Piątek, 16 Maj
Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii -

Reklama


Reklama

Kradną paczki żywnościowe?


Zamiast w całości trafiać do najuboższych paczki żywnościowe rozkradane są przez pracowników PKPS? Przynajmniej tak twierdzi Alfred Kachel, jeden z seniorów klubu, który podlega Polskiemu Komitetowi Pomocy Społecznej w Szczytnie.


  • Data:

Zamiast w całości trafiać do najuboższych paczki żywnościowe rozkradane są przez pracowników PKPS? Przynajmniej tak twierdzi Alfred Kachel, jeden z seniorów klubu, który podlega Polskiemu Komitetowi Pomocy Społecznej w Szczytnie.

Alfred Kachel, jak twierdzi – wpadł na trop afery żywnościowej. Do nadużyć, według słów emeryta miałoby dochodzić w szczycieńskim oddziale Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej, pod który podlega także dowodzona przez pana Alfreda grupa emerytów. Na czym miałby polegać przekręt?

– W ubiegłym roku PKPS rozdał 64 tony żywności – ryżu, kaszy i innych produktów pierwszej potrzeby, które według danych trafiły do 1400 osób. Daje to wynik ponad 45 kg na osobę. Rozmawiałem z wieloma osobami, które rzekomo dostały taką pomoc i faktycznie dostały, ale nie takie ilości. Z tego, co wiem nikt nie otrzymał nawet połowy tego, co niby dla niego przeznaczono. Ta brakująca część trafia w prywatne ręce pracowników – mówi mężczyzna. – Wiem, że oni wynoszą jedzenie na boku. To żadna tajemnica – dodaje.

Jak się jednak okazuje w rozmowie z dyrekcją – nieprawidłowości nikt poza emerytem nie dostrzega. – To oszczerstwa, pomoc trafia do osób potrzebujących i do nikogo więcej - mówi Justyna Sadowska, prezes oddziału PKPS w Szczytnie.


Reklama

Pokazują, czy nie?

Pan Alfred wskazuje również na inne nieprawidłowości. – Jestem prezesem koła, a nie daje mi się podpisać nawet sprawozdania z działalności klubu. Wiem dlaczego, bo z tych dokumentów wynika, że dostajemy od PKPS jakieś gratyfikacje, a tak nie jest – oskarża mężczyzna.

- Nie musimy panu Alfredowi nic pokazywać, bo prezesem jest tylko z nazwy, faktycznie jest opiekunem koła, a w takim wypadku nie mamy obowiązku informowania go o wszystkich naszych posunięciach – odpowiada prezes oddziału.

Kość niezgody

Kolejną sporną kwestią jest dotacja – ponad 30 tys., które PKPS dostał od miasta na dożywianie najuboższych. – Na co idą te pieniądze? – zastanawia się Kachel. – Moim zdaniem jakąś część powinien dostać także klub seniora, a tak wszystko bierze i przejada PKPS i już nic nie zostaje dla biednych – dodaje.

Słowom emeryta zaprzecza pani prezes. – Pieniądze, jak zawsze, zostaną przeznaczone na dożywianie, które prowadzimy przez pięć dni w tygodniu rozdając ubogim zupę z wkładką. To, co zostanie przeznaczamy na naszą działalność, ale jeżeli pan Alfred ma wątpliwości powinien udać się do sądu, bo spotkania, nawet z dyrektorem regionalnym chyba nie dają żadnych rezultatów – kwituje.

Reklama

I tak, co potwierdza starszy mężczyzna, prawdopodobnie sprawa się skończy. – Nie wytrzymam tego dłużej, kłamstwo pogania kłamstwo, a jedzenie jest rozkradane – jestem o tym przekonany, dlatego w najbliższym czasie zapewne spotkamy się z panią prezes w sądzie – zapowiada.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama