Niedziela, 8 Czerwiec
Imieniny: Ariadny, Jarosława, Roberta -

Reklama


Reklama

Śnieżna armia Bielskich


Jeśli ktoś zastanawia się, gdzie podział się święty Mikołaj, to informujemy, że obecnie znajduje się w Nowym Gizewie. Tam właśnie nie da się nie zauważyć śnieżnej rzeźby stworzonej przez Ewę i Krzysztofa Bielskich.

  • Data:

Jeśli ktoś zastanawia się, gdzie podział się święty Mikołaj, to informujemy, że obecnie znajduje się w Nowym Gizewie. Tam właśnie nie da się nie zauważyć śnieżnej rzeźby stworzonej przez Ewę i Krzysztofa Bielskich.

- Co roku od jakichś 7 lat przed naszym domem powstaje śnieżny stwór. Początkowo przybierał on postać typowego bałwana, ale trzy lata temu tata stworzył eskimosa, a w tym roku zrobiliśmy postać Mikołaja – opowiada Ewa Bielska. Wszystkie rzeźby państwa Bielskich mają nie tylko nietypowy kształt, ale i rozmiary. Tegoroczny jest nawiększy ze wszystkich. Ma aż 3,5 metra wysokości i powstawał przez około siedem godzin.

- Nieźle odśnieżyłam drogę i okolice przed domem, żeby zdobyć materiał na naszą budowlę – śmieje się pani Ewa. - Tata zajął się zbieraniem śniegu w jedno miejsce i usypywaniem sporej góry. W Mikołaja zamienialiśmy ją szpachlami i innymi narzędziami, takze przy pomocy drabiny.


Reklama

W ten sposób bez wątpienia powstał największy w naszym powiecie święty Mikołaj. - Sąsiedzi są nim zachwyceni. Pozytywnie podchodzą do naszych wyczynów. Wielkogabarytowe bałwany to już nasza tradycja – dodaje mama pani Ewy, Teresa Bielska.

Rodzina celebruje także inne świąteczne zwyczaje, tym razem już dość typowe. Jak zgodnie twierdzą, w okresie bożonarodzeniowym nie może zabraknąć lampek, które strojnie i kolorowo ozdabiają dom z zewnątrz czy jemioły w środku. - Nie kupujemy jej, mąż sam wspina się na drzewo i zrywa. Musi być wielka i kolista – tłumaczy pani Teresa. Jak dodaje kobieta, co roku w Wigilię przy stole zostawiają jedno wolne miejsce i wkładają pod obrus siano oraz przyrządzają dwanaście potraw, w tym kutię. - Wcześniej przygotowywał ją mój ojciec, po jego śmieci ja się tym zajmuję. Co prawda rodzina nie bardzo za nią przepada, ale jednocześnie jest jednak zdania, że święta bez kutii to nie święta – wyjaśnia. W Boże Narodzenie nie może również zabraknąć uszek, ale nie kupionych w sklepie, a tych sporządzanych przez seniorkę rodu. Uszka pani Teresy owiane są taką sławą, że znają je już nawet w Irlandii. - Siostra obecnie mieszka tam z mężem. Nie mogła przylecieć do Polski, więc wzięła od babci przepis i zrobiła danie tam, bo nie mogła sie bez nich obejść – opowiada pani Ewa.

Reklama

Rodzina Bielskich związana jest tradycją, w szczególności tą rodzinną. - Jesteśmy aktywni i bardzo ze sobą zżyci. Święta czy nie, coś musi się dziać – mówi pani Teresa. - Myślę, że w przyszłości, kiedy pojawią się wnuki i będą na tyle duże, by brać udział w naszych zimowych działaniach będą naśladowały dziadka i tworzyły mniejsze formy jego dzieł – mówi pani Teresa.

Patrycja Woźniak

fot. PW, archiwum państwa Bielskich



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama