Środa, 14 Maj
Imieniny: Agnieszki, Magdaleny, Serwacego -

Reklama


Reklama

Rozstanie z wózkiem inwalidzkim.


Upór i wiara uzdrawia...

O Robercie Dziergowskim pisaliśmy dwa lata temu. Wówczas, chory na stwardnienie rozsiane 22-latek nie poruszał się już samodzielnie. Życie spędzał w łóżku i na wózku inwalidzkim. Wszystko wskazywało na to, że już tak zostanie. Dziś Robert chodzi samodzielnie i twierdzi, że po chorobie nie ma śladu. J...


  • Data:

Upór i wiara uzdrawia...

O Robercie Dziergowskim pisaliśmy dwa lata temu. Wówczas, chory na stwardnienie rozsiane 22-latek nie poruszał się już samodzielnie. Życie spędzał w łóżku i na wózku inwalidzkim. Wszystko wskazywało na to, że już tak zostanie. Dziś Robert chodzi samodzielnie i twierdzi, że po chorobie nie ma śladu. Jak do tego doszło? - To efekt mojego samozaparcia oraz wiary, która zaprowadziła mnie do uzdrowiciela. Jestem przekonany, że to główni „sprawcy” mojego wyzdrowienia.

Pierwsze niepokojące symptomy choroby zaczęły się pojawiać już w wieku szkolnym, ale polskiej medycynie, w odróżnieniu od tej w innych krajach, wciąż trudno uwierzyć, że stwardnienie rozsiane pojawia się też u dzieci. Dlatego pewna diagnoza nastąpiła wtedy, gdy Robert skończył 18 lat. - Chodziłem wtedy jeszcze do szkoły. Po maturze podjąłem studia w Toruniu. Początkowo byłem samodzielny, ale choroba postępowała wyjątkowo szybko. Po jakichś dwóch latach nie mogłem się już poruszać samodzielnie i wylądowałem na wózku – opowiada. - Kolejne dwa lata były najtrudniejsze, fatalne. Później uwierzyłem, że mogę wyzdrowieć, a pomogła mi siostra.
O rok starsza Ola, też studiująca w Toruniu, dowiedziała się o uzdrawiających mocach misjonarza z Ugandy, który akurat w Sopocie miał prowadzić mszę. Rodzeństwo pojechało nad morze.
- Msza była tradycyjna, trwała godzinę. Martwiło mnie, że nie miałem z nim kontaktu wzrokowego, ale po celebracji przyjąłem od niego komunię – wspomina Robert. - Później ów misjonarz mówił ile osób z obecnych ma chore gardło czy inne schorzenia. Wymienił także osoby, znajdujące się w tłumie wiernych, które miały problem z klęknięciem. Byłem pewien, że ma na myśli też mnie. Dodał, że teraz już te osoby mogą klękać, są uzdrowione. Nie wierzyłem, bo nie czułem jakiejś szczególnej zmiany, wydawało mi się, że to za szybko.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama