Wioletta Pichal to doskonały przykład, że na spełnianie marzeń oraz wstąpienie w szeregi policji nigdy nie jest za późno. - Warto marzyć, ale jeszcze bardziej realizować swoje marzenia – mówi z uśmiechem starsza posterunkowa. - Wbrew pozorom to dobry wiek na zmiany i realizację marzeń – mówi. - Mundur wybrałam w pełni świadomie. I naprawdę tego nie żałuję.
Starsza posterunkowa Wioletta Pichal to 44-letnia mieszkanka Szczytna. Pracowała w sklepie, firmie produkcyjnej i banku. Do policji wstąpiła, gdy miała już 42 lata. Służy w referacie patrolowo-interwencyjnym wydziału prewencji i ruchu drogowego w Komendzie Powiatowej Policji w Szczytnie. Pani Wioletta to absolwentka Szkoły Podstawowej nr 3, Zespołu Szkół nr 1 w Szczytnie oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu na kierunku ekonomia menadżerska.
Chyba dla wielu mieszkańców Szczytna pani mundur jest sporym zeskoczeniem?
Rzeczywiście tak jest. Większość osób, które mnie znają z widzenia, kojarzyła mnie z bankiem. Gdy więc widzą mnie na patrolu w mundurze, dla wielu jest to zaskoczenie. Tym bardziej, że w powiecie szczycieńskim pracuję dopiero od niespełna 3 miesięcy. Wcześniej służyłam w oddziałach prewencji w Olsztynie.
Wybaczy pani, ale muszę o to zapytać, czy 42 lata to nie za późno na takie drastyczne zmiany, wstępowanie do policji?
Na realizację marzeń nigdy nie jest za późno.
Policja była pani marzeniem?
Mundur chodził za mną od wielu lat. Ale wcześniej nie było czasu na to, aby na poważnie przemyśleć tę sprawę albo życie dostarczało innych rzeczy, nad którymi trzeba było się pochylić. Poza tym każda zmiana wymaga też odwagi. Bywa, że trzeba do tego dorosnąć.
Mówi się, że jako 40-latkowie mamy już z reguły poukładane życie...
I chyba coś w tym jest. Zawsze byłam poukładaną i odpowiedzialną kobietą. Mam kochającego męża Tomasza, 21-letniego syna. Rodzinnie jestem spełniona. Zawodowo też się zawsze układało, była praca w sklepie, firmie produkcyjnej, czy banku. Nie mogłam narzekać. Ale ten mundur zawsze miałam gdzieś z tyłu głowy. W którymś momencie to na tyle rozkwitło, że zrobiłam krok w tym kierunku.
Jak zareagowali bliscy, znajomi?
Było to dla nich dużym zaskoczeniem. Ale i mąż i syn bardzo mnie w tym wspierali. Mąż jest dumny, że się nie poddałam i walczyłam o marzenia. Kibicują mi nadal. Choć czasami też się martwią, bo wiedzą, że jest to niebezpieczna praca. Wiedzą, z jakimi zagrożeniami się wiąże.
Syn pójdzie w pani ślady?
Mówi, że jeden mundur w rodzinie wystarczy (śmiech). Wybrał fizjoterapię.
Ma pani spore zawodowe i życiowe doświadczanie, czy to pomaga w służbie?
Zdecydowanie tak. Po pierwsze jest to świadomy wybór, a nie decyzja dyktowana chwilą, impulsem, czy ciekawością. Przed wstąpieniem do policji wiele czytałam o służbie, rozmawiałam z policjantami. Byłam świadoma tego, co wybieram. Że nie jest to, wbrew pozorom, łatwy zawód. Że stawia mnóstwo wymagań. Ale z drugiej strony, po pracy w różnych firmach, mogę docenić stabilizację i pewność, jaką daje służba w policji. Poza tym, nie ma co ukrywać, że zarobki w policji na tle naszego powiatu są naprawdę zadowalające. To stabilna, choć niebezpieczna i odpowiedzialna praca. Trzeba mieć tego świadomość.
Dlaczego?
Każda moja decyzja ma wpływ na osobę, w stosunku do której prowadzę czynności. Ma wpływ na mnie, moją rodzinę, mojego partnera. Nie może być tu przypadku. Wszystko musi być w zgodzie z prawem i procedurami bezpieczeństwa. Ktoś, kto patrzy na naszą służbę z zewnątrz, nie zawsze to dostrzega. Praca w oddziałach prewencji w Olsztynie nauczyła mnie, że zawsze trzeba być czujnym, bo naprawdę wszystko może się wydarzyć.
Zaczynała pani swoją przygodę z mundurem w oddziałach prewencji w Olsztynie, tak?
Tak, wstąpiłam do policji w 2018 roku. Przez półtora roku pracowałam w prewencji. Byłam jedyną kobietą w plutonie i jedną z nielicznych kobiet w kompanii. Ale uprzedzę pana pytanie, nie byłam wcale najstarszą policjantką. W moim plutonie były głównie osoby w średnim wieku, czyli już dobrze po 30., a nawet 40. I każde z nas mówiło, że była to przemyślana decyzja. Że służba w policji to szansa na stabilizację. Myślę, że doświadczenie życiowe pomaga w tej pracy, bo ma się szersze spojrzenie na pewne sprawy. Widzi się więcej. Przepisów można się nauczyć, ale wyczucie, wiedza życiowa przychodzą z czasem.
Jak wyglądało pani wyobrażenie o policji i zderzenie z rzeczywistością?
Właściwie niczym się nie różniły, nie było rozczarowań, bo naprawdę była to świadoma decyzja poprzedzona rozmowami z policjantami, czy czytaniem o pracy w policji.
A podczas tych rozmów sami policjanci nie zniechęcali do munduru?
Były różne opinie. Ale doświadczenie życiowe i zawodowe pozwoliło mi uczciwie odczytać te opinie. W mojej ocenie było więcej elementów na tak. Po wstąpieniu do policji okazało się, że można znaleźć szczęście i radość w pracy. Naprawdę tak właśnie jest w moim przypadku.
Miała już pani jakieś trudne sytuacje na służbie?
Dwa tygodnie temu uczestniczyłam w czynnościach, dotyczących zdarzenia, gdy pewna kobieta poważnie raniła nożem swojego konkubenta. To uświadomiło, że może być bardzo niebezpiecznie. Takie obrazy zostają w głowie. Groźnie bywało też podczas służby w oddziałach prewencji w Olsztynie, gdy na przykład zabezpieczaliśmy jakiś marsz, mecze, czy inne wydarzenia, podczas których gromadził się tłum. Pamiętam, jak 11 listopada 2020 roku w Warszawie zabezpieczaliśmy marsz niepodległości. Przy Stadionie Narodowym czekali na nas kibice. Szli w naszym kierunku, a my w ich. Leciały kamienie, płyty, race. Naprawdę było groźnie. Ale cóż, taka to specyfika tej służby. Wiedziałam, na co się piszę.
A prywatnie czym się pani interesuje, jak odstresuje po pracy?
Uwielbiam brać udział w biegach ekstremalnych. Mam na sobą runmagedon, triatlon. W triatlonie zajęłam nawet pierwsze miejsce w swojej kategorii. Dobra książka i rodzina pozwalają uciec głowie od codziennej służby. Warto mieć taki bufor bezpieczeństwa. Ale to też przychodzi z wiekiem (śmiech).
M.S
I tak trzymać,powodzenia w pracy i bezpiecznej służby. -Pozdrawiam
emeryt
W takim wieku to wnuczki bawić a nie wstępowanie do służb mundurowych.
ekolog
Witowo , a tu znów czarne kłęby dymu nad wioską ,wypalanie miedzi trwa.