W ostatni weekend udałem się z żoną na uroczystość zaślubin kuzynki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że trzeba nam było pokonać ponad 700 kilometrów w jedną stronę, jako że uroczystość odbywała się aż w Ustrzykach Dolnych, czyli w Bieszczadach. Byliśmy tam zresztą pierwszy raz w życiu i trzeba przyznać, że po drodze widoki oglądaliśmy wspaniałe, choć na co dzień na naszych pięknych Mazurach też jest przepięknie, o czym wszyscy dobrze wiemy.
Inaczej jedzie się autem na krótkim dystansie, kiedy jedziemy gdzieś niedaleko lub poruszamy się po naszym niedużym przecież mieście. Odległości niewielkie, choć korki w ciągu dnia chyba nie mniejsze niż w czasie wakacji, które przecież się skończyły. Coraz bardziej marzymy chyba wszyscy o obwodnicy Szczytna, ale na ten luksus przyjdzie nam jeszcze poczekać kilka lat.
Czasem jednak trzeba pojechać autem daleko i pokonać dłuższy dystans. To wymaga również korzystania z dróg szybkiego ruchu, a więc taka podróż jest bardziej wymagająca i wyczerpująca. Trzeba więc zasiąść za kierownicą i najlepiej zrobić to wtedy, kiedy jest się wypoczętym i przygotowanym do dłuższej podróży. W czasie jej trwania należy również robić przerwy, by nie ulec znużeniu i - nie daj Boże – nie zasnąć za kierownicą.
Kiedy więc większość gości weselnych zjechała się aż z Warszawy, Białegostoku i my z dalekich Mazur, wszystkim nam było daleko, ale szczęśliwie dotarliśmy na tę uroczystość. Z tej okazji mogliśmy odświeżyć kontakty z niektórymi gośćmi weselnymi, które mieliśmy ze sobą przed laty, jak również poznać nowych ludzi. A ponieważ przyjechaliśmy na ślub dwojga młodych ludzi, więc zaczęliśmy dzielić się z innymi swoim małżeńskim stażem. Byli więc tacy, którzy okazali się wiernymi długodystansowcami w małżeńskim biegu, ponieważ tak jak my mają za sobą kilka dekad szczęśliwego małżeństwa i nadal są razem, ciesząc się swoimi dorosłymi dziećmi oraz coraz bardziej dorosłymi wnukami. Inni legitymowali się krótszym stażem małżeńskim, ponieważ są ze sobą kilka lub kilkanaście lat. Dowodem na to były ich małe dzieci, z którymi przyjechali na ślub tych dwojga, którzy na naszych oczach rozpoczęli swój wspólny, życiowy bieg.
W życiu małżeńskim jest podobnie jak z jazdą samochodem na długim dystansie. Trzeba mieć wiele sił, wytrwałości, cierpliwości, a nade wszystko miłości do siebie nawzajem, tej nieustającej świeżości uczuć, bo przecież obiecaliśmy sobie na ślubnym kobiercu, że będziemy ze sobą „aż nas śmierć rozłączy”. Nie wszystkim to się udaje, bo życie nie jest łatwym i prostym biegiem, lecz maratonem. Zwyciężają najwytrwalsi i najbardziej konsekwentni, którzy w swój bieg wkładają wszystkie siły i umiejętności.
Są oczywiście tacy, którym jazda samochodem nie sprawia żadnej przyjemności, lecz jest wielkim stresem wprost proporcjonalnym do długości zaplanowanej trasy. Niektórzy unikają wjazdu do większych miast, bo to dla nich stres ponad siły. Nie mają doświadczenia ani też nie są wprawnymi kierowcami, którzy z kolei traktują jazdę samochodem jako w pewnym sensie odpoczynek i relaks, jeśli jedzie się spokojnie, bez pośpiechu i niepotrzebnej oraz niebezpiecznej brawury.
No cóż, nie każdy nadaje się na dobrego kierowcę, więc unika jazdy na długich dystansach. Nie pomogą żadne jazdy doszkalające, bo takim osobom zawsze pocą się ręce, a jazda jest paraliżującym stresem i wysiłkiem ponad siły. Tacy narażają nie tylko siebie, ale także swoich potencjalnych pasażerów. Lepiej więc powiedzieć sobie uczciwie: Nie nadaję się do prowadzenia auta i wybić sobie to z głowy, polegając raczej na tych, którzy podwiozą i usłużą, jeśli zajdzie potrzeba.
Wracając do kwestii relacji małżeńskich należy powiedzieć z uznaniem o tych, którzy potrafią być sobie wierni przez całe życie, którzy wypracowali w sobie trwałą miłość mierzoną okazywaniem sobie dobra, życzliwości, pomocy, wsparcia, a wreszcie cierpliwości i wyrozumiałości, bez których nie da się przeżyć życia w wierności i miłości. Małżeństwo bowiem to nie jest przelotne uczucie, zauroczenie lub fascynacja na krótki czas, ale bardzo poważna decyzja i zobowiązanie nie tylko wobec żony/męża, ale także wobec Boga, jeśli ludzie decydują się na tzw. ślub kościelny, czyli mający również duchowe konsekwencje. W tym przypadku sam Pan Bóg jest przywoływany przez młodych jako wiarygodny i pewny gwarant ich niedoskonałych uczuć. Jeżeli z tego świadomie rezygnują i zadowalają się ceremonią cywilną lub żyją w nieformalnym związku, wtedy nie mają prawa liczyć na Boże błogosławieństwo. Muszą liczyć wyłącznie na siebie, a to żadna gwarancja trwałości związku i niegasnącej miłości, która jest fundamentem każdego udanego i trwałego małżeństwa.
To smutne, że tak wielu ludzi dzisiaj, nie tylko młodych, zadowala się krótkodystansowymi relacjami bez większych zobowiązań i odpowiedzialności. Zaspokojenie osobistych pragnień i cielesnych przyjemności przysłania prawdziwe uczucia, na które albo nie ma czasu, albo nie ma ochoty, bo każdy wie, że kochać oznacza zaprzeć się samego siebie i żyć dla osoby kochanej, jej dobra, komfortu, szczęścia i przyjemności. Jeśli to człowiek czyni wytrwale i szczerze, wtedy to dobro do niego powraca i uszczęśliwia jego samego. Lepiej więc być wytrwałym i godnym zaufania długodystansowcem niż napalonym i nieodpowiedzialnym sprinterem, który domaga się od życia wszystkiego, co służy przede wszystkim jemu samemu. To się nazywa egoizm, który zgubił już niejednego!
Andrzej Seweryn
andrzej.seweryn@gmail.com
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15