Jakieś dwie dekady temu Bank Spółdzielczy w Szczytnie zajmował 40 pozycję wśród polskich placówek tego rodzaju. Jak to wygląda obecnie? - Rankingi prowadzone są w obrębie zrzeszeń, a takie w Polsce są dwa. Grupa BPS (Bank Polskiej Spółdzielczości), w której jesteśmy zrzeszeni, liczy sobie obecnie 328 członków. W tym gronie, pod względem takiego głównego parametru, stosowanego do oceny kondycji banków, czyli pod względem sumy bilansowej, zajmujemy obecnie 26 pozycję. Warto wspomnieć, że banki wyżej notowane posiadają znacznie wyższy kapitał własny. Niemniej i nasz bank nie ma powodów do narzekania. Nasz kapitał wynosi obecnie ponad 10 mln euro, a to oznacza, że moglibyśmy być bankiem w pełni samodzielnym i nie korzystać z zaplecza, jakie zapewnia udział w BPS.
Krzysztof Karwowski, Prezes Banku Spółdzielczego w Szczytnie.
Ale nie rezygnujecie z członkostwa?
Uczestnictwo w zrzeszeniu daje nam określone korzyści, bo BPS, niejako w zastępstwie, załatwia za nas szereg spraw formalnych, związanych z prawnymi wymogami, ze współpracą z Komisją Nadzoru Finansowego itp. Może warto też wyjaśnić, że zgodnie z obowiązującymi przepisami bank spółdzielczy może zostać założony, jeśli wykaże, że dysponuje kapitałem o wartości powyżej jednego miliona euro, ale przy tym poziomie kapitału musi mieć zaplecze w postaci silniejszego ekonomicznie partnera, czyli po prostu musi być członkiem któregoś ze zrzeszeń. Prawo do samodzielnego funkcjonowania uzyskuje wówczas, gdy jego kapitał przekroczy równowartość 5 mln euro. Ale też niewiele banków spółdzielczych decyduje się na tę samodzielność. Dość powiedzieć, że wg danych na koniec 2019 roku w sektorze bankowości spółdzielczej działalność prowadziło dokładnie 537 banków spółdzielczych, z których tylko 22 nie należą do żadnego ze zrzeszeń.
Tak wysoką pozycję ekonomiczną szczycieńskiego Banku Spółdzielczego zapewniają rolnicy?
I tu popełnia pani podstawowy błąd, który zresztą stanowi nasza największą bolączkę. Bank Spółdzielczy nie jest bankiem rolniczym. To „łatka”, która pokutuje od czasów wczesnego socjalizmu w naszym kraju, kiedy to banki spółdzielcze były trochę podobne do dzisiejszych SKOK-ów. Wolno nam było obsługiwać jedynie członków, a członkami mogli być tylko rolnicy i rzemieślnicy. Ten czas dawno i bezpowrotnie minął. Dziś banków spółdzielczych nic nie ogranicza.
Kto zatem może korzystać z Waszych usług?
Naszymi klientami mogą być absolutnie wszyscy: zarówno osoby fizyczne, jak i prawne. Z chęcią i przyjemnością będziemy zajmować się finansami, z takim samym zaangażowaniem i odpowiedzialnością, na przykład pani emerytki i właściciela fabryki. W gronie obecnie obsługiwanych klientów naszego banku rolnicy stanowią zaledwie 30%. Ważne jest także to, że w oparciu o wysoki wynik finansowy i kapitał własny Bank Spółdzielczy w Szczytnie otrzymał od Komisji Nadzoru Finansowego prawo do działania na terenie całego kraju. Ale nie mamy aż takich aspiracji. Koncentrujemy się głównie na obszarze naszego województwa. Niemniej wśród klientów zdarzają się też osoby, które np. były mieszkańcami naszego powiatu, a obecnie prowadzą działalność w innym regionie. 22 978 rachunków bieżących osób fizycznych, rolników indywidualnych, podmiotów gospodarczych, organizacji społecznych i jednostek budżetowych. Swoje główne rachunki w naszym banku mają niemal wszystkie samorządy z naszego powiatu.
Czy i w czym Bank Spółdzielczy jest lepszy od komercyjnego?
Podejściem do klienta. Banki komercyjne widzą wyłącznie liczby, my twarz – osobę. A to oznacza, że częściej podejmujemy ryzyko, np. udzielając kredytów, chociaż, rzecz jasna, też w granicach rozsądku. Na przykład w obecnej sytuacji, jaką mamy w kraju, branża turystyczna stanowi tę, która zalicza się do szczególnie ryzykownej. Wiadomo, że jej funkcjonowanie jest obecnie mocno ograniczone, a w wielu przypadkach wręcz niemożliwe. I jeśli przedstawiciel tej branży zwróci się o kredyt do banku komercyjnego, to praktycznie na „dzień dobry” otrzyma odmowę tylko na podstawie zapisu PKD, czyli dziedziny, którą reprezentuje. My rozważamy wniosek kredytowy, oceniając nie tylko branżę, ale głównie osobę. Zwracamy uwagę na całokształt dotychczasowej działalności, na jej efekty, na zaangażowanie, determinację. Oczywiście, że potencjalne ryzyko też jest brane pod uwagę, ale ono bywa często właśnie minimalizowane przez te – nazwijmy to – warunki osobowe, ludzkie. Zresztą wśród klientów naszego banku nie brak osób, przedsiębiorców, którzy zostali „skreśleni” przez banki komercyjne, a którym my udzieliliśmy kredytu. Tym sposobem wiele przedsięwzięć i inwestycji zostało uratowanych, zakończonych, a firmy utrzymały się na rynku i wciąż prosperują.
Czym dokładnie spowodowana jest ta bankowa odwaga?
Przede wszystkim lokalnością. Działamy na terenie, który znamy, znamy ludzi. Bywa np. tak, że ktoś z Zarządu Banku mówi: „Znam tego człowieka, to mój sąsiad. Jestem przekonany, że pomimo obecnie istniejących trudności, wywiąże się z zobowiązań. Warto mu pomóc”. I pomagamy. Bo działając w określonym środowisku znamy jego potrzeby, jego szanse i perspektywy. Bank Spółdzielczy ma bowiem w swoich celach nie tylko własny rozwój, ale przede wszystkim rozwój samorządów, powiatu, regionu, a na ten rozwój ma wpływ każdy z naszych klientów poprzez własną działalność, dlatego ja wspieramy.
Zmienimy trochę temat. Pełni pan funkcje prezesa Banku Spółdzielczego w Szczytnie od 2017 roku, ale był pan wcześniej, od 2009 roku, wiceprezesem. To początek pana „przygody” z bankowością?
O nie! Zaczęła się wcześniej, bo w 1996 roku, za to od razu w bankowości spółdzielczej i z pięcioletnią przerwą w innych branżach, trwa do dziś.
Jest pan szczytnianinem?
Tylko nominalnie, z powodu pracy. Mieszkam w Olsztynie i do Szczytna codziennie dojeżdżam.
Nie zamierza się pan związać ze Szczytnem mocniej?
Początkowo przeprowadzka była niekorzystna dla rodziny, bo żona pracuje w Olsztynie, dzieci się tam uczyły. Córka już dorosła, synowie – bliźniaki, wybierają się obecnie na studia, bo ukończyli szkoły średnie, więc teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie...
...ale?
Codzienne dojazdy do pracy służą mi nadrabianiu straconego czasu. Może to brzmi tajemniczo, ale łatwo to wytłumaczyć. Podczas jazdy słucham audiobooków. Słuchanie jest szybsze niż samodzielne czytanie. Przez około godzinę, poświęcaną na dojazd w jedną stronę, mam za sobą lekturę, na której samodzielne przeczytanie musiałbym poświęcić dwie godziny czasu, którego nieustannie mi brakuje. Z tego powodu dojazdy do pracy bardzo mi odpowiadają.
Czyli literatura jest pana pasją. Jakaś szczególna?
Powiedziałbym raczej, że moją pasją jest wiedza, zrozumienie świata i ludzi we wszystkich możliwych aspektach. To świat przyrody, fizyki, astronomii... Spora część audiobooków, które odsłuchuję, to literatura popularnonaukowa, ale nie tylko, bo lubię właściwie wszystko: biografie, klasykę, nawet s-f. Uważam, że każda przeczytana czy odsłuchana książka daje wiedzę, poszerza horyzonty, pozwala właśnie na lepsze, a przede wszystkim bardzo wielostronne zrozumienie mechanizmów rządzących światem i postępowaniem ludzi. Ta wiedza i zrozumienie – można powiedzieć – są mi też pomocne w pracy. Przydają się, gdy na przykład oceniamy wnioski kredytowe naszych klientów. Pozwalają widzieć w kliencie człowieka, z jego może i wadami, problemami, ale też i z zaletami, motywacją, siłą, determinacją... Nasi obecni klienci doskonale wiedzą o tym, że każdego z nich traktujemy indywidualnie, a osoby, które jeszcze nie są naszymi klientami łatwo mogą się o tym przekonać. Wystarczy odwiedzić którykolwiek z naszych oddziałów. Zapraszam.
Już nawet nie pamiętam, od jak dawna jestem związany z Bankiem Spółdzielczym w Szczytnie. Relacje między bankiem a biznesem buduje się przez lata, ale w tym przypadku były i są one o tyle łatwiejsze, że Zarząd Banku zawsze jest tutaj, na miejscu i doskonale zna sytuację na lokalnym rynku, więc zawsze lepiej wspiera swojego klienta niż ten, który ma swoją siedzibę w jakimś odległym mieście.
Współpracujemy z Bankiem Spółdzielczym bez mała dwadzieścia lat. Rozpoczęliśmy wówczas, gdy Bank udzielił naszej hurtowni kredytu na preferencyjnych warunkach. Dzięki temu finansowemu wsparciu powstał obiekt przy ul. Moniuszki w Szczytnie. Nasza firma się rozwija, co zachęca inne banki do nawiązywania współpracy. Mamy takie propozycje, ale z nich nie korzystamy. Pozostajemy przy naszym lokalnym banku, w którym jesteśmy kompleksowo i kompetentnie obsługiwani.
Szczycieńską stację przy ul. Piłsudskiego nasze konsorcjum rodzinne początkowo budowało z własnych zasobów, jednak na jej ukończenie potrzebne były środki zewnętrzne. Z pomocą przyszedł Bank Spółdzielczy w Szczytnie. Z tym bankiem mieliśmy już wcześniej kontakty biznesowe. Wróciliśmy do nich z uwagi na szybkość podejmowania decyzji, możliwość prowadzenia bezpośrednich rozmów z kierownictwem i poważne podejście do naszych problemów i potrzeb.
Każdy samorząd potrzebuje sprawdzonego partnera finansowego, który będzie umiał zrozumieć uwarunkowania lokalne, szybko podejmować decyzje, a także wspierać społeczność. Nasza gmina współpracuje z Bankiem Spółdzielczym „od zawsze”, a ta współpraca układa się bez najmniejszych problemów.
Budowaliśmy naszą pieczarkarnię korzystając z komercyjnego kredytu, w czasie, kiedy nastąpił kryzys, gwałtownie wzrosły ceny materiałów budowlanych itp. „Nasz” ówczesny bank odmówił jednak kolejnego wsparcia kredytowego, pojawiły się też problemy ze spłatą. Stanęliśmy przed wizją bankructwa i wtedy z pomocą przyszedł nam Bank Spółdzielczy w Szczytnie. Zarząd Banku obejrzał naszą niedokończoną budowę, ocenił perspektywy i zdecydował o udzieleniu nam kredytu, mimo istniejącego już zadłużenia w innym banku. To było odważne posunięcie, dzięki któremu nasza pieczarkarnia pracuje, a kredyty zostały spłacone. Dlatego też wszystkie nasze rachunki przenieśliśmy do szczycieńskiego Banku Spółdzielczego, oddział w Świętajnie, bo tylko ten bank nam pomógł w tragicznej sytuacji.
Mistrzostwo świata to tekst \"poprzednia władza nie zostawiła żadnych strategicznych projektów...\" - A kto w poprzedniej kadencji zasiadał w Radzie Miejskiej, czyli kto był ta poprzednią władzą?, bo pan oczywiście nie był radnym i o niczym nie decydował... (chociaż faktycznie Pan miał najwięcej nieobecności ze wszystkich w Radzie..) Jak co wybory będą wybierani ci sami ludzie to faktycznie nigdy nic się nie zmieni????
Sumienie
2024-12-22 17:19:11
A ile to Jarosław dał na nagrody ze swojej kieszeni???
Dobroczyńca za nasze pieniądze
2024-12-21 16:36:16
Tyle kamer w mieście a policja jak zawsze liczy na łatwiznę.
2024-12-21 15:11:26
Żuchowski który wzial działkę większą niż 1 zl za jej sprzedaż plus uwczesi radni ktoryz pozwolili na to, powinni za to odpowiadać i pokrywać koszty. Cwaniak pasie się na pisowskim ptasim mleczku bezkarnie. Druga sprawa skoro inwestor się nie wywiązał to powinna zostać już dawno zwrócona miastu. Gorska i Mańkowski także powinni ponieść konsekwencje. W tym miescie zwsze becdzie ch...nai poniewaz zawsze ktos bedzie czyimś kolegą bądź sprzeda się za czapkę gruszek. Dobro miasta nie istnieje istniej dobro kieszeni i stołków
fiku miku
2024-12-21 13:18:37
Jestem DUMNY!!!Pozdrawiam
Mariusz Pozdzial
2024-12-21 05:28:13
Hehehe
2024-12-21 02:59:54
Przecież tu śmierdzi przekrętem na odległość. Niech odpowiednie służby się tym zajmą.
Robert
2024-12-20 13:01:20
Ten blok to tragedia rakotwórcza tragedia.
Rafał K
2024-12-19 22:16:19
Droga gminna Dźwiersztyny-Narajty nieprzejezdna(odcinek 2,5 km) objazd 15km macie co świętować. WSTYD dla radnej i burmistrza!!!!!!
Kiedy to się zmieni?
2024-12-19 17:57:15
Nie miasto sprzedało wieżę tylko niejaki Żuchowski (będący w tym czasie burmistrzem miasta) działający na szkodę miasta, sprzedał wieżę za 1,00 zł (jeden złoty). Teraz miasto powinno wytoczyć mu proces o niegospodarność, niech odkupi straszydło (wieżę) za swoje pieniądze. Albo jego majątek zlicytować a uzyskane środki przeznaczyć na wykup wieży.
Jan
2024-12-19 17:11:37