Czwartek, 19 Czerwiec
Imieniny: Elżbiety, Marka, Pauli -

Reklama


Reklama

„Para jak konie do wozu”. Zaręczyny w trzy dni, ślub w trzy miesiące. Recepta Haliny i Janusza na 50 wspólnych lat (zdjęcia)


Halina i Janusz Gołąbiowie z Marksewa znają się od piaskownicy i od 50 lat idą razem przez życie. To jedno z małżeństw z gminy Szczytno, które niedawno (8 lutego), razem z 16 innymi parami, świętowało złote gody.



Oboje małżonkowie pochodzą z terenów dzisiejszego województwa zachodniopomorskiego, gdzie spędzali dzieciństwo, mieszkając w tej samej miejscowości. Trudno im się jednak z tego czasu dobrze pamiętać, gdyż pan Janusz w wieku 7 lat opuścił Żeńsko i wraz z rodzicami wyprowadził się do Warszawy, na ojcowiznę. 

 

Pani Halina z kolei miała wtedy 4 lata. Pan Gołąb nie zapomniał jednak o terenach z dzieciństwa i te regularnie odwiedzał, jeżdżąc do stryja, a w późniejszym czasie także do wybranki. 

 

Dziś małżeństwo ma za sobą 50 wspólnych lat, czworo dzieci (dwie córki i dwóch synów) i siedmioro wnucząt (wszystkie płci męskiej). Państwo Gołąbiowie 11 lat temu przeprowadzili się z Warszawy do Marksewa, którego sołtysem do niedawna była pani Halina.

 

Małżonkowie, już jako dorośli, poznali się poprzez rodziców. Po trzech miesiącach się pobrali.

 

- Takie aranżowane związki wydają się niedzisiejsze, ale wcale tego nie żałujemy i, jak widać po tych 50 latach, sposób ten nie jest taki zły - mówi z uśmiechem Halina Gołąb. - Nasi rodzice się znali, wiedzieli, jakimi są ludźmi i znali też swoje dzieci, czyli nas - tłumaczy. 

 

Swatami pary okazali się być dziadkowie. “Ona by pasowała do naszego Janusza” - tak jego babcia miała powiedzieć o pani Halinie.

 

- Przyszedłem do obecnych teściów i powiedziałem, że w czerwcu, czyli za trzy miesiące, bierzemy ślub. Że nie będę jeździł długo w te i z powrotem (śmiech) - wspomina Janusz Gołąb.

 

Pytani o receptę na trwały związek odpowiadają zgodnie o szanowaniu zdania drugiej osoby i uzupełnianiu się.

 

- Miłość to nie tylko sielanka, ale też ustępstwa i dogadywanie się. To nie tak, że ma liczyć się tylko moja racja, ale męża też. Raz ja ją mam, a raz on - mówi pani Halina. - A ja zawsze mówię, że raz żona ma rację, a raz ja nie mam racji - wtrąca żartobliwie pan Janusz. - Uzupełniamy się, na tym polega przecież wspólne życie. Nie może starać się tylko jedna strona. Porównałabym to do pary… koni. Gdyby tylko jeden ciągnął wóz, nie ruszy go z miejsca. Ale gdy oba podążają w jednym kierunku, wtedy to jest para! - opowiada pani Halina.

 

Halina Gołąb jeszcze niedawno pełniła funkcję sołtys Marksewa - łącznie przez 8 lat. W zeszłym roku zrezygnowała z dalszego ubiegania się o tę funkcję. Mimo że wraz z mężem była na Mazurach przyjezdną, to mieszkańcy jej zaufali. 

 

Mało tego - sami chcieli, żeby została panią sołtys. - Pomyślałam: dlaczego miałabym tą sołtys nie zostać i nie służyć pomocą w ten sposób? - mówi pani Halina. - Uważam, że to ważniejsze, niż kreowanie siebie. Razem z mężem po prostu kochamy ludzi, lubimy, jak do nas przychodzą i to miało wpływ na tę decyzję. Dawniej mieszkańcy na wsiach żyli, jak w rodzinie. Było to coś pięknego, coś wspaniałego i marzy mi się, by kiedyś znów tak było. A mieszkańcy Marksewa, mimo że funkcji sołtys już nie pełnię, odzywają się, dzwonią do nas, nie zapomnieli - wspomina z radością.


Reklama

 

Pan Janusz pracował przez większość zawodowego życia w branży energetyki cieplnej, w zakładzie SPEC. 

 

- Miałem tam swoją grupę ludzi, którą kierowałem i zajmowaliśmy się, ogólnie mówiąc, przesyłem ciepła, czy kotłownią - mówi. - Ja z kolei pracowałam w różnych firmach, sprzątałam, dorabiałam popołudniami, żeby dzieci dopilnować, bo głównie opiekowałam się dziećmi. Najtrudniej było w stanie wojennym, kiedy dzieci się bały - mówi pani Halina.

 

Ciekawe są zainteresowania pary. Pani Halina na przykład lubi… wędkować. 

 

- Mamy też z mężem ogródek, kurki mamy, dużą działkę, kawałek lasu na niej, lubimy spacerować - wymienia. Pan Janusz natomiast jest miłośnikiem książek przygodowych (głównie o Dzikim Zachodzie) i filmów science fiction. - Jak dorwę książkę to wtedy mnie nie ma. Od dziecka było to dla mnie ważne, dużo przesiadywałem w bibliotece. Lubię książki Karola Maya, a Sienkiewicza to przeczytałem wszystko co było. Nawet obszerne opisy przyrody, czyta mi się lekko - mówi. Innym hobby pana Janusza jest gotowanie, w które zaczął włączać się w domu po przejściu na emeryturę. Królują u niego dania rybne. Potrafi przyrządzić własnej roboty paprykarz szczeciński, czy kotleciki rybne z ziołami. 

 

Jak trafili do Marksewa? 

 

- Pracowaliśmy w prywatnej firmie i właściciele kupili sobie działkę na Mazurach. Zaprosili nas, spodobała nam się okolica: lasy, grzyby, jeziora, ryby. Zwróciliśmy uwagę na pewien teren i powiedzieliśmy sobie, że gdyby tak był on na sprzedaż, to byśmy go kupili. I działka była na sprzedaż, kiedy sprawdziliśmy w internecie! - wspomina pani Halina.

 

Dla pani Haliny i pana Janusza ważne są więzy rodzinne.

 

- Mamy bardzo dobre dzieci. Odwiedzają nas, sprawdzają co u nas. Na Boże Narodzenie i na Wielkanoc jest u nas zawsze 15 osób przy stole - mówi Halina Gołąb. - Dzieci mieszkają w Warszawie, ale gdy coś się u nas dzieje, jakaś choroba, to zaraz tu są - dodaje pan Janusz.

 

Małżeństwo ceni sobie także poczucie humoru i optymistyczne podejście do życia. - Humor mamy, nigdy smutni nie jesteśmy - stwierdza z uśmiechem pan Janusz. 

 

- Mąż choruje, ale staramy się podchodzić do życia radośnie. Zdrowie fizyczne jest cenne, ale wiemy, jak ważne jest też odpowiednie podejście. Tak lżej jest iść przez życie. No i wspomniana już zgoda pomiędzy małżonkami. Czasem ludzie się dziwią, że się nie kłócimy. “Bo tak trzeba”, odpowiadam wtedy - podsumowuje pani Halina.

 

 

Nie przegap tego, co naprawdę ważne.

To, co przeczytałeś online, to tylko ułamek tego, co przygotowaliśmy dla Ciebie w najnowszym papierowym wydaniu „Tygodnik Szczytno”. Każdy czwartek to nowa dawka intrygujących tematów, lokalnych historii i ekskluzywnych materiałów, których nie znajdziesz nigdzie indziej.

Reklama

Co czeka na Ciebie w nowym numerze?

  • Reportaże, które poruszają i inspirują.
  • Informacje, które wpływają na Twoją codzienność.
  • Wydarzenia, o których musisz wiedzieć.

Gdzie kupić?

  • Lidl
  • Stokrotka
  • Dino
  • Intermarche
  • Biedronka
  • Lewiatan
  • Wiele lokalnych piekarni oraz wiejskich sklepików na terenie całego powiatu

Lokalna gazeta to Twoje źródło wiedzy o regionie. Sięgnij po „Tygodnik Szczytno” i bądź na bieżąco z tym, co dzieje się wokół Ciebie.

Twój powiat, Twoje historie – czytaj z nami co tydzień.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama