Piątek, 24 Październik
Imieniny: Edwarda, Marleny, Seweryna -

Reklama


Reklama

Belfer, trener, matka? Joanna Szczepanek (zdjęcia)


Organizuje wycieczki, wdraża nowoczesne sposoby docierania z wiedzą do dzieci, sadzi drzewka, organizuje stojaki na rowery, pisze programy, plany, projekty rozwijające kompetencje uczniów , uwielbia koty i nie poznaje już „biura”, w którym pracuje – jeśli tak wygląda jakiś nauczyciel, to może nim być tylko Joanna Szczepanek ze Szkoły Podstawowej w Wielbarku. O dzisiejszej szkole, dzieciach i nauczycielskich wyzwaniach właśnie z nią rozmawiamy.


  • Data:

Zorganizowała pani dla swoich uczniów wycieczkę, nazywa ją pani hybrydową. O co chodzi z tą hybrydą?

 

To taka wycieczka, podczas której w jedną stronę jedziemy jednym środkiem lokomocji, a z powrotem drugim. I tak do Krakowa z moimi dziećmi pojechaliśmy pociągiem, a wróciliśmy samolotem.

 

Skąd taki pomysł?

 

Podczas jednego z wyjazdów w okolice lotniska w Szymanach dzieci widziały lądujący samolot. Zapytałam: kto leciał w ogóle samolotem? Mam 17. dzieci i tylko dwoje z nich było w powietrzu, wie jak wygląda start, lot i lądowanie statkiem powietrznym. Zna procedury, jakie są na pokładzie, wie, jak taka nowoczesna i szybka podróż wygląda. No i w ogóle jak to jest być na lotnisku i z niego korzystać. Postanowiłam to zmienić. Najpierw był pomysł, by lecieć do Krakowa w obie strony, ale bilet kosztuje podwójnie. Stąd zmiana planów na pociąg. I tak wyszła nam wycieczka hybrydowa.

 

.

 

Mówi pani o uczniach „moje dzieci”…

 

Bo są moje. Mam już 52 lata. Uczę dzieci, których rodziców uczyłam. Sama też czekam na wnuki.

 

Czyli prawdziwe dzieci, takie już naprawdę swoje, pani jednak ma...

 

Zięcia i córkę. Może jeszcze koty, które ze mną mieszkają, bo uwielbiam koty muszę się przyznać.

 

Jak Joanna Szczepanek została nauczycielką?

 

To był zupełny przypadek. Byłam w trakcie studiów na ART na wydziale rolnym, bo marzeniem moich rodziców, którzy pochodzą z Gdańska i są rolnikami było to, bym kontynuowała ich pasję i pracę w gospodarstwie. Na trzecim roku studiów przypadkiem odnowiła się moja znajomość i sympatia do mężczyzny, którego poznałam w podstawówce. Tak, mówię o moim mężu, który jest nauczycielem i w ogóle pochodzi z rodziny nauczycielskiej. Bardzo mnie to urzekło. I tak zrobiłam specjalizację pedagogiczną, a pierwszą pracę podjęłam w Lesinach Wielkich w tamtejszej szkole. Uczyłam dzieci biologii, chemii i geografii


Reklama

 

A potem szkoła w Wielbarku?

 

Tak. Przeniesiono mnie tu, kiedy rozwiązywano szkołę w Lesinach.

 

Czego pani teraz uczy? Nadal przedmiotów przyrodniczych?

 

Ależ skąd. Kilka lat temu spełniłam jedno ze swoich marzeń i ukończyłam filologię angielską. Uczę ten język.

 

Widać lubi pani zmiany…

 

O tak. Lubię robić coś nowego, nie lubię nudy, a że z natury jestem człowiekiem raczej ruchliwym, to działam. Dlatego np. przed pandemią zorganizowałam moim dzieciom wycieczkę do Londynu. Wyszła super. W następnym roku planowałam zabrać je do Paryża. Niestety, nie pojechaliśmy bo covid nas zatrzymał.

 

Pani pomysłem jest więc uczenie dzieci poprzez podróżowanie.

 

To najlepszy sposób. Dzieciom trzeba po prostu pokazać świat. Żeby mogły go dotknąć, by wiedziały czym jest technologia, postęp. Jak żyją inni ludzie. Dla mnie najważniejsze było poznanie przez nie nowoczesnych środków komunikacji. Patrzenie jak bardzo były zafascynowane podczas wycieczki do Krakowa w tę i z powrotem to coś bezcennego. Wiele dzieci nie ma na co dzień takich możliwości. Staram się im je stworzyć. Dwa lata zdalnej pracy językowca też mnie ukierunkowało w szukaniu nowoczesnych metod komunikacji. Nie zdawałam sobie sprawy jak świetne narzędzia mają trenerzy, tzw. coauch’e, którzy prowadzą zajęcia mentalne i treningi personalne. Staram się korzystać z tego w pracy z dziećmi i coraz częściej denerwuje mnie, że doba jest za krótka.

 

Lubi pani swoją pracę?

 

Bardzo, choć czasami jestem naprawdę bardzo zmęczona. Trochę chyba jestem pracoholikiem i czasami przesadzam. W moim biurze, jak na nie teraz patrzę, jest po prostu tragedia. Gdy wychodzę do pracy rano, to mnie wieczorem wyrzuca, a z wiekiem doba jest za krótka.

 

Reklama

Pójdzie pani na emeryturę?

 

Ustawowo po 60. Chyba że mnie ktoś bardzo zdenerwuje.

 

Co najbardziej denerwuje Joannę Szczepanek w szkole?

 

Podstawa programowa. Ona jest taka, jaka ja byłam zaraz po studiach. Za dużo chciałam przekazać w zbyt krótkim czasie. Nie tak powinno być. Szkoła powinna się skupić na tym, by uczyć dzieci życia, pokazywać i uczyć świata. Szkoła powinna się zmieniać, tak jak ten świat wokół się zmienia. Upychanie nauczania w sztuczny program i wałkowanie go latami w oparciu o te same przestarzałe metody jest złe.

 

Czy poza uczeniem w szkole i organizowaniem wycieczek ma pani jeszcze na coś czas?

 

Sadzę z dziećmi przy szkole drzewka, krzewy. Udało nam się zorganizować stojaki na rowery. Ciągle coś. Niektórzy pytają mnie, po co to wszystko robię.

 

To i ja zapytam: po co?

 

Tak po ludzku, żeby coś po mnie zostało namacalnego. Marzę, by powstał ogród przy szkole. Są tam ogromne drzewa. Żeby szkoła to nie było tylko nauczanie z programu. Obecnie dzieci potrzebują innych bodźców, bo nauka dzisiaj jest dla nich nudna.

 

Chce pani zmienić świat na lepszy…

 

Oczywiście chciałabym, żeby ten świat był lepszy niż jest. Tego też chcą moje dzieci. I wiem, że na to zasługują. Dlatego działam.

.

 



Komentarze do artykułu

Michał :)

pani Asia uczyla mnie w klasach od 1 do 5, teraz zamieniono mi nauczycielke na inną i musze przyznac ze pani Asia uczyla super, ciesze sie ze moglem miec taka nauczycielke

Magdalena Rutkowska

Pani Asia od zawsze była nie tylko nauczycielem ale też przyjacielem . Jaka jest pani Asia mogła bym pisać bardzo dużo , była moją wychowawczynią najlepszą jaką miałam , pomogła mi w bardzo trudnym dla mnie czasie kiedy nikt nie widział moich problemów w domu ona je zauważyła i dyskretnie pomagała mi jak mogła . Dziś uczy moją córkę i jestem z tego dumna że moje dziecko ma styczność z panią Asią .

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

  • Koniec czekania! Szczytno uruchamia przetarg na odnowienie wieży ciśnień
    włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.

    Profesor


    2025-10-22 12:32:08
  • Fafernuchy, wspomnienia i bit z tańcem! Dźwierzuty pokazują, że jesień może być gorąca
    No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?

    ciekawa


    2025-10-22 10:06:41
  • Wiesław Mądrzejowski o rewitalizacji, kelnerkach i pokoleniu, które nie widzi koloru skóry
    Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.

    Szczytnianin po podróżach


    2025-10-22 04:12:51
  • Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”
    Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.

    Potok


    2025-10-22 00:42:04
  • Szczytno w sercu, teatr w żyłach. Droga Cezarego Studniaka (Rozmowa „Tygodnika Szczytno”)
    Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)

    NIetzsche


    2025-10-21 17:34:41
  • Pasym, USA i jawa – trzy szczęścia Lucyny Kobylińskiej
    40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować

    Dobre


    2025-10-21 16:18:12
  • 100 lat pani Anny z Targowa! 10 dzieci, 25 wnuków i 35 prawnuków – żywa legenda rodziny
    już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????

    Marcel


    2025-10-21 11:49:30
  • Szpital w Szczytnie dołącza do programu „Szpitale Przyjazne Wojsku”
    Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...

    Taki sobie czytelnik


    2025-10-20 20:29:59
  • Klaudiusz Woźniak: - Muzeum to nie przeszłość, tylko rozmowa z przeszłością
    Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?

    Zdumiony


    2025-10-20 19:17:13
  • GOK + biblioteka pod jednym szyldem? Dyrektor protestuje
    Nareszcie ktoś pomyślał!

    Marek


    2025-10-20 16:38:45

Reklama