Poniedziałek, 16 Czerwiec
Imieniny: Jolanty, Lotara, Wita -

Reklama


Reklama

Świąteczny trening z prezentem


Nie wszyscy są chętni do robienia przedświątecznych porządków, a jak jest okazja robić coś innego, znacznie fajniejszego – to i korzystających z tej okazji nie brakuje. Tak było z uroczystym, świątecznym treningiem w Akademii Sztuk Walki Szczytno. Zjawiła się pokaźna gromadka d...


  • Data:

Nie wszyscy są chętni do robienia przedświątecznych porządków, a jak jest okazja robić coś innego, znacznie fajniejszego – to i korzystających z tej okazji nie brakuje. Tak było z uroczystym, świątecznym treningiem w Akademii Sztuk Walki Szczytno. Zjawiła się pokaźna gromadka dzieci, a nie zabrakło też „zająca” z prezentami.

Trening, ze względu na szczególną okoliczność, został przeprowadzony łącznie dla wszystkich trzech grup dziecięco-młodzieżowych. - W tych grupach ćwiczy w sumie ponad 50 dzieciaków, ale część z nich już wyjechała np. do rodzin, więc na czwartkowy (5 kwietnia – przyp. HB), wielkanocny trening przybyło ze 35 młodych adeptów sztuk walki – mówi Dariusz Hrynowiecki, trener i twórca akademii.

- To już taka nasza tradycja, że ważne daty honorujemy ważnymi spotkaniami w szkole i staramy się nawet podczas treningu kultywować tradycje.


Reklama

W ramach tych tradycji wszystkie dzieciaki otrzymały drobne upominki w postaci czekoladowych zajączków. - Może to niezbyt zdrowy prezent, a sportowcy powinni odżywiać się właściwie, ale cóż – święta... to i zaszaleć można odrobinę – dodaje pan Dariusz, który owe zające fundował.

Zdrowszy i trwalszy prezent młodzi karatecy otrzymali od Sławomira Chmielińskiego, właściciela firmy Novum, w której wykonano nowe wyposażenie (ławki i wieszaki) do dziecięcych szatni – wykonano, dostarczono i zamontowano. Na tę okoliczność sponsor został ubrany w kimono i „przećwiczony” na tatami, miał więc okazję – jak sam powiada – po raz pierwszy w życiu wystąpić w roli „walczącego” zawodnika.

Po świętach dzień odpoczynku – i kolejne treningi, a niemal na każdym pojawiają się nowe dzieciaki. - Nie mamy jakichś ścisłych terminów przyjmowania nowych zawodników czy tworzenia nowych grup – tłumaczy Dariusz Hrynowiecki. - Głównie dlatego, że zainteresowanych nie brakuje i ciągle się pojawiają. Jeśli więc dzieciaki chcą, to je po prostu przyjmujemy. Gdyby miały czekać, mogłyby się zniechęcić, a tak – to jakby „z marszu” wchodzą w treningowy rytm i zajmują czymś znacznie pożyteczniejszym, przynajmniej dla zdrowia, niż ślęczenie przed komputerem.

Reklama

Halina Bielawska

Fot. archiwum



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama