Czwartek, 15 Maj
Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja -

Reklama


Reklama

Skandal!


To nie dyrektor tylko zwykły cham – denerwuje się Jerzy Borowski, niepełnosprawny, który twierdzi, że dyrektor MOS-u Krzysztof Mańkowski podarł jego dokumenty i potraktował go arogancko. Mańkowski twierdzi, że to nieprawda, choć do zniszczenia kserokopii dokumentów się przyznaje.


  • Data:

To nie dyrektor tylko zwykły cham – denerwuje się Jerzy Borowski, niepełnosprawny, który twierdzi, że dyrektor MOS-u Krzysztof Mańkowski podarł jego dokumenty i potraktował go arogancko. Mańkowski twierdzi, że to nieprawda, choć do zniszczenia kserokopii dokumentów się przyznaje.

Jerzy Borowski to 73-letni niepełnosprawny, który od dwóch lat korzysta z darmowych wejść na szczycieńską pływalnię. Jedna godzina tygodniowo przysługuje niepełnosprawnym mieszkańcom Szczytna. To ukłon władz miasta w ich stronę.

- Chciałem przedłużyć ważność legitymacji na takie wejścia – mówi Borowski. - I dlatego odwiedziłem Miejski Ośrodek Sportu w Szczytnie. To co mnie tam spotkało urąga mojej godności. Dyrektor zaczął na mnie krzyczeć i mówić, że nic mi nie przysługuje, bo nie jestem na stałe zameldowany w Szczytnie.

Wyrzucił do kosza

Rzeczywiście Borowski ma jedynie meldunek czasowy, ale w ubiegłych latach urzędnikom MOS nie przeszkadzało to w wydawaniu takiej legitymacji. - Wydawaliśmy temu panu dokument, bo przekonywał nas, że załatwia formalności i stara się o stałe zameldowanie – mówi Krzysztof Mańkowski. - Ale przez dwa lata nic się nie zmieniło dlatego tym razem odmówiliśmy.


Reklama

- Gdyby mi ktoś to wytłumaczył zrozumiałbym, bo to naprawdę nie chodzi o pieniądze – mówi niepełnosprawny mężczyzna. - Ale takiej rzeczowej rozmowy nie było. Dyrektor Mańkowski zaczął najpierw na mnie krzyczeć, pytać się, czy płacę podatki w Szczytnie. A potem ostentacyjnie, przy swoich pracownikach, podarł moje orzeczenie o niepełnosprawności i dokument potwierdzający czasowe zameldowanie. Skrawki wyrzucił do kosza. To jest dyrektor? To zwykły prostak i cham.

Posłuszny dyrektor

Wersja Krzysztofa Mańkowskiego znacznie różni się od tej przedstawionej przez Borowskiego. - Gdy usłyszał od nas, że tym razem nie przedłużymy mu tych uprawnień zaczął się denerwować i awanturować. I stwierdził, żebym mu w takim razie podarł jego wszystkie dokumenty, które nam dostarczył, bo nie chce aby tu coś zostało – mówi Mańkowski. - Być może popełniłem błąd, ale rzeczywiście tak zrobiłem. I do tego się przyznaję. Ale pozostałe zarzuty tego pana to same oszczerstwa. To słowo przeciwko słowu, niestety bród pozostanie i to najbardziej mnie boli.

Reklama

Borowski dziwi się takiemu tłumaczeniu Krzysztofa Mańkowskiego. - Jak mogłem mu to kazać? - pyta. - Skoro jest taki posłuszny to może powinienem kazać mu wydać tę legitymację i nie byłoby tego całego zamieszania.

Tomasz Mikita

Fot. Tomasz Mikita

 



Komentarze do artykułu

Napisz

To też może Cię zainteresować

Reklama


Komentarze

Reklama