Według skrupulatnie prowadzonych przez władze królewieckie spisów, w 1859 roku w naszym mieście naliczono aż 17 różnego rodzaju gospód, w których spragnionym serwowano nie tylko piwo, ale i mocniejsze trunki. Trzynaście lat później liczba ta wzrosła już do 22 lokali, natomiast pod koniec XIX wieku, a dokładnie w 1892 roku w naszym mieście były już dwa hotele i 26 gospód, które w większości, oprócz wyszynku, prowadziły również i sprzedaż artykułów kolonialnych.
Prym wśród lokalnej gastronomii wiodła niewątpliwie gospoda, która powstała już w średniowieczu, bo w 1483 roku, przy skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Polskiej i 1 Maja. Obecnie w tym miejscu mieści się księgarnia Fraszka, ale w połowie XIX wieku znajdowała się tam gospoda z miejscami noclegowi dla zmęczonych gości. Niektóre źródła niemieckie podają, że założycielem wspomnianego średniowiecznego lokalu był niejaki Michael Haberstroh i na pewno był Niemcem, natomiast Polacy twierdzą, że nazywał się Offsianka i pochodził z Mazowsza. Niestety, ale nie udało mi się ustalić danych założyciela tak zacnego dla niektórych lokalu, ale jedno jest pewne – w tym miejscu można było po raz pierwszy w dziejach naszego miasta i za przyzwoleniem oczywiście władz krzyżackich - miło spędzić czas, wnosząc oczywiście odpowiednią opłatę.
Nędza w urzędzie
We wcześniejszych odcinkach wspominałem o problemach lokalowych szczycieńskiej władzy. Teraz chyba jednak przyszła pora, aby opisać, jak funkcjonowała i na jak długą kadencję została wybierana.
Już w 1825 roku w dość okazałym i naprędce zbudowanym domu (przy dzisiejszym Plac Juranda) majora dragonów von Wierzbickiego odbywały się rozprawy - jak piszą ówcześni kronikarze - wiejskiego i miejskiego sądu. Główne rozprawy i orzekanie wyroków w szczycieńskim sądzie odbywały się w czwartki. Sala przeznaczona do orzekania wyroków nie była duża, a ówczesne prawo pozwalało pełnoprawnym mieszkańcom miasta uczestniczyć w rozprawach, co niekiedy stanowiło poważny problem. Gdy przestępstwo i prowadzona w związku z nim sprawa sądowa dotyczyła znanych osób, wówczas szczycieńska gawiedź tłumnie stawiała się w sądzie, by obserwować wydarzenie. Przysłuchiwanie się rozprawie stanowiło pewnego rodzaju rozrywkę w monotonnej codzienności. Gawiedź chętnie też słuchała opowieści przybyszy z dalekich stron, odwiedzała więc gospody, w których owi przybysze zwykle się zatrzymywali.
Dość duże zainteresowanie mieszkańców Szczytna budziły obrady rady miejskiej oraz ich ustalenia (podobnie, jak i dziś). Tak jak pisałem wcześniej, ówcześni radni miejscy nie pobierali jakichkolwiek pieniędzy w związku z pełnionym przez siebie funkcjami. Najprawdopodobniej byłby to dla nich dyshonor. Wytłumaczenie takiej sytuacji jest dość proste - o stanowiska rajców starali się ludzie niezależni finansowo, dla których priorytetem był rozwój miasta i dobro mieszkańców, a nie dodatkowa forma zarobku.
Według zapisków z 1854 roku, ze względu na duże zainteresowanie ze strony mieszkańców Szczytna posiedzeniami rady miejskiej, obrady dość często przenoszono do restauracji kupca Sakowskiego, który przy Marktstrasse (obecnie ul. Odrodzenia) na ten cel udostępniał drugie piętro swojego lokalu. Ze strony kupca Sakowskiego nie było to już bezinteresowne działanie, ponieważ rocznie z kasy miejskiej za wynajem rajcom sali pobierał opłatę w wysokości 24 talarów.
Burmistrz i radni
Przeprowadzone w całym państwie pruskim na początku XIX wieku reformy administracyjne wprowadziły kadencyjność (jakże aktualne i na czasie) piastowanych urzędów, zarówno w centralnej administracji państwowej, jak również i lokalnej. W połowie XIX wieku kadencja szczycieńskich radnych trwała 6 lat, natomiast burmistrz miasta był wybierany na okres 12 lat i na koniec kadencji szczegółowo rozliczany ze swoich działań i osiągnięć. Wśród mieszkańców naszego miasta prawo do głosowania mieli ci, którzy regularnie odprowadzali podatki, co skrupulatnie odnotowywali pruscy poborcy fiskalni.
Jeszcze na początku XX wieku zgodnie z wcześniej wprowadzoną w życie uchwałą państwową, prawo do głosowania mieli ci mieszkańcy Szczytna, którzy posiadali własne domostwa. Radni naszego miasta reprezentowali - jak piszą niemieccy historycy – trzy klasy społeczne i ten sposób praktykowano właściwie od pierwszej połowy XIX wieku. Do 1918 roku szczycieńska rada miejska liczyła 18 rajców, a od 1919 – 24, którzy wywodzili się ze wspomnianych wcześniej klas i je reprezentowali: 10 właścicieli i rzemieślników, 10 robotników i 4 obywateli, którzy do naszego miasta napłynęli w ciągu ostatnich kilku lat. Ówczesny burmistrz Szczytna zarabiał rocznie około 3500-4000 marek niemieckich i nie była to wygórowana kwota. Można było ją porównać do zarobków dobrego szczycieńskiego rzemieślnika. Głowa miasta, oprócz stałych dochodów z racji piastowanego urzędu, otrzymywała ponadto deputat drewna opałowego w ilości 45 metrów sześciennych rocznie oraz niewielką kwotę na zakup niezbędnych materiałów biurowych.
Burmistrz Szczytna miał również zastępcę, który jeszcze w 1854 roku pełnił swoje obowiązki podwójnie, ponieważ był jednocześnie sekretarzem miasta i zastępcą burmistrza. Dopiero na początku XX wieku wymienione stanowiska rozdzielono, tworząc tym samym dwa odrębne urzędy.
Jak już napisałem wcześniej, reforma administracyjna objęła również sądownictwo. Dzięki takim przeobrażeniom 1 maja 1849 roku powstał w Szczytnie Sąd Okręgowy z sędzią przewodniczącym i podległymi mu czterema innymi sędziami. Dzięki usilnym staraniom, a najprawdopodobniej i wpływom ówczesnych władz miasta i powiatu szczycieńskiego wpłynęły z Królewca przez Olsztyn dość pokaźne sumy na wzniesienie nowego gmachu sądu w Szczytnie. W 1867 roku uroczyście rozpoczęto jego budowę. 1 października 1867 roku z jeszcze większą pompą oddano nowy budynek we władanie szczycieńskiej Temidy.
Gospodarczy rozwój miasta
Miasto dzięki połączeniu kolejowym zaczęło się rozwijać w dosłownie ekspresowym tempie. W 1898 roku zewnętrzny inwestor Fryderyk Daum wykupił tereny nad jeziorem i założył swój browar, który nazwał Browarem Zamkowym i który w prawie niezmienionej formie i funkcji, pomimo dwóch wojen, przetrwał do połowy lat 90. XX wieku. W 1888 roku w naszym mieście uruchomiono pierwsze urządzenie napędzane silnikiem parowym. Tak poważną jak na owe czasy inwestycję przeprowadził w naszym mieście Richard Anders. W kilka lat później, a dokładnie w 1894 roku uruchomiono kolejne urządzenie napędzane silnikiem parowym. Inwestorem był również właściciel innego szczycieńskiego tartaku - Carl Fechner. Rok później, 1 stycznia 1895 roku, została uruchomiona rzeźnia miejska (obecnie podupadający w ruinę budynek). Wraz z uruchomieniem rzeźni wprowadzono obowiązkowe badanie mięsa, które wcześniej w przypadku handlu było zupełnie niewymagane (!).
18 listopada 1904 roku uroczyście otwarto i oddano do użytku gazownię miejską, która została zbudowana przez firmę Carla Franke z Bremy. W dwa lata później, w 1906 roku, ta sama firma rozpoczęła prace związane z budową kanalizacji miejskiej oraz sieci wodociągowej. W 1908 roku wodociąg został oddany do użytku.
Wspomniany tu Richard Anders to wyjątkowa postać w historii naszego miasta. O nim – kolejna część mojej opowieści.
Opis do zdjęcia:
W miejscu, gdzie znajduje się obecnie księgarnia „Fraszka” istniał najstarszy w Szczytnie, bo pochodzący ze średniowiecza szynk.
Czyli jednak podniosą podatki aby spłacić wszystkie zobowiązania np wieżę ciśnień. Pan burmistrz z radnymi się przeliczył, czy może to było w planach? Jesteśmy jednym z biedniejszych miast w województwie, a inwestycji w tym kierunku brak. Aż strach pomyśleć co będzie dalej.
Zaniepokojona
2025-11-05 15:04:13
Zło dzie je!
Rydż
2025-11-05 14:41:48
Zobaczył światełko w tunelu, pędził żeby zdarzyć zanim zgaśnie.
Opętanie zanim świeczka zgaśnie.
2025-11-05 13:42:39
Energetyka planowych wyłączeń raczej nie robi w nocy. Rzeczywiście, że mogła być awaria, tym bardziej że w ubiegłym tygodniu były wichury.
darekk
2025-11-05 10:11:59
A jak ktoś mieszka na drugim końcu miasta, samochodu nie ma, ale lata swoje ma, to co ma zrobić z tym worem ubrań? Niech mi odpowie jakaś mądrala.
Stara baba.
2025-11-05 07:50:02
Ostróda poradziła sobie z tym o wiele lepiej. Pojemniki, które stały kiedyś na każdym osiedlu z oznaczeniem PCK (połowa pewnie szła później do ciupeksów), przekształcono na pojemniki zakładu komunalnego. Po prostu je przemalowano, odpowiednio oznaczono i tyle w temacie. Każdy w Ostródzie, idąc ze śmieciami, powiedzmy z butelkami czy papierami, ma teraz oddzielny pojemnik na odzież. Po prostu już nie jest oznaczony jako PCK, więc można każde szmaty tam wrzucić i nie musi czekać na zbiórki, czy samemu kombinować transport do kurde zakładu oczyszczania miasta, tym bardziej że każdy i to nie małe pieniądze płaci za śmieci !!! Nie wiem czemu, ale Szczytno zawsze ma jakiś problem i jak inne miasta sobie radzą z tego typu rzeczami, to nasze nie !!! Buractwo tym naszym miastem rządziło i rządzić będzie nadal jak widać
NSZ 1111
2025-11-04 18:01:23
Może to była niespodziewana awaria(czasem jest zwarcie w transformatorze lub na linii przesyłowej) a wyłączenie prądu nastąpiło samoczynnie w skutek zabezpieczenia technicznego.
Spokojnie z tymi bezpodstawnymi złośliwościami do energetyki.
2025-11-04 13:53:57
Co za mrzonki... Uwiarygodnienie fikcji literackiej ma pomóc? Komu? Po co? Żałosne
Robert
2025-11-04 13:34:15
Ciekawe. Jakiś czas temu, na zapytanie skierowane do Ministra Finansów, ile środków w budżecie jest zarezerwowanych na obwodnicę Szczytna, tenże odpisał (pismo do wglądu), że 0. A czy te środki będą w przyszłych budżetach, to zdarzenie raczej przyszłe, niepewne. Może Redakcja podrążyłaby głębiej, jak to faktycznie jest z tym finansowaniem? Zapewnień drogowców nie brałbym za pewnik.
Obserwujący
2025-11-03 14:26:50
Ten problem mnie zadziwia. Obwodnica wokół Szczytna to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje lokalny handel. Wystarczy spojrzeć na obecne obłożenie sklepów. Po wybudowaniu obwodnicy centrum będzie miastem widmo.
J. Walter
2025-11-03 12:47:19