Halina i Janusz Gołąbiowie z Marksewa znają się od piaskownicy i od 50 lat idą razem przez życie. To jedno z małżeństw z gminy Szczytno, które niedawno (8 lutego), razem z 16 innymi parami, świętowało złote gody.
Oboje małżonkowie pochodzą z terenów dzisiejszego województwa zachodniopomorskiego, gdzie spędzali dzieciństwo, mieszkając w tej samej miejscowości. Trudno im się jednak z tego czasu dobrze pamiętać, gdyż pan Janusz w wieku 7 lat opuścił Żeńsko i wraz z rodzicami wyprowadził się do Warszawy, na ojcowiznę.
Pani Halina z kolei miała wtedy 4 lata. Pan Gołąb nie zapomniał jednak o terenach z dzieciństwa i te regularnie odwiedzał, jeżdżąc do stryja, a w późniejszym czasie także do wybranki.
Dziś małżeństwo ma za sobą 50 wspólnych lat, czworo dzieci (dwie córki i dwóch synów) i siedmioro wnucząt (wszystkie płci męskiej). Państwo Gołąbiowie 11 lat temu przeprowadzili się z Warszawy do Marksewa, którego sołtysem do niedawna była pani Halina.
Małżonkowie, już jako dorośli, poznali się poprzez rodziców. Po trzech miesiącach się pobrali.
- Takie aranżowane związki wydają się niedzisiejsze, ale wcale tego nie żałujemy i, jak widać po tych 50 latach, sposób ten nie jest taki zły - mówi z uśmiechem Halina Gołąb. - Nasi rodzice się znali, wiedzieli, jakimi są ludźmi i znali też swoje dzieci, czyli nas - tłumaczy.
Swatami pary okazali się być dziadkowie. “Ona by pasowała do naszego Janusza” - tak jego babcia miała powiedzieć o pani Halinie.
- Przyszedłem do obecnych teściów i powiedziałem, że w czerwcu, czyli za trzy miesiące, bierzemy ślub. Że nie będę jeździł długo w te i z powrotem (śmiech) - wspomina Janusz Gołąb.
Pytani o receptę na trwały związek odpowiadają zgodnie o szanowaniu zdania drugiej osoby i uzupełnianiu się.
- Miłość to nie tylko sielanka, ale też ustępstwa i dogadywanie się. To nie tak, że ma liczyć się tylko moja racja, ale męża też. Raz ja ją mam, a raz on - mówi pani Halina. - A ja zawsze mówię, że raz żona ma rację, a raz ja nie mam racji - wtrąca żartobliwie pan Janusz. - Uzupełniamy się, na tym polega przecież wspólne życie. Nie może starać się tylko jedna strona. Porównałabym to do pary… koni. Gdyby tylko jeden ciągnął wóz, nie ruszy go z miejsca. Ale gdy oba podążają w jednym kierunku, wtedy to jest para! - opowiada pani Halina.
Halina Gołąb jeszcze niedawno pełniła funkcję sołtys Marksewa - łącznie przez 8 lat. W zeszłym roku zrezygnowała z dalszego ubiegania się o tę funkcję. Mimo że wraz z mężem była na Mazurach przyjezdną, to mieszkańcy jej zaufali.
Mało tego - sami chcieli, żeby została panią sołtys. - Pomyślałam: dlaczego miałabym tą sołtys nie zostać i nie służyć pomocą w ten sposób? - mówi pani Halina. - Uważam, że to ważniejsze, niż kreowanie siebie. Razem z mężem po prostu kochamy ludzi, lubimy, jak do nas przychodzą i to miało wpływ na tę decyzję. Dawniej mieszkańcy na wsiach żyli, jak w rodzinie. Było to coś pięknego, coś wspaniałego i marzy mi się, by kiedyś znów tak było. A mieszkańcy Marksewa, mimo że funkcji sołtys już nie pełnię, odzywają się, dzwonią do nas, nie zapomnieli - wspomina z radością.
Pan Janusz pracował przez większość zawodowego życia w branży energetyki cieplnej, w zakładzie SPEC.
- Miałem tam swoją grupę ludzi, którą kierowałem i zajmowaliśmy się, ogólnie mówiąc, przesyłem ciepła, czy kotłownią - mówi. - Ja z kolei pracowałam w różnych firmach, sprzątałam, dorabiałam popołudniami, żeby dzieci dopilnować, bo głównie opiekowałam się dziećmi. Najtrudniej było w stanie wojennym, kiedy dzieci się bały - mówi pani Halina.
Ciekawe są zainteresowania pary. Pani Halina na przykład lubi… wędkować.
- Mamy też z mężem ogródek, kurki mamy, dużą działkę, kawałek lasu na niej, lubimy spacerować - wymienia. Pan Janusz natomiast jest miłośnikiem książek przygodowych (głównie o Dzikim Zachodzie) i filmów science fiction. - Jak dorwę książkę to wtedy mnie nie ma. Od dziecka było to dla mnie ważne, dużo przesiadywałem w bibliotece. Lubię książki Karola Maya, a Sienkiewicza to przeczytałem wszystko co było. Nawet obszerne opisy przyrody, czyta mi się lekko - mówi. Innym hobby pana Janusza jest gotowanie, w które zaczął włączać się w domu po przejściu na emeryturę. Królują u niego dania rybne. Potrafi przyrządzić własnej roboty paprykarz szczeciński, czy kotleciki rybne z ziołami.
Jak trafili do Marksewa?
- Pracowaliśmy w prywatnej firmie i właściciele kupili sobie działkę na Mazurach. Zaprosili nas, spodobała nam się okolica: lasy, grzyby, jeziora, ryby. Zwróciliśmy uwagę na pewien teren i powiedzieliśmy sobie, że gdyby tak był on na sprzedaż, to byśmy go kupili. I działka była na sprzedaż, kiedy sprawdziliśmy w internecie! - wspomina pani Halina.
Dla pani Haliny i pana Janusza ważne są więzy rodzinne.
- Mamy bardzo dobre dzieci. Odwiedzają nas, sprawdzają co u nas. Na Boże Narodzenie i na Wielkanoc jest u nas zawsze 15 osób przy stole - mówi Halina Gołąb. - Dzieci mieszkają w Warszawie, ale gdy coś się u nas dzieje, jakaś choroba, to zaraz tu są - dodaje pan Janusz.
Małżeństwo ceni sobie także poczucie humoru i optymistyczne podejście do życia. - Humor mamy, nigdy smutni nie jesteśmy - stwierdza z uśmiechem pan Janusz.
- Mąż choruje, ale staramy się podchodzić do życia radośnie. Zdrowie fizyczne jest cenne, ale wiemy, jak ważne jest też odpowiednie podejście. Tak lżej jest iść przez życie. No i wspomniana już zgoda pomiędzy małżonkami. Czasem ludzie się dziwią, że się nie kłócimy. “Bo tak trzeba”, odpowiadam wtedy - podsumowuje pani Halina.
To, co przeczytałeś online, to tylko ułamek tego, co przygotowaliśmy dla Ciebie w najnowszym papierowym wydaniu „Tygodnik Szczytno”. Każdy czwartek to nowa dawka intrygujących tematów, lokalnych historii i ekskluzywnych materiałów, których nie znajdziesz nigdzie indziej.
Lokalna gazeta to Twoje źródło wiedzy o regionie. Sięgnij po „Tygodnik Szczytno” i bądź na bieżąco z tym, co dzieje się wokół Ciebie.
Twój powiat, Twoje historie – czytaj z nami co tydzień.
Po co jej prawo jazdy, skoro nie zna przepisów.
Gabi
2025-06-18 16:25:24
Bo taki Wielbark jest tylko jeden !!!!
xx
2025-06-18 13:21:28
Co nie otwirze Tygodnika to widzę twarz Stefana...
Bartek
2025-06-18 04:55:05
Sami kierownicy budowy
Chory
2025-06-17 20:02:28
Ludzie wpieprzyli się wilkom do lasu. Wilk głupi nie jest i jak mu się krową albo owce pod pysk podstawia to za szybką sarną nie będzie gonił. Wystarczy po prostu ofladrować pastwisko i żaden wilk nie podejdzie. Tylko to cholera tyle roboty i durna Unia za to nie płaci. Pozostaje płakać w mediach.
Lesio K.
2025-06-17 19:34:41
Zadłuzyciel miasta się uśmiecha a radni mu wtórują. Super
Rafi
2025-06-17 18:24:57
Przecież Szczytno jest takie, ze och, nie narzekajcie wiec mieszkańcy...
Tytus
2025-06-17 17:14:06
Panowie Orzoł, Salamucha i Myślak może warto by było się skupić jakie tematy poruszają inni radni, a nie macie nosy w komórkach. WSTYT.
Obserwator
2025-06-17 10:52:25
Logiczne, uczciwe i napisane prostym językiem wyjaśnienie całej sytuacji. Bardzo smutne i niesprawiedliwe są te internetowe manipulacje i kłamstwa. Niestety na ludzką zawiść i nienawiść nie ma lekarstwa. Nawet najbardziej oczywista prawda nie dotrze do człowieka, który nie jest gotów jej przyjąć — szczególnie jeśli jego pogląd został ukształtowany przez manipulację. W takim przypadku dowody nie przekonują, bo nie chodzi o brak wiedzy, lecz o opór przed jej przyjęciem / brak odwagi do przyznania się do błędu, no bo jak można przyznać rację przeciwnikowi politycznemu....
Mieszkanka
2025-06-17 09:45:37
Każdemu wszystko za darmochę i wtedy będzie dobrze! Co za darmo tego się nie ceni. Ten wkład własny jest naprawdę niewielki, wystarczy policzyć.
Mrozik
2025-06-17 08:33:01