Z wiekiem człowiek staje się podobno sentymentalny. Różnie bywa, ale może to i prawda. Jako już duży chłopiec w ostatnią długą majówkę wybrałem się w sentymentalną właśnie podróż do tzw. źródeł czyli na dawne kresy Rzeczypospolitej.
Gdzieś tam w jednym z miasteczek południowo-zachodniej dziś Ukrainy, a wtedy przy granicy polsko-rumuńskiej kilka pokoleń moich przodków wykonywało pożyteczny i cieszący się szacunkiem zawód kowala. W 1946 roku działalność gospodarcza w tym zakresie została przez historię przerwana i przeniesiona przymusowo na południowo-zachodnie kresy kolejnej Rzeczpospolitej, także przy granicy, ale tym razem polsko–czeskiej.
Ot, takie polskie losy. Jeszcze zdarzyło mi się nawet we wczesnej młodości „dymać” miechami przy palenisku w dziadkowej kuźni. Nie ma już, niestety, rodzinnej kuźni, zawód w Polsce powoli wymiera. Natomiast na Ukrainie ma się całkiem dobrze. Panuje tam moda, nie tylko na wsiach, ale i w eleganckich dzielnicach miast na kute w metalu bramy, płoty, okiennice czy barierki balkonów. Przed kuźniami wzdłuż dróg mamy więc prawdziwą wystawę rzemiosła czy nawet sztuki kowalskiej. Tak przy okazji – kto pamięta gdzie mieściła się ostatnia kuźnia w Szczytnie?
O ile pamiętam to chyba nieopodal dzisiejszego rynku przy ulicy Sportowej. Jadąc więc od Lwowa na południe piekielnymi drogami (tu widać bardzo wyraźnie jak wielki postęp „drogowy” nastąpił w naszym „leżącym w ruinie” kraju) łapałem różne „smaczki” pamiętane z opowieści pokolenia moich Rodziców, którym nie dane było nigdy tam nawet na chwilę wrócić. Poza drogami podobały mi się szczególnie czyste domy i obejścia. Nie widziałem śmieci, chociaż zapuszczałem się zarówno na wiejskie podwórka, jak i w miejskie zaułki.
Odpuszczę tu Państwu opis podróży, bo od tego są przewodniki. Za to warto kilka słów poświęcić niektórym spotkaniom, jakie miałem przy okazji. Najciekawsze z zamieszkałymi tam Polakami, w samym Lwowie jest ich oficjalnie około 40 tysięcy. Trafiłem akurat na środowisko nienawidzące swojej aktualnej ukraińskiej Ojczyzny i przedstawicieli jej instytucji. No cóż, chyba miałem pecha. W ogóle to prezentowane przez tamtejszych Polaków poglądy poplątane są jak polska historia w tych miejscach.
Siedząc w upalne popołudnie przy pysznym zresztą obiedzie w ogródku jednej z restauracji w Kołomyi pogadywałem sobie z sympatyczną starszą panią. Ma ona, jak przypuszczam, dość spory wpływ na poglądy sporej grupy naszych tamtejszych rodaków. Jak to bywa przy trunkach wieńczących długo celebrowany posiłek zeszło, niestety, na politykę. A taką miałem aż do tej pory radochę, bez telewizji, internetu, z wyłączoną komórką. Święty spokój. A tu pani ni z gruszki ni z pietruszki rzuca pytanie co sądzimy o postaci amerykańskiego szpiega w polskim mundurze nazwiskiem Kukliński. Rety, dobrze mi tam było i błogo, a tu taki tekst. Nie doczekawszy się konkretnej odpowiedzi pani w krótkich żołnierskich słowach, delikatnie mówiąc, negatywnie oceniła jego sylwetkę . No i potem poszłooo…
O władzach Ukrainy – z towarzyszeniem ciekawie dobranych przymiotników, o Putinie z entuzjazmem, o wojnie z Rosją z nadzieją, że w końcu wezmą sobie ten Donbas i będzie spokój… I tak dalej i tak dalej. W tym momencie udało mi się wyrwać do baru gdzie dowiedziałem się, że dla tak szczególnych jak my gości znajdzie się coś specjalnego czyli miejscowy samogon. Faktycznie, trunek nalany do szklaneczki z wielkiej butli zatykanej kaczanem kukurydzy moc miał właściwą i smak oryginalny, z pewnością nie przykry. I całe szczęście.
Gdy po drugiej szklaneczce wróciłem do stolika nasza nowa znajoma rozwinęła swoje poglądy. Z dumą oświadczyła m.in, że jest fanką polskiego ONR i jej wodza w poselskim garniturku. Nie było raczej sensu dyskutować, każdy pogląd należy szanować. Jeżeli akurat są skrajne to trudno, można na nie wpływać cywilizowanymi środkami, co naszej polityce wobec Polonii wychodzi chyba nie najlepiej. W każdym razie Ukraina zmienia się bardzo szybko. W jakim kierunku, trudno po paru dniach powiedzieć, ale nie wolno tego, co się często zdarza, z wyższością lekceważyć.
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Ten \"Pisior\" tak się \"wkręcił\", że na 21 radnych poparło go 20. Nawet twoi idole polityczni z Pisem się liczą i z nim rozmawiają. Jeszcze nie raz wam mina zrzednie w trakcie tej kadencji specjaliści od je*ania Pisu.
do Krzysztof S.
2024-05-08 10:27:02
Zanim tam trafią to najpierw te Lexusy i Mercedesy po miejscowości Jurgi jeżdżą.
2024-05-08 09:39:27
Idąc za interpretacją Państwowej Komisji Wyborczej to jeżeli ja dojeżdżam codziennie do pracy w Olsztynie i tak parkuje samochód to jestem mieszkańcem Olsztyna TAK ?
Mieszkaniec Rozóg
2024-05-07 20:07:31
Jeśli Łachacz zostanie wice burmistrzem to rządy Ochmana będą krótkie i burzliwe, ciagłe podkopywanie i podgryzanie.
Anna
2024-05-07 19:07:13
Krzysztof twoja wspołpca z Łachaczem z PSL do tego doprowadziła, tak więc zrób ukłon w stronę Beatki Januszczyk i do roboty.
Anna
2024-05-07 06:56:12
No i Łachacz poszedł do konta, bez swojego przewodnika i góru Rafała nie radzi sobie .
Jan
2024-05-07 06:53:43
Jak ja lubię takie komentarze: \" jesteś zaślepiony, wyprali ci mózg, pomyśl trochę\". To teraz to niby nas \"nie rżną bez mydła\" ?. Ludzie przestańcie żyć polityką, są ważniejsze rzeczy.
Olek
2024-05-07 06:53:17
Łachacz się zapłacze skończył się czas tego pana, Pisior się wkręcił i cwaniaczek Krasowski :(. Cudak, koleś przydupas Krasowskiego, który szuka tylko własnego zysku i korzyści i raczej bezinteresownym społecznikiem nie jest.
Krystof S.
2024-05-06 15:41:53
Porażka za porażką, porażka Beaty i Matłacha.
Jan
2024-05-05 22:44:14
Firma Budmar nie dokonała jeszcze napraw gwarancyjnych w świetlicach w Lipowej Górze i Nowym Gizewie. Czyżby znowu bubel???
Mieszkaniec
2024-05-05 22:10:26