. Tak przynajmniej tę sytuację tłumaczył autorowi tekstu Joanna Szerenos-Pawilcz z Wód Polskich.
- Jezioro Świętajno w miejscowości Narty nie posiada dopływów umożliwiających zasilanie tego akwenu ani odpływu – mówiła. - Należy wziąć też pod uwagę, iż przy panujących wysokich temperaturach jest przewaga parowania nad zasilaniem.
Woda w jeziorze obniża się właściwie z roku na rok odsłaniając kolejne metry „plaży”. Pomosty, które znajdowały się jeszcze rok, czy dwa lata w wodzie, dziś stoją na „brzegu”.
- Sytuacja jest alarmująca, a mam wrażenie, że poza gminą Jedwabną nikt nic konkretnego nie zrobił, aby ratować to jezioro – mówi nam Mateusz Kowal, który w Mazurskich Malediwach odpoczywa od 15 lat. - Następnym razem przywiozę panu zdjęcia, aby pan mógł zobaczyć, jak te jezioro, plaże wyglądały kilkanaście lat temu. Warto to porównać. Obraz przeraża. Często rozmawiamy o tym ze swoimi znajomymi – dodaje.
Kurczeniem się jeziora zaniepokojony od lat jest wójt gminy Jedwabno Sławomir Ambroziak. - Z wodociągowaliśmy całą okolicę, aby jak najmniej wody czerpać ze studni głębinowych przy jeziorze – mówi. - Mieliśmy nadzieję, że to pomoże. Reszta należy do Wód Polskich – dodaje.
Czy w końcu ktoś na poważnie zajmie się tym tematem?
„Jezioro Świętajno ma konstrukcję kapelusza: brzeg jest płytki i dopiero kilkadziesiąt metrów dalej jest głęboko. Spadek wody o kilkanaście centymetrów powoduje cofnięcie lustra wody nawet o kilka metrów w głąb jeziora – pisze „Fakt”.
Anna
To jezioro jezioro przepływowe, kiedyś było połączone z Jeziorem Brajnickim, teraz już nie ponieważ kanały zostały zasypane tona śmieci i gruzu. Kanały należy udrożnić. Wypowiedź rzecznika wód polskich jest na odczep się.
Maria P.
Gdzie się podziały podatki z Nart. Zero inwestycji, zaniedbany teren Poszło w diabły na Jedwabno lub wycieczki wójta