Środa, 7 Maj
Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty -

Reklama


Reklama

Koszmar przedłużany przed sądem


Katarzyna Siudej już od dwóch lat walczy przed szczycieńskim sądem o ukaranie sprawcy wypadku, w którym zginął jej ukochany. - W dniu wypadku z Marcinem mieliśmy wziąć ślub – wspomina. - Każda rozprawa, każdy przyjazd do Szczytna to ogromne emocje. Chciałabym, aby ten koszmar już się skończył... Kierowca, który doprowadził do tego wypadku nie zdaje sobie sprawy, że skrzywdził mnóstwo ludzi - mówi.


  • Data:

W czwartek, 20 stycznia odbyła się kolejna rozprawa. Miała być już ostatnią. Nieoczekiwanie jednak obrońca oskarżonego kierowcy Adama Z. zwrócił się do sądu z wnioskiem o powołanie kolejnego biegłego, który ma ocenić, czy pasażer, partner pani Katarzyny, który zginął w wypadku jechał bez zapiętych pasów, i czy to mogło mieć wpływ na to, że nie przeżył.

Pani Katarzyna w Szczytnie jest niemal każdego miesiąca.

 

- A na miejscu wypadku praktycznie każdego tygodnia – mówi ze łzami. - Minęło już od tego zdarzenia niemal dwa lata, a ja każdego dnia przeżywam ten koszmar na nowo. Bywa, że siadam w nocy w auto i jadę do Olszyn. Rozmyślam, rozmawiam z Marcinem, płaczę...

 

Decyzja sądu wywołała kolejne emocje.

 

- Nie rozumiem tego – mówi. - Przecież to było już ustalane. Czy naprawdę ten kierowca nie widzi, że zniszczył życie wielu osobom, a teraz chce się z tego po prostu wykpić? Jak mam wytłumaczyć dzieciom, że ich tata nie żyje, jak wytłumaczyć mojej córce, że mama jest smutna? Nie widzę w tym panu krzty skruchy. To też boli.

 

 

Skrucha wątpliwa

 

Prokurator dla sprawcy wypadku żąda 1,5 roku bezwzględnego więzienia oraz pozbawienia go prawa jazdy na 5 lat. - Chciałabym, aby odczuł on skutki tragedii, do której doprowadził – mówi pani Katarzyna. - Bo mam wrażenie, że jemu wciąż wydaje się, że urwał mi lusterko w samochodzie, czy przejechał kotka. A pozbawił mnie mojej ukochanej osoby, zniszczył życie rodzinne, marzenia. Po wypadku nie próbował nawet zorientować się, czy potrzebuję jakiejś pomocy. Po nagłośnieniu sprawy w mediach, po 7 miesiącach po wypadku dostałam list z przeprosinami. A gdzie był wcześniej, jak leżałam przykuta do łóżka i nie mogłam się ruszyć, gdy 6-letnie dziecko podawało mi kubek wody. Gdzie był wówczas?


Reklama

 

Miał być kameralny ślub...

 

Katarzyna i Marcin poznali się w wojsku. Oboje byli już po rozwodach. Katarzyna z poprzedniego małżeństwa ma córkę Julię, którą Marcin pokochał jak własne dziecko, a on sam miał dwie córki: Klaudię i Anię.

 

Ślub cywilny miał odbyć się 20 kwietnia 2020 roku w Gdyni. Był to już czas pandemii, dlatego postanowili, aby był on kameralny – tylko para młoda oraz świadkowie. Piękne wesele i przysięgi przed ołtarzem chcieli zostawić na czas, w którym byłoby to już możliwe.

 

- Stwierdziliśmy, że najważniejsze, aby ten ślub był dla nas – stwierdziła Katarzyna. Para wyruszyła tamtego dnia w stronę Gdyni autem. Jechali sami, gdyż dzieci pozostawili pod opieką rodziny. - I dzięki Bogu, że tak się stało, coś nad nami czuwało - wspomina pani Katarzyna. - Bo gdyby z nami samochodem jechały nasze dzieci, nie jestem sobie w stanie wyobrazić ogromu tej tragedii. Nawet nie chcę o tym myśleć.

 

...a zdarzył się koszmar

 

Najpierw za kierownicą siedział Marcin, jednak w pewnym momencie zamienił się z Katarzyną. Pogoda im sprzyjała i nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się chwilę później.

 

Reklama

W Olszynach samochód jadący z przeciwnej strony zaczął „tańczyć” na drodze – jak opisuje to Katarzyna, która w tamtej chwili prowadziła auto. Wszystko działo się szybko, kobieta nie zdążyła zareagować, kiedy volkswagen uderzył czołowo w ich audi.

 

- Adam Z. zniszczył w jednej chwili cały mój świat... - mówi ze łzami w oczach pani Katarzyna. - Chciałabym nie pamiętać tamtej chwili, niestety, to jest we mnie każdego dnia. Każdego dnia przeżywam ten koszmar na nowo, a Adam Z. śmieje mi się w twarz. Na rozprawach widać jego arogancję, jakby naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił i to potęguje ból, który jest we mnie. Wiem, że żaden wyrok nie zwróci mi Marcina, ale chciałabym, aby ten kierowca odczuł na własnej skórze, co robił...

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama