Maciej Wróbel przez ponad 10 lat był twarzą olsztyńskiego Oddziału Telewizji Polskiej, reporterem „Wiadomości” i prowadzącym wiele programów w TVP Info. Wielokrotnie gościł w Szczytnie, jest też reżyserem filmu dokumentalnego o Czerwonych Gitarach. Ostatnie 4,5 roku był zastępcą burmistrza Kętrzyna. Dziś staje do walki o wolne, równe wybory i rusza w trasę po województwie. Rozmawialiśmy z nim przy okazji wizyty w Szczytnie Mazurskiego Mobilnego Klubu Obywatelskiego.
Po co to wszystko?
Dla dzieci. Mój syn zapytał mnie, gdy odchodziłem z TVP w 2016 roku (kiedy prezesem został Jacek Kurski – red.), z czego teraz będziemy żyć. Miał wtedy 6 lat. Powiedziałem, że jakoś sobie poradzimy, ale musiałem to zrobić, bo twarz ma się tylko jedną. Powiedział, że jest ze mnie dumny. Dla ojca to najważniejsze słowa. Nie można stać obojętnie wobec władzy, która jest obojętna na prawo, równość, konstytucję czy wolność słowa.
Mazurski Mobilny Klub Obywatelski ma przekonać ludzi do głosowania na PO?
Ma przekonać do pójścia na wybory tych, którzy mówią, że polityka ich nie interesuje. Jeśli ktoś tak mówi, to znaczy, że nie interesuje go przyszłość jego dzieci, jakość edukacji, sytuacja w służbie zdrowia czy drożyzna. Polityka to nasze sprawy. Jeśli do tej tak zwanej polityki chcą iść ludzie, którzy mogą robić milion fajniejszych rzeczy, to uważam, że chwała im za to. Ja dziś mógłbym pracować w dużej korporacji, mieć doskonałe wynagrodzenie, wygodne życie. Wybrałem jednak taką, a nie inną drogę. Chcę powiedzieć głośno – nie takiej Polski chcemy dla naszych dzieci.
A jakiej?
Uczciwej, tolerancyjnej, dobrej i uśmiechniętej. Takiej, która opiekuje się każdym bez względu na poglądy, takiej, która przestępców wsadza do więzień, takiej, która kocha każdego bez względu na orientację czy wyznanie.
Był pan wiceburmistrzem Kętrzyna przez 4,5 roku, ale złożył pan niedawno rezygnację. Dlaczego?
Staram się w swojej pracy być uczciwy przede wszystkim wobec siebie. Praca w samorządzie to jak całodobowy dyżur. Sesje, komisje, wydarzenia, wyjazdy, spotkania, stosy dokumentów. Mój dzień zaczynał się o świcie i kończył w środku nocy. Wolnych weekendów nie miałem. Uznałem, że jeśli mam na serio rozmawiać z mieszkańcami Mazur o Polsce, to nie mogę tego robić biorąc pensję wiceburmistrza. To byłoby nieuczciwe. Jeśli coś robić, to na serio. Dziś pracuję od godziny 7 do 15 jako wicedyrektor WORD w Olsztynie. Po pracy i w weekendy jestem w trasie. Mam czyste sumienie i czas. Tylko żona i dzieci mnie nie widują tak często jak bym chciał. Na szczęście wiedzą, jaka jest stawka tych wyborów.
W Kętrzynie jednak ma pan na swoim koncie spore sukcesy.
Udało się zrobić dużo w tych trudnych czasach. Kupiliśmy elektryczne autobusy i uruchomiliśmy bezpłatną komunikację miejską, doposażyliśmy szkoły w nowoczesny sprzęt za wiele milionów złotych, powstało Kętrzyńskie Centrum Spotkań Seniorów, Kętrzyński Dom Wsparcia dla niepełnosprawnych, a teraz w budowie jest Ogród Ekologiczny i restauracja nad wodą z tężnią solankową. Miasto się zmieniło i zmienia. Zawsze będę tam wracał, choć mój rodzinny dom to Giżycko.
Mobilny klub najpierw pojawił się w Giżycku, a zaraz potem w Szczytnie. Dlaczego tu?
Mapa spotkań jest precyzyjnie określona, a Szczytno ma wiele atutów, które warto podkreślać. Świetna ekipa ambitnych ludzi z Karolem Furczakiem, Stefanem Ochmanem czy Igorem Chmielińskim na czele, daje nadzieję, że możemy więcej. Prywatnie Szczytno kojarzy mi się z dzieciństwem. Moja świętej pamięci ciocia Maria Pokojska była tu nauczycielką, przyjeżdżałem z tatą do Marksewa, gdzie przesiadywałem w skodzie 105 należącej do mojego wujka. Mam te obrazy przed oczyma cały czas. Jako dziennikarz bywałem tu z programami wakacyjnymi, a także w związku z Krzysztofem Klenczonem. Po konferencji prasowej zaczepiła mnie jedna z mieszkanek mówiąc, że przypominam jej Wróbelka z TVP. Jakież było jej zdziwienie, że okazało się, że to ja. Poprosiła o autograf i zdjęcie. Szalenie miłe są takie spotkania.
Mazurski Mobilny Klub Obywatelski to pańska inicjatywa. Kiedy i gdzie widzimy się w Szczytnie?
W sobotę 1 lipca przy ulicy Klenczona. Będę wraz z posłem Pawłem Papke. Będzie lemoniada, rozmowy o Polsce, kameralnie, bez wielkiego show. Chcemy rozmawiać na serio i razem pisać program dla Polski.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i do zobaczenia w sobotę.
Obserwator
Panie Arturze z TVP
Artur Ansjon
To żaden autorytet. Skąd on się wziął.
Artur Ansjon
To tzw ślizgacze już wszędzie był.
.
Program dla Polski tylko wytyczne z Niemiec.