Tegoroczny, III Rajd Zabytkowych Motocykli był rekordowy pod względem liczby uczestników. I trudno orzec, czy większą atrakcją było konkursowe pokonanie aż 70 kilometrów, czy też fakt, że bardzo stare często pojazdy okazały się co najmniej tak sprawne jak ich dużo młodsi właściciele.
Przypomnijmy, że na starcie w Spychowie mogły się pojawic jedynie takie pojazdy, które „urodziły się” co najmniej 25 lat temu. Dla wielu jednak te ćwierćwieczne – to młodzież. Najstarszym motocyklem był Zundapp ks750 z 1943 roku, czyli „stuknęło” mu aż 78 lat. Przyjechał z Giżycka wraz z właścicielem – Robertem Pietrukańcem, któremu w udziale przypadła nagroda właśnie za najstarszy motocykl.
Na starcie rajdu stanęło aż 45 zabytkowych maszyn, czyli najwięcej w dotychczasowej, jeszcze niedługiej historii imprezy, wymyślonej i organizowanej przez Bractwo Motocyklowe Galindia. I to członkowie stowarzyszenia, pod opieką spychowskiego Juranda, czyli Adama Mierzejewskiego ze stowarzyszenia Przyjazne Spychowo (współorganizatora wydarzenia) kierowali ruchem. Amatorzy i ciekawscy przez pierwsza godzinę mogli podziwiać wiekowe wehikuły, bo później ruszyły one w drogę.
Sprawność techniczna pojazdów musiała niejednokrotnie ustąpić pola sprawności topograficznej kierowców. Trasa, którą musieli pokonać, była jedynie w zarysie opisana (nie narysowana), a na drodze do Dźwierzut czyhały różne przeszkody. Pierwsza pojawiła się zanim jeszcze motocykliści wyruszyli w podróż, bo Jurand uparł się, by sprawdzić czy i jak dokładnie pamiętają Sienkiewiczowskich „Krzyżaków”. A później... Później już było tylko gorzej, czy też raczej trudniej.
Pierwszy punkt kontrolny znajdował się przy kamieniu, upamiętniającym miejsce, gdzie padł ostatni niedźwiedź na Mazurach. Później motocyklisci musieli eksplorować Szczycieńską Pozycję Leśną, czyli kompleks budowli fortyfikacyjnych z początków XX wieku i dość dokładnie zapoznac się z treścią tablic, tworzących ścieżkę dydaktyczną. Dokładnie – bo chwilę później byli z tej wiedzy egzaminowani. Kolejne zadania czekały na nich m.in. przy śluzie „Lalka” na południowym krańcu jeziora Zyzdrój Mały, skąd trasa wiodła szutrową drogą między Kolonią a Babiętami.
Tu musieli wykazać się umiejętnościami wręcz akrobatycznymi. Nie było bowiem łatwo, jadąc po szutrowej drodze, umieścić słomki w ustawionych na tej drodze butelkach. Po teście sprawnościowym kolejny postój i zadania czekały w Jeleniowie, przy kamieniu upamiętniającym poległych w I wojnie światowej. Stąd już tylko kilka kilometrów dzieliło motocykjlistów od ostatniego punktu kontrolnego – w centrum Dźwierzut, gdzie byli przepytani z historii polskich motocykli.
Na mecie, na poddźwierzuckiej plaży, czekały ciepłe napoje, posiłek i... oczekiwanie na wyniki. Te, dla uczestników szczycieńskich rajdów, są bardzo ważne ze względu na... „puchary”. Warto bowiem podkreślić, że korzystając z własnego talentu i wsparcia właściciela firmy Agro-Części Kazimierza Wróblewskiego, nagrody przygotowuje Przemek Halamus, zastępca prezesa bractwa Galindia. Są to „puchary” bardzo nietypowe, absolutnie oryginalne i unikalne, co zresztą widać na zdjęciu.
Dla wielu uczestników, nawet tych z powiatu szczycieńskiego, sama trasa tegorocznego rajdu była nie lada atrakcją, co chętnie podkreślano. Przybysze z odleglejszych terenów, których to przybyszy też z roku na rok uczestniczy coraz więcej, już się szykują do udziału w kolejnych rajdowych zmaganiach i żegnali organizatorów tradycyjnym: „Do zobaczenia za rok”.
1 - Damian Kordowski ze Szczytna na motocyklu Honda CB, 1988 rok
2 - Dariusz Dawidczyk ze Szczytna na motocyklu Simson, 1983 rok
3 - Sylwester Czarnowski z Chojnic na motocyklu Indian Chief, 1947 rok
Nagroda za najstarszy motocykl: Robet Pietrukaniec z powiatu giżyckiego,Zundapp ks750 z 1943 roku
Nagroda za najdłuższą trasę na kołach: Michal Radulski, który do Spychowa przyjechał z Warszawy na swoim zabytkowym motocyklu Moto Guzzi z 1979 roku
Nagroda dla debiutantów - za pierwszą jazdę motocyklem z wózkiem bocznym: Dorota i Jacek Dabrowscy z gminy Szczytno, Jawa 350 z 1982 roku.
Pechowiec Rajdu: Maciek Porochonski ze Żmigrodu, który z motocyklem Junak M10 z 1962 roku dotarł na metę... lawetą.
włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.
Profesor
2025-10-22 12:32:08
No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?
ciekawa
2025-10-22 10:06:41
Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.
Szczytnianin po podróżach
2025-10-22 04:12:51
Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.
Potok
2025-10-22 00:42:04
Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)
NIetzsche
2025-10-21 17:34:41
40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować
Dobre
2025-10-21 16:18:12
już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????
Marcel
2025-10-21 11:49:30
Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...
Taki sobie czytelnik
2025-10-20 20:29:59
Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?
Zdumiony
2025-10-20 19:17:13
Nareszcie ktoś pomyślał!
Marek
2025-10-20 16:38:45