Poniedziałek, 5 Maj
Imieniny: Floriana, Michała, Moniki -

Reklama


Reklama

Ochrona z wysokości


37 metrów wysokości i dokładnie 174 schodki – to wymiary dostrzegalni przeciwpożarowej w Ciemnej Dąbrowie. W naszym powiecie takich obiektów jest osiem. „Tygodnik Szczytno” odwiedził ten w Ciemnej Dąbrowie. Opowiedział nam o nim Marcin Zajączkowski, leśnik z Nadleśnictwa Szczytno.


  • Data:

Dostrzegalnie zaczęły powstawać w 2004 roku, wówczas oddano do użytku trzy pierwsze takie obiekty: w Ciemnej Dąbrowie, Klonie i Jedwabnie. Koszt budowy jednej, wraz z wyposażeniem, to 300 tys. zł. Wieże obserwacyjne miały pomóc, i dość skutecznie nadal pomagają, leśnikom w walce z ogniem. Z reguły zaczynają działać od kwietnia. - Dyżury obserwatorów uzależnione są od pogody – mówi Marcin Zajączkowski, specjalista służby leśnej z Nadleśnictwa Szczytno. - Im większe jest ryzyko powstania pożarów, tym takich dyżurów w sezonie jest więcej.

 

Wieżowa synchronizacja

 

Nadleśnictwo Szczytno posiada jedną wieżę, ale stanowi ona element całej sieci, która obejmuje obszar działania Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. W naszym powicie takich obiektów jest 8. - To jedna ze skuteczniejszych metod monitorowania lasów – mówi pan Marcin. - A to dlatego, że pożar można szybko dojrzeć, a za pomocą wyliczeń i specjalnych map ustalić jego dokładną lokalizację. W tych wyliczeniach potrzebne są dane z drugiej wieży, bo dodam, że one się „widzą”. Określanie odpowiednich azymutów ułatwia trafienie w punkt.

 

Szybka reakcja

 

O tym, że wieże są skuteczne, może świadczyć fakt, że na przestrzeni kilkunastu lat w lasach w naszym powiecie nie odnotowano większych pożarów. - W naszym nadleśnictwie, które ma powierzchnię ponad 16 tysięcy hektarów, w skali roku odnotowujemy około 8, 10 pożarów, a w ubiegłym roku mieliśmy jedynie jeden i to na dodatek zimą – mówi Marcin Zajączkowski. - I nie będę tu ukrywał, że pożary to w ponad 99 procentach efekt działania ludzi. Wypalanie traw, niedopałki, ogniska... Inne przyczyny to naprawdę rzadkość. Odnotowaliśmy jeden, czy dwa przypadki powstania ognia od pioruna, ale paliły się wówczas pojedyncze drzewa, nie stwarzały zagrożenia. Na szczęście w naszych lasach nie jest ich wiele i z reguły są to pożary niewielkie, kilkuarowe, w których ogień obejmuje poszycie.


Reklama

 

Sokole oczy mają... panie

 

Co ciekawe na wieżach pracują z reguły kobiety. Na wieży w Ciemnej Dąbrowie dyżury pełnią dwie – pani Teresa i pani Jola. - Ja pracuję na dostrzegalni dopiero trzeci sezon i przyznam, że na szczęście moje dyżury są spokojne, ale moja koleżanka Jola obserwuje las z wieży już od kilkunastu lat i zdarzało się jej dostrzec zagrożenie, ogień w lesie – opowiada pani Teresa.- Na początku lęk wysokości był – śmieje się. - Potem jednak przywykłam, widoki przepiękne. Dziwne uczucie jest jedynie wtedy, gdy mocno wieje, bo czuć, że wieża nieco się rusza.

 

Likwidacja ognia w zarodku

 

Wieże z reguły „pracują” o godz. 9 do 21. Mają stałą łączność z nadleśnictwami oraz ze strażą pożarną. Gdy coś się zaczyna dziać, informacja od razu płynie do służb gaśniczych.

 

- Telefon komórkowy, radiotelefon to podstawowe narzędzia pracy obserwatorów – mówi Marcin Zajączkowski. - Informacja spływa do nadleśnictw, strażaków, ale też do samolotów gaśniczych, patrolowych, dromaderów, które stacjonują na lotnisku w Szymanach. Wieże mają na swoim koncie sporo szybko wychwyconych pożarów, dzięki czemu ogień się nie rozprzestrzenił.

 

Wieże w linii prostej dzieli od 10 do 20 km. Każda z nich mierzy 37 metrów. Na szczycie znajduje się przeszklona kabina, w której na zmianę pełni dyżur dwóch obserwatorów. Pracują oni zwykle od 1 kwietnia do 30 września, kiedy zagrożenie pożarowe jest największe. Obserwacje zaczynają się o 9.00 rano, a kończą, w zależności od długości dnia - wiosną o 19.00 lub 20.00, latem o 21.00. Przy dobrej widoczności z wieży widać teren w promieniu 30 km.

Reklama

 

Kamery zburzą wieże?

 

Być może wieże podzielą kiedyś los dawnych drewnianych dostrzegalni, po których nie ma śladu. A to dlatego, że Lasy Państwowe wprowadzają system wizyjnego wspomagania obserwacji lasów.

 

- Wspomaga go sztuczna inteligencja i typuje miejsce, gdzie może być zagrożenie – mówi pan Marcin. - Dane z kamer analizują komputery. W naszym powiecie na razie tego systemu nie ma, ale w innych częściach Polski pojawiają się coraz częściej, więc zapewne kiedyś ta technologia dotrze również i do nas.

 

Przy okazji Marcin Zajączkowski apeluje do mieszkańców i turystów o rozważne korzystanie z lasu. - Sprzątajmy po sobie, nie wskrzeszajmy otwartego ognia. Bo czasami wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa - podkreśla.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama