Dobre zmiany zawitały do szkoły. Wygasza się gimnazja, połączono szkoły w jeden twór, utworzono siódme i ósme klasy, opracowano nowy program dydaktyczny i wszyscy powinni być zadowoleni. Kartkówka pogania kartkówkę, materiał przerobiony w niższych klasach jest dublowany, a nauczyciele mają tyle wolnego czasu, że mogą pozwolić sobie na zwolnienia lekarskie. Nic lepszego nie mogło nas rodziców spotkać. Do tego egzamin próbny ósmoklasisty a za cztery miesiące, następny końcowy egzamin. Zafundowano nam „Matrix” z dostaniem się do szkoły średniej, gdzie dwa roczniki będą kandydowały na jedno miejsce. Zbierając to wszystko do kupy, ”szkolny Meksyk” gotowy.
Środa 19 grudnia 2018 roku. Normalny dzień, jak każdy inny w tygodniu, ale nie dla ósmoklasisty. Otóż tego dnia odbywał się próbny egzamin z matematyki. Czy był on trudny czy też łatwy, dowiemy się niebawem, po ogłoszeniu wyników.
Z relacji internetowych można wyczytać, że do najłatwiejszych nie należał, a nawet był trudniejszy niż egzamin gimnazjalistów. Królowa nauk pokazała swoje pazurki jak nasza ekspremier Beata. Mnie jednak w szczególności zainteresowało zadanie numer 17 o następującej treści cyt.: „na pozalekcyjne zajęcia sportowe zapisanych jest 37 osób. Uzasadnij, że w tej grupie są co najmniej 4 osoby, które urodziły się w tym samym miesiącu”.
Pomyślałem sobie, że to łatwe zadanie i drogą dedukcji, w „tri miga” znajdę rozwiązanie. Ale czy na pewno? Postanowiłem to sprawdzić. Używając znanych mi wyuczonych technik matematycznych, usiłowałem znaleźć rozwiązanie. Po pewnym czasie stwierdziłem, że jestem kiepskim matematykiem. Jakbym nie kombinował, to w żaden sposób nie mogłem udowodnić, że 4 osoby urodziły się w tym samym miesiącu.
Owszem 3,1 osoba to mi wychodziło, ale jak uznać, że urodziły się 3 osoby i kawałek czwartej? Czy ten kawałek to już osoba? Jakbym nie dzielił i kombinował, to za cholerę nie wychodziły mi te cztery osoby. Poszedłem na łatwiznę i drogą dedukcji wymyśliłem, że cztery osoby urodziły się w styczniu, a reszta w pozostałych miesiącach. Rozumując tym tokiem, to znalazłem dwanaście rozwiązań do tego zadania. Można przyjąć, że w każdym miesiącu urodziły się cztery osoby. Że miesięcy w roku jest dwanaście, to i rozwiązań tyle. Da się? Da. Proste jak sto metrów sznurka zwiniętego w kieszeni.
Dla świętego spokoju, postanowiłem sprawdzić jak wygląda prawidłowe rozwiązanie tego zadania. Według autora zadania, wynik jest taki, że 37 podzielono na 12 miesięcy i wyszło 3,1 czyli, że w jedenastu miesiącach urodziło się po trzy osoby a w jednym miesiącu urodziły się cztery osoby. Jak się ma dzielenie do uzasadnienia, to do tej pory nie mogę zrozumieć. Ciekawe, w którym miesiącu urodziło się tych czworo osób? Pod rozwiązaniem znalazłem też ciekawy komentarz internauty cyt. „zadania z matematyki nie były trudne tylko po....ne!
Co za kretyn je wymyślił? No ale jakoś muszą odsiać tych, co cudem i czasem zwykłym fartem je napiszą dobrze. Szkoły nie są z gumy choć niektórzy temu zaprzeczają” - koniec cytatu. Nic dodać, nic ująć. Słyszałem też opinię jednego z profesorów, który w radio przekonywał, że egzamin ten nie miał nic wspólnego z matematyką. To w takim razie z czym? Może z „wyimaginowaną” matematyką, bo to słowo ostatnio w modzie. Oceńcie Państwo to sami.
Jak się zakończy ten „szkolny Meksyk”, tego nie wie nikt. Oby jak najszybciej. Może to tylko moje pobożne życzenie, ale jak tu nie życzyć skoro nowy rok się zbliża. Więc w Nowym Roku, życzę wszystkim uczniom tyle prawidłowych rozwiązań, ile zadań na teście, a rodzicom mało stresu i wytrwałości.
Roman Żokowski
Śmieszek
Czytałem o tym w necie i kilku matematyków to zadanie rozwiązało w zupełnie w inny sposób. Ale mniejsza o to. Mnie interesuje, co za idiota ustala termin takich egzaminów na czas, kiedy tzw. dorastająca młodzież powinna uczestniczyć w przygotowaniach domu - rodziny do świąt: posprzątać swój pokój, poodkurzać - wytrzepać dywany, itd, itp., czyli się socjalizować. Już nie mówię, że powinna brać udział w rekolekcjach adwentowych.