Niedziela, 1 Czerwiec
Imieniny: Anieli, Feliksa, Kamili -

Reklama


Reklama

Z laptopa mazurskiego optymisty


Przez nasze macierzyste łamy przemknął prawie chyłkiem temat, który - wydaje się - gdyby został mocniej wyeksponowany to w aktualnym ogórkowym sezonie miałby szanse zaistnieć na pierwszych stronach tabloidów i serwisów informacyjnych (medialnych zmagań dwóch pań w średnim wieku nagabujących ludzi w całym kra...


  • Data:

Przez nasze macierzyste łamy przemknął prawie chyłkiem temat, który - wydaje się - gdyby został mocniej wyeksponowany to w aktualnym ogórkowym sezonie miałby szanse zaistnieć na pierwszych stronach tabloidów i serwisów informacyjnych (medialnych zmagań dwóch pań w średnim wieku nagabujących ludzi w całym kraju nie uważam za wakacyjną atrakcję). Otóż tu u nas pod bokiem zalęgli się ni mniej ni więcej tylko transwestyci! Ba, nie tylko są, ale i dają się nawet zobaczyć, o ile oczywiście ktoś jest zainteresowany. Widocznie zainteresowanie wzbudzili gdzieś w okolicach Pasymia, bo do nieszczęsnych organów ścigania i nawet samej prokuratury wpłynęło doniesienie! Ścigać odmieńców, co to się za baby przebierają! Nie tylko zresztą za baby, bo i podobno nawet, o zgrozo, duchowne sukienki ośmielili się przywdziewać! Taka zgroza na prapolskiej Warmii i troszkę krócej polskich Mazurach! A tfu! Dla tych, którzy matur nie zdawali lub mieli to nieszczęście po 1990 r. krótka informacja – transwestyci to osoby starające się o upodobnienie do płci przeciwnej w celu osiągnięcia satysfakcji emocjonalnej lub seksualnej. Z reguły są to mężczyźni upodobniający się do kobiet. Cel jest to zresztą godny, dążą do niego wszyscy homo sapiens od zarania dziejów. Hmmm… Różnie to już w zamierzchłej historii bywało. Jakimże to skandalem było na przykład kiedyś publiczne występowanie pań w spodniach… W jakich celach? Nie wiem, ale się przyjęło powszechnie. Kto w jakich ciuchach chodzi, mało mnie obchodzi. Chodzenie zupełnie bez ciuchów czyli naturystów też popieram, szczególnie w takie upały, jakie mieliśmy w ostatni weekend. Tutaj pewne zastrzeżenie – oczywiście nie w miejscach ogólnie dostępnych. Ze względów estetycznych przede wszystkim, jak na przykład moje osobiste dwadzieścia kilo nadwagi, których widok mógłby źle wpłynąć na psychikę co wrażliwszych. Mówiąc poważnie, samo przebieranie się za kogokolwiek nie jest jeszcze, póki co, nad Wisłą zabronione, nawet gdy będą to sukienki. Z takiego zresztą słusznego założenia wyszła też i prokuratura nie widząc tu znamion czynu zabronionego. Staram się zrozumieć protestujących, każdy ma przecież prawo do własnych ocen estetycznych. Też mnie na przykład niezupełnie satysfakcjonuje widok paru sąsiadów płci obojga z jednego z pobliskich domków letniskowych, których stroje rażą nawet moje niezbyt wysublimowane poczucie estetyki. O innych szczegółach wyglądu i zachowań nie wspomnę. Ludzie bywają jednak mili, sąsiedzkim „dzień dobry” pozdrowią, muzyki jakiej słuchają, za bardzo nie rozumiem, ale nie muszę. Ptaki i żaby zagłuszają. Że wzrok u nich „na oko” często błędny, a suknia plugawa – trudno. Taki wybrali sobie los, zawsze mogę popatrzeć w okolicznej zieleni nieprzebraną gęstwinę. Angażować z tego powodu organy ścigania? Zarówno moi sąsiedzi, jak i ja mamy takie same prawa, takie same wolności. Ziemia nie jest wielka, więc te prawa czasem troszkę na siebie zachodzą, a wolności odrobinę ścierają. Mamy prawo „do” i wolność „od” albo odwrotnie. Sztuka życia takiego, aby sobie i innym go nie uprzykrzać polega właśnie na tym. A przy okazji coś weselszego. Parę lat temu włócząc się po Azji zajrzeliśmy do Tajlandii. Przepiękne morze, wyspy nie do opisania (jak np. opisać wyspę, która nazywa się Koch-ai ?), mili ludzie. W słynnej Pattai zostaliśmy namówieni do obejrzenia spektaklu kabaretu „Alcazar” najsłynniejszej rewii transwestytów na świecie. Szedłem bez większego przekonania, eee… kolejne „Mazowsze”. Wyszedłem zachwycony! O scenografii, strojach pisać nie będę – kabaret! Ale te dziewczyny! Stu pięćdziesięciu tak tańczących i tak pięknych, w jednym miejscu jeszcze nie widziałem. Sztuka w sztukę o wymiarach miss natura. Tylko ten wzrost… Z moimi marnym 177 sięgałem im najwyżej do nomen omen piersi, co mam niestety potwierdzone na zdjęciach.


Reklama

Reklama

style="margin-bottom: 0cm;">Wiesław Mądrzejowski



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama