Przez ponad siedem lat służyła w szeregach szczycieńskiej policji. Rozwiązała niezliczoną ilość spraw. Funkcjonariusze zawsze mogli liczyć na jej wsparcie. Mówią o niej krótko zaangażowana i oddana swojej pracy. Zawsze gotowa do działania i … zabawy. Guma, dla najbliższych Puma, czteronożna funkcjonariuszka odeszła na wieczną wartę.
Chociaż Guma urodziła się 1 kwietnia 2010 roku, nie była żartem prima aprilisowym. Czarna piękność, z niezwykłą inteligencją i sprytem stała się postrachem dla przestępców. Do służby w policji suczka owczarka niemieckiego została przyjęta, gdy miała nieco ponad dwa lata, dokładnie w 2012. Jej przewodnikiem został st. aspirant Marcin Mroziński, z którym przez siedem lat tworzyła duet do zadań specjalnych.
- Była psem tropiąco-poszukującym. Nie miała w sobie agresji – wspomina policjant. - Gdy była taka potrzeba jeździliśmy po całym województwie, by wspierać kolegów z innych jednostek.
Skazani na siebie
Suczka, chociaż służbowo nazwana Gumą, wszystkim znana była z imienia, które otrzymała jeszcze przed rozpoczęciem pracy w policji - Puma. Z pewnością inspiracją było jej piękne umaszczenie, czarny głęboki kolor, niczym u dzikich kotów. Aspirant Mroziński zdecydował się zostać przewodnikiem psa z kilku powodów. Nie bez znaczenia była tu jego wielka pasja do zwierząt oraz świadomość, że w służbie w policji psy są niezbędne i - jak na razie - nie ma sprzętu, który mógłby je zastąpić.
Zarówno Puma, jak pan Marcin wspólną drogę rozpoczęli od szkolenia w ośrodku w Sułkowicach, gdzie tresowane są psy policyjne. Tam bardzo szczegółowej weryfikacji poddawane są czworonogi, u których sprawdza się charakter i predyspozycje do określonych zadań. Dużą uwagę przykłada się również do umiejętności policjantów, którzy zostają przewodnikami czworonożnych funkcjonariuszy.
- Nasze szkolenie trwało ponad pół roku. Jest to jedno z najdłuższych dla psów użytkowych i ich opiekunów – wyjaśnia starszy aspirant. - Dopiero po nim otrzymałem akredytację na pracę z Pumą. Zasada w policji jest taka, że z danym psem może pracować tylko jeden przewodnik. Ja również nie mogłem pracować z innym psem, tylko z Pumą. Byliśmy do siebie przypisani.
Skuteczna i zaangażowana
Przewodnik musi dobrze znać i rozumieć swojego podopiecznego. To od ich relacji zależy skuteczność w pracy. Puma okazała się doskonałą partnerką. Jej nos i umiejętności tropienia rozwiązały niejedną sprawę kryminalną. Tropiła skradzione drewno, rzeczy zrabowane z domów, czy pochodzące z różnych kradzieży.
- Może jedną z zabawniejszych historii jest ta, gdy Puma wytropiła skradzione na rynku w Szczytnie jajka. W nocy złodziej wyciął dziurę w budce i ukradł ich znaczną ilość. Po śladzie zapachowym szybko doszła do miejsca, w którym je ukrył – wspomina przewodnik. - Wystarczyło, że poczekaliśmy trochę i złodziej pojawił się po swój łup.
Jednak oprócz działań z obszaru przestępstw kryminalnych Puma poszukiwała również zaginionych ludzi.
- Odszukała m.in. małego chłopca, który zagubił się w lesie – mówi st. aspirant Mroziński. - Na szczęście poszukiwania osób zaginionych nie są w naszym województwie częste.
Razem od początku ...
Puma ze swoim przewodnikiem zamieszkała na samym początku ich wspólnej drogi. Stała się częścią jego rodziny.
- Nie wyobrażałem sobie, że miałaby mieszkać na terenie komendy, gdy ja miałem możliwość, by była ze mną – podkreśla. - Kiedy przywiozłem ją do domu moja córka miała 3 lata. Po roku na świat przyszedł mój syn. Ponieważ psy szkolone do poszukiwania zaginionych nie mogą mieć w sobie agresji byłem spokojny o swoją rodzinę. Proszę sobie wyobrazić, że Puma nie szczekała sama z siebie. Aby dała głos musiała usłyszeć komendę.
Historia służby Pumy nie zaczęła się w Szczytnie. Przed dołączeniem do wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej w Policji pracowała w straży pożarnej. Każdy czworonożny funkcjonariusz poddawany jest specjalnym testom, które określają, czy w dalszym ciągu może pełnić służbę.
- W zależności od wieku badania pies musi przechodzić raz na dwa lata, im jest starszy te sprawdziany odbywają się częściej, raz na rok lub nawet na pół – wyjaśnia st. aspirant.
… do końca
Po aspirancie Mrozińskim widać, że praca z Pumą była jego pasją. Słychać to w jego głosie. Kiedy o niej opowiada uśmiecha się. Swoją podopieczną poznał bardzo dobrze.
- To była prawdziwa cwaniara. Po płotach chodziła niczym kot. Widziałem po niej, że czasami ma ochotę mi zwiać, prawdopodobnie w zabawie, ale nigdy się na to nie odważyła – wspomina. - Chociaż to ja byłem dla niej dowodzącym, to pokochała całą moją rodzinę. Zwłaszcza dzieci.
Kiedy pod koniec 2019 roku Puma odchodziła ze służby nie było w przepisach mowy o emeryturze dla psich funkcjonariuszy. Dla pana Marcina nie było to problemem. On od początku ich wspólnej drogi wiedział, że gdy zakończy się jej praca w szeregach formacji ona i tak zostanie z nim i jego rodziną.
- Puma została z nami, gdy dopełniliśmy wszystkich formalności. Przeszła ze służby pod moją opiekę na podstawie stosownej zgody od komendanta wojewódzkiego policji – wyjaśnia. - Dopiero w 2020 roku zmieniły się przepisy i Puma otrzymała policyjną emeryturę, czyli ekwiwalent na wyżywienie i pokrycie części kosztów leczenia.
Została pustka
W ostatnich latach życia Pumę dotknęły choroby. Starsza pani straciła wzrok i znacznie pogorszył się jej słuch, ale otoczona była miłością swojego przewodnika, jego żony i dzieci. Kiedy czworonożna funkcjonariuszka odeszła, pozostawiła u swoich bliskich wielką pustkę.
- Jej strata to dla mnie i mojej rodziny wielki cios. Myślę, że również wielu moim kolegom, policjantom zakręciła się łza w oku. Po Pumie pozostanie nam wiele wspomnień, myślę, że żaden pies jej nie zastąpi – podkreśla st. aspirant Marcin Mroziński, przewodnik funkcjonariuszki Gumy i opiekun przyjaciółki Pumy.
A o handlu narkotykami w tej szkole dalej nic nie słychać? Nie widać?
Pit
2024-11-27 14:12:47
Ludziom to się w głowach przewraca.Powinna ponieść koszty interwencji może wtedy by zrozumiała
Mk
2024-11-27 13:38:58
Wyróżniona przypadek? - nie sądzę!
Do\'\'hmm\'\'
2024-11-27 11:03:07
A jak wyjść na ten balkon? I ta kostka psuje wygląd
Gabi
2024-11-26 16:56:53
A może nie tylko o pracownikach budżetówki ? Swoich chwalicie, a cudzej pracy nie znacie.
hmm
2024-11-26 14:35:13
jak ktoś jest debilem to żadne światełka, barierki, szlabany czy co tam jeszcze nie pomogą
Buka
2024-11-26 11:43:42
mundurowa patologia. jeden kulson zabil kolegę w Warszawie a tu inne trepy sie pocięły nożami. kasta wincyj pinionszków im dajta z naszych podatków
Buka
2024-11-26 11:38:19
Bóg, dając niektórym rozum, powinien dołączyć do niego instrukcje obsługi
Nikodem.
2024-11-26 10:24:07
Przy dzisiejszych zimach i dodatnim temperaturom, a co za tym idzie częstym deszczom - to nie wypali. Słaby to pomysł.
Piter
2024-11-26 09:07:47
wystarczy zatrzymać się i rozejrzeć. W sumie jak widzę lokalnych kamikaze to się nie dziwię. Szczytno-Dźwierzuty 120 km/h, Jerutki-Świętajno-130 km/h, prosta za Wielbarkiem, nd po południu-Warszawa wraca 150 km/h
Adrian
2024-11-25 18:51:05