W szpitalu w Szczytnie chorym na covid19 będzie podawany innowacyjny, japoński lek. Nasza placówka znalazła się w gronie zaledwie kilku szpitali w Europie, gdzie preparat będzie stosowany. Nad całością tych badań czuwa lek. Adam Nagajewski, z którym rozmawiamy.
Jak szczycieński szpital znalazł się w gronie placówek uczestniczących w tych badaniach klinicznych?
To kwestia uprawnień do prowadzenia tego rodzaju badań, które szpital nie tak dawno uzyskał i współpracy z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym, z którym w tym zakresie współpracujemy.
Czy to rzeczywiście innowacyjny lek?
Nie do końca. Został opracowany już w 2014 roku przez japońską firmę farmaceutyczną. Z tego co wiem, dostępny jest też w Rosji, ale w Polsce nie został dopuszczony do stosowania. Głównym zadaniem tego leku jest zwalczanie pandemicznej grypy. Działa w ten sposób, że „zmusza” wirusa do takiej mutacji, która uniemożliwia jego namnażanie.
W 2014 roku o koronawirusie, który nas tak nęka, nikt jeszcze nie słyszał...
Nie jest jednak wykluczone, że ten lek do podobnej mutacji zmusi także i tego wirusa, z którym walczymy. Dlatego właśnie prowadzone są badania kliniczne.
Jak one przebiegają?
Wytypowanych chorych na covid-19 dzieli się na dwie grupy: badaną i kontrolną. Pierwszej grupie podaje się testowany lek, drugiej – placebo. W tych akurat badaniach nie będzie placebo, chorzy po prostu nie dostaną badanego leku.
Czy każdy chory może się znaleźć w tych grupach?
Kwalifikowane osoby muszą spełniać ściśle określone kryteria. Głównym, takim ogólnym, jest to, że choroba nie może być mocno rozwinięta, czyli badaniami klinicznymi można objąć osoby, będące w początkowej fazie zachorowania. Konkretne trzy warunki, to gorączka (od 37.5 stopni), która nie trwa dłużej niż 10 dni, pozytywny wynik testu genetycznego oraz występujące zmiany w płucach. To objawy, które można by uznać za łagodne zapalenie płuc. Osoby te nie powinny mieć innych problemów zdrowotnych, wykluczeni są pacjenci m.in. z dolegliwościami urologicznymi, z chorobami serca. Oczywiście podstawową też sprawą jest to, że pacjent musi zgodzić się na udział w takich badaniach.
Ilu pacjentów już jest w Szczytnie badanych?
Aktualnie... nikt. Ale akurat teraz na oddziałach covidowych jest niewielu pacjentów. Pod koniec stycznia przewidywana jest kolejna, silna fala zakażeń. Wówczas szpital raczej się zapełni, a w gronie chorych zapewne będą i takie osoby, które spełnią wymagane kryteria.
Ale próby rekrutacji chorych do tych badań były już podejmowane?
W kilku przypadkach. Co ważne, chorzy nie odmawiają i zgadzają się na udział. Zwykle na przeszkodzie stoją inne przyczyny. Badania muszą być przeprowadzane według precyzyjnie określonych procedur. Chory przebywa w szpitalu przez 14 dni i w tym czasie podawany jest lek. Następnie wraca do domu, a po kolejnych 14 dniach musi znów pojawić się w szpitalu, gdzie jego stan zdrowia zostanie szczegółowo zanalizowany. Na przykład wśród osób, które już wyraziły zgodę, był mieszkaniec odległego miasta i od razu przyznał, że na te kontrolne badania nie przyjedzie. W związku z tym nie mógł być zakwalifikowany.
Te badania, zapewne, są już prowadzone też w innych szpitalach. Czy już są jakieś wstępne ustalenia odnośnie do skuteczności tego leku w leczeniu covid-19?
W Polsce, w wyznaczonych szpitalach, badaniom mają być poddane 164 osoby. Trudno mi powiedzieć, czy gdzieś zostały już zakończone. Nawet jeżeli, to jednostkowe wyniki nie są miarodajne i w oparciu o nie trudno jest wyrokować. Może się na przykład okazać, że w naszym szpitalu chorzy będą dobrze reagować na lek, a ostatecznie jednak nie zostanie on uznany za skuteczny, bo w innych placówkach wyniki nie będą tak dobre. Tę skuteczność określa się wg zasad statystycznych. Dlatego nie należy mieć zbytnich nadziei, przynajmniej do czasu, aż cały proces badań klinicznych zostanie zakończony, a jego wyniki opracowane. Niemniej najważniejsze, że tego rodzaju badania nad skutecznością leków są prowadzone.
Mol
4 fala i na \"komorze\" pustki? Ktoś chyba z nas robi idiotów?