Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Walter Późny wspomina powojenne Szczytno i powiat (cz. 1)


W styczniu 1945 roku rozpoczęła się radziecka ofensywa i agonia Prus Wschodnich. Dla mieszkańców prowincji znajdującej się w granicach III Rzeszy, klęska wojsk niemieckich oznaczała definitywny koniec świata, który mieszkańcy Warmii i Mazur znali od pokoleń. Na początku wiosny 1945 roku na Warmii i Mazurach zaczęła się tworzyć polska administracja, która sukcesywnie przejmowała zdobyte ziemie z rąk wojsk sowieckich. W tym czasie niepoślednią rolę w Szczytnie odegrał starosta Walter Późny. Do kolejnego cyklu historycznego wykorzystałem dokumenty sprawozdawcze z archiwów państwowych w Olsztynie oraz Białymstoku, jak też materiały, które zebrałem w ciągu ostatnich dwóch dekad od świadków opisywanych przeze mnie wydarzeń.


  • Data:

Zarówno część mieszkańców pruskiej prowincji, jak i naszego miasta oraz powiatu szczycieńskiego na mocy rozkazu wydanego przez gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha, ewakuowała się zaledwie na tydzień przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Ci, którzy pozostali mieli nadzieję na to, że Rosjanie będą w stosunku do ludności cywilnej zachowywać się tak, jak to miało miejsce podczas I wojny światowej.

 

Stało się jednak inaczej. Ze strony Sowietów rozpoczął się odwet za zbrodnie niemieckie popełnione przez nich na Wschodzie. Na porządku dziennym były gwałty kobiet i dziewczynek, natomiast wszystkich mężczyzn w wieku 15-55 lat pakowano do wagonów i wywożono na roboty do Rosji. Według sporządzonych w latach późniejszych sprawozdań, co najmniej połowa z nich nie wróciła już do swoich domów. Dość liczne były również przypadki, że niewinnych Mazurów zabijano na miejscu. Obok gwałtów był to ulubiony rodzaj zemsty sołdatów.

 

Sytuacja mieszkańców Warmii i Mazur stała się nieco lepsza, gdy wraz z początkiem wiosny władzę z rąk radzieckich zaczęli przyjmować przedstawiciele polskiej administracji, ale tylko pozornie.

 

Na teren powiatu szczycieńskiego zaczęli przybywać przesiedleńcy zza Bugu i chłopi z północnego Mazowsza i Podlasia, którzy w większości siłą wyrzucali Mazurów z ojcowizny. Ówczesna skala szabrownictwa sięgnęła olbrzymich rozmiarów. Dziś to może się wydawać nieprawdopodobne, ale złodzieje rozbierali nawet domy, bo cegła była w cenie. Dość znane są przypadki, że szabrownicy mieli „dokumenty” uprawniające do rekwizycji wydane przez polskie władze i dość powszechne stało się, że złodzieje przyjeżdżali w asyście milicji.

 

Pierwszy polski starosta

 

4 kwietnia 1945 roku na polecenie Pełnomocnika Rządu na Okręg Warmińsko-Mazurski pułkownika Jakuba Prawina, do Szczytna przybył Walter Późny. Wraz z kilkoma kolejarzami, niewielką grupą miejscowych i doktorem Gauze zabrał się do tworzenia polskiej administracji i odbudowy zniszczonego miasta. Jako priorytet, polskie władze nakazały Późnemu tworzenie zrębów polskiej administracji oraz zdania sprawozdania na temat aktualnej sytuacji w mieście i powiecie. Również w tym samym dniu Waltera Późnego przedstawiono radzieckiemu komendantowi miasta – pułkownikowi Romanience.

 

Dzień później starosta szczycieński wyszedł na obchód miasta, aby na podstawie oględzin sporządzić raport i wysłać do Olsztyna. „Gmach Starostwa – spalony i wszelkich dokumentów brak. Sąd powiatowy, Urząd Skarbowy i Urząd Katastralny - ocalały, jednak dokumenty zostały w większości zniszczone na skutek działań wojennych” pisał w swoim sprawozdaniu Walter Późny. Na siedzibę starostwa wybrano pomieszczenia znajdujące się w ratuszu, bo poprzedni budynek, który znajdował się przy zbiegu dzisiejszych ulic Warszawskiej i B. Chrobrego – uległ całkowitemu zniszczeniu.

 

- Bieda i nędza w powiecie szczycieńskim, którego byłem starostą, była taka, że aż dosłownie szczypało - wspominał Walter Późny podczas naszego spotkania w 1999 roku. - Śmieszy mnie dziś, gdy ktoś opowiada, że „gościliśmy’' w powiecie zaledwie dowództwo radzieckich sił lotniczych i tę niedużą liczbę wojska, bo liczącą „zaledwie” 3 dywizje piechoty. Można sobie wyobrazić, co tu się działo…


Reklama

 

Sytuacja w mieście i powiecie

 

Wraz z początkiem kwietnia 1945 roku na podstawie sporządzonego przez starostę spisu, w Szczytnie zastano zaledwie około 250 osób, w tym 90% kobiet i starców. W ponad dwa tygodnie później stan ludności wynosił już tylko 50 osób. „Pozostałych wywieziono” – pisał w swoim sprawozdaniu Walter Późny.

 

W połowie kwietnia Walter Późny zarządził, aby przez kolejne dwa tygodnie u niego w urzędzie odbywały się obowiązkowe odprawy sołtysów przy poszczególnych podkomendantach wojennych, na podstawie których mógłby sporządzić szczegółowe dane na temat aktualnej sytuacji w powiecie. Wszystkie spotkania z sołtysami odbywały się oczywiście w obecności przedstawicieli władz radzieckich.

 

A jakie były omawiane sprawy podczas odpraw z nielicznymi sołtysami szczycieńskich miejscowości? Jak pisze w swoich sprawozdaniach Walter Późny, mówiono głównie o zabezpieczeniu pozostałych nielicznych poniemieckich maszyn rolniczych, które w większości Sowieci już wywieźli do siebie. Priorytetem było również zebranie pozostawionych wszelkich zbóż i ziemiopłodów. Ważnym tematem była również sprawa wiosennych zasiewów.

 

„Ustalono, że wszyscy obecni na odprawach sołtysi są mianowani przez Komendę Wojenną, pochodzą z ludności miejscowej i na wezwanie Komend Wojennych stawili się w 40% ogólnego stanu” – czytamy w sprawozdaniu starosty z 23 kwietnia 1945 roku.

 

W obawie przed żołnierzami i bandami

 

Część ludności szczycieńskich miejscowości w obawie przed radzieckimi żołnierzami i bandami szabrowników, ukrywała się w okolicznych lasach i dlatego dość trudna była ocena sytuacji na wsi. Walter Późny dość często informował władze w Olsztynie o braku należytego bezpieczeństwa. „Uzbrojone bandy napadają ludność, oraz placówki wojskowe rabując wszelki dobytek. Są ciągłe starcia oddziałów wojskowych z bandami. Ostatni wypadek miał miejsce w dniu 17.IV.45 wieczorem na stacji kolejowej w Szczytnie, gdzie są liczni zabici i ranni” pisał w sprawozdaniu starosta pod koniec kwietnia 1945 roku.

 

Na podstawie zachowanych w archiwach dokumentów, możemy się dowiedzieć, że wszystkie krowy w liczbie 14 tysięcy zostały spędzone z terenu całego powiatu i były ładowane, a następnie wywożone do Związku Radzieckiego. Liczba ta z dnia na dzień malała, bo - jak pisał starosta – część z nich szła na ubój dla wygłodniałych Sowietów. Koni nie było w ogóle, a w poszczególnych miejscowościach znajdował się nieliczny drób.

 

Zabudowania gospodarcze i domy mieszkalne szczycieńskich miejscowości w 75% nadawały się do zamieszkania, natomiast pozostałe 25% budynków zostało spalonych. Według sprawozdania Późnego, drogi były dobre, a mosty umożliwiały przeprawę na drugi brzeg.

Reklama

 

Sowieckie bezprawie

 

Walter Późny regularnie co tydzień musiał składać skrupulatne meldunki o sytuacji w powiecie do rezydującego w Olsztynie pułkownika Jakuba Prawina. Jak opowiadał podczas naszego spotkania, był typem niepokornym, który przedstawiał sytuację taką, jaka jest faktycznie.

 

– Władzy polskiej, a raczej radzieckiej, bo polska była tylko fikcyjna, narażałem się w dość znacznie, za co w latach późniejszych zostałem zdjęty ze stanowiska – opowiadał Walter Późny. W swych raportach pisał, że ze strony polskiej stale napływają skargi o kradzieżach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez znajdujące się w powiecie radzieckie oddziały wojskowe.

 

W jednym z nich opisał przypadek, w którym polscy osadnicy, broniąc swego mienia, zostali zastrzeleni, a wcześniej w obecności rodziców wojskowi zgwałcili ich córki. Znany jest przypadek z miejscowości Romany, gdzie sowieccy żołdacy zamordowali całą mazurską rodzinę. Najpierw na oczach ojca i syna zgwałcono matkę z dwiema nastoletnimi córkami. Po wszystkim wszystkich zastrzelono, a przypadkowo wyciągniętym z chałup nielicznym Mazurom, nakazano ich ciała pochować w przydomowym ogródku.

 

Z pochodzącego z 23 kwietnia 1945 roku sprawozdania starosty Późnego dowiadujemy się, że ze względu na grasujące w mieście i powiecie bandy, prosi zwierzchnie władze w Olsztynie o pomoc we wzmocnieniu bezpieczeństwa w formie nadesłania jak najszybciej funkcjonariuszy milicji. W tym samym dokumencie zabiega o przysłanie do miasta i powiatu dalszych wykwalifikowanych pracowników, wśród których wymienia m.in. mechaników, elektromonterów, młynarzy, browarników i gorzelników, którzy według niego – uruchomiliby różne zakłady przemysłowe i użyteczności publicznej.

 

Dla Waltera Późnego bardzo ważne było również rolnictwo. „…proszę o nadesłanie rolników, którzy by natychmiast przystąpili do zasiewów wiosennych, przy czym na pierwszy rzut potrzebnych jest około 2.000 rodzin” (pisownia oryg.) - napisał w końcowej części dokumentu starosta szczycieński.

 

Opis do fotografii: Walterowi Późnemu (na zdjęciu) przypadł w udziale trud tworzenia polskiej powojennej administracji w Szczytnie i powiecie.



Komentarze do artykułu

do a

Niezły z ciebie histeryk i teorie też fajne - szkoda, że Gall Anonim

a

Kolejna kłamliwa propaganda, to śmieszne i żenujące, jak to przegrany próbuje pisać historię. Nazywanie kolonistów niemieckich Mazurami, jak toto się nie poddaje, jak się łudzi, że uda się mu komuś kit wcisnąć. Koloniści niemieccy napływający tu z młodego wielonarodowego sztucznego tworu, którego połączenie narzucono siłą, w ramach Drang nach Osten, czyli nowo powstałego państwa niemieckiego, nie byli Mazurami. To że zniemczyli Mazurów o niczym nie świadczy, nie daje możliwości, żeby mogli przejąć ich nazwę. Kolonia nazywała się Prusy, jak to znów przejęły Prusaki od Prusów, jak nędzna musiała być ich tożsamość narodowa, że ciągle tak łatwo od kogoś przejmowali, oprócz języka - widocznie mieli za ciężkie łeby do nauki obcych języków (to widać w dzisiejszych Niemczech). Mazurami można nazwać napływającą z Mazowsza ludność, była to po prostu późniejsza fala migracji z sąsiedztwa, tak jak i wcześniejsza z Mazowsza. Mazurzy z Mazowsza, czy to jakieś trudne? Ten sam temat w słowie - \"Maz\", ale takie kłamaki na pewno będą się upierać, że pewnie to przypadek:))

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama