Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Pasymskie patrzenie na samorząd – rozmowa z Andrzejem Kozikowskim


Andrzej Kozikowski jest stosunkowo młodym samorządowcem, choć już nie tak młodym wiekiem. W pasymskiej Radzie Miejskiej działa dopiero drugą kadencję. Od urodzenia jest mieszkańcem Gromu. O drodze do samorządu i jego działalności rozmawiamy.


  • Data:

Twierdzi pan, że osoby, które pana znają, wiedzą to, co wiedzieć powinny. Ale z pewnością nie znają pana wszyscy czytelnicy „Tygodnika Szczytno”. Może więc kilka słów o sobie...

 

Jak już pani wie, urodziłem się w Gromie i całe życie tam mieszkam. Szkoła podstawowa więc w rodzinnej miejscowości, później technikum w Szczytnie, po maturze wojsko, a następnie, od 1990 roku – praca w policji. A teraz już emerytura. Żona też jest rodowitą mieszkanką Gromu.

 

Był pan już w czasach szkolnych społecznym aktywistą?

 

Raczej nie. Coś tam robiłem w tzw. trójce klasowej, ale nie miałem charakteru prowodyra, nie organizowałem, nie realizowałem... Nie miałem takiej potrzeby. Wolałem pomagać niż wymyślać. Dopiero kiedy jakieś osiem lat temu obecny i ówczesny burmistrz zaproponował mi kandydowanie do Rady Miejskiej, coś się we mnie zmieniło...

 

Co dokładnie?

 

Przede wszystkim odpowiadało mi to, co Cezary Łachmański proponował, jaki miał program, wizję rozwoju. Ta wizja mieściła się w tym, co sam oczekiwałem, o czym marzyłem, co się mieściło w moim pojęciu lokalnego patriotyzmu, a za takiego się uważam. Przekonał mnie, więc wystartowałem..

 

Jakiś konkret? Który z ówczesnych programowych założeń był dla pana najbardziej przekonujący?

 

Po pierwsze spytałem, jakie miał zamiary wobec szkoły w Gromie. Co prawda wtedy już była ona w prywatnych rękach Andrzeja Modzelewskiego, ale trochę wcześniej poprzedni burmistrz miał zamiar ją likwidować. Zresztą z tego zamiaru zrodziło się to, że szkoła jest obecnie prowadzona przez prywatną osobę. Wtedy Cezary Łachmański deklarował, że nie zamierza żadnej szkoły likwidować, że zarówno ta w Gromie, jak i w Tylkowie to centra aktywności wiejskich i nic ich nie zastąpi. Rozmawialiśmy też o innych inwestycjach. Interesowały mnie drogi, oczywiście głównie w Gromie, pytałem o plany z budową kanalizacji, ale martwiła mnie też kwestia dróg w obszarze Grom PKP, bo kiedyś tam mieszkałem i wiedziałem, że to ogromny problem ludzi, którzy tam mieszkają. Trudno mi dziś tak precyzyjnie określić ten jeden, najmocniejszy impuls, który sprawił, że się zgodziłem...

 

Ale zgodził się pan i wystartował, z listy komitetu Łachmańskiego, z okręgu w Gromie. Miał pan konkurencję?

 

Z tego co pamiętam, było chyba kilku kandydatów. Nie kandydował wówczas nikt, kto starał się o reelekcję. Miałem, oczywiście, nadzieję, że wygram, ale o pewności nie można mówić. Uzyskałem nawet sporo głosów, co mnie i zdziwiło, i ucieszyło. Podobnie było podczas ostatnich wyborów.

 

Czy zamierza pan tę swoją działalność kontynuować?

 

Nie odpowiem. Po prostu nie wiem. Na pewno jest jeszcze wiele do zrobienia w gminie, ale nie jestem w stanie przewidzieć, czy z moim udziałem. Z pewnością miła jest świadomość, że swoją pracą, działalnością człowiek przyczynia się do zmian, do rozwoju. To daje satysfakcję. Przyszłości jednak przewidzieć nie potrafię.

 

W czasie, gdy decydował się pan na działalność samorządową, gmina była poważnie zadłużona, niemal na skraju bankructwa. Nie bał się pan ryzyka, odpowiedzialności?


Reklama

 

Nie do końca. Być może moja decyzja wynikała też z doświadczeń w pracy zawodowej, która też łączyła się z ryzykiem. Ono zawsze istnieje, niezależnie od tego, w jakiej kondycji finansowej gmina się znajduje. Na początku faktycznie było dość trudno. Możliwości inwestycyjne były mocno ograniczone, trzeba było działać oszczędnie. Nie było łatwo pogodzić to z oczekiwaniami mieszkańców. Ale ważne było to, że o tych wszystkich problemach, o tym, jakie są trudności, z czego wynikają, wiele się mówiło. Nikt nie krył tego, w jakiej sytuacji gmina się znajduje.

 

Działania musiały więc być ukierunkowane na spłatę zadłużenia...

 

Nie tylko. Spłata to jedno, a drugie – nawet ważniejsze – taka gospodarka, by zwiększać gminne dochody. Jednym z takich działań było np. przygotowanie terenów inwestycyjnych pod budownictwo mieszkaniowe. Terenów na ten cel jest w gminie dużo, ale kto chciałby się budować w szczerym polu, nie mając żadnego zaplecza medialnego i bez żadnych gwarancji, że to zaplecze będzie? Niejako w pierwszej kolejności zostały więc uzbrojone tereny przeznaczone pod takie budownictwo. Oczywiście takie przedsięwzięcia trwają. To się nie dzieje z dnia na dzień. Ale dziś już widać tego efekty. Zainteresowanie budownictwem mieszkaniowym w gminie znacznie wzrosło, co przejawia się w dystrybucji działek budowlanych. Nie dalej jak wczoraj (poniedziałek, 21 marca – przyp. H.B.) burmistrz podpisywał osiem aktów notarialnych, dziś kolejne. Ten rozwój już w Pasymiu widać. Na pewno dobrym posunięciem było przystąpienie do sieci miast Citaslow. Środki inwestycyjne z tego tytułu pozwoliły w znakomitym stopniu poprawić wizerunek gminy. Pasymska starówka przez dziesięciolecia nie była tak atrakcyjna, jak teraz.

 

Burmistrz Łachmański przyjął zasadę, że realizuje tylko inwestycje, na które udaje się uzyskać dofinansowanie. Popiera pan tę zasadę?

 

Owszem. Do takiej polityki finansowej byliśmy po prostu zmuszeni potężnym zadłużeniem. Poza tym, skoro są możliwości, żeby pozyskiwać dla gminy pieniądze, które nie pochodzą z naszych – mieszkańców, kieszeni, to przecież nie można z tego nie korzystać. Nie wątpię, że taka właśnie polityka i nieustanne starania procentuje, bo tych zewnętrznych środków naprawdę udaje się pozyskać sporo. A to z kolei z roku na rok pozwala na realizowanie coraz poważniejszych inwestycji. Można by tu wskazać np. pasymską oczyszczalnię ścieków, modernizowaną obecnie za naprawdę potężne środki.

 

Otrzymaliśmy na ten cel równie potężne dofinansowanie z RPO, chyba w tej kadencji żaden ze szczycieńskich samorządów gminnych aż takich pieniędzy na jedno zadanie nie uzyskał. Warto może też przypomnieć, że o modernizacji, a właściwie budowie nowej oczyszczalni mówiło się od lat. Bez tego nie można myśleć o rozbudowie sieci kanalizacyjnej w gminie, a ta sieć jest obecnie jeszcze szczątkowa. Dopóki sytuacja ekonomiczna gminy nie uległa poprawie, nie można też było marzyć o dofinansowaniu, bo budżetu nie byłoby stać na tę część kosztów, którą trzeba pokryć.

 

Parę lat to jednak trwało...

 

Sześć? Siedem? Ktoś mógłby powiedzieć, że to długo. Ale weźmy np. przeciętną rodzinę, która decyduje się na budowę domu. To ogromny wysiłek finansowy. Rodzina zaciąga więc kredyt hipoteczny i spłaca go... Ile? 20? 30 lat? Budżet gminy działa na takich samych zasadach. Trzeba mieć pieniądze. Jeśli więc w Pasymiu udało nam się tak gospodarować, że tak potężna inwestycja, za kilkanaście milionów złotych, jest już realizowana i nie będziemy jej spłacać jeszcze po reinkarnacji, to niewątpliwie należy to uznać za budżetowy sukces. W poprzedniej kadencji robione było właściwie tylko to, na co pozyskiwane były środki z zewnątrz, a poza tym odbywało się tylko „gaszenie pożarów”, gdy coś było absolutnie niezbędne. W tej kadencji już widać lekką zmianę.

Reklama

 

To znaczy?

 

Wciąż stosowana jest ta zasada, o której pani mówiła wcześniej, ale poza tym są już realizowane inne prace, teoretycznie nie niezbędne natychmiast. A co gdzieś jakaś ścieżka, a to lampa, kawałek chodnika... Takie proste, niewielkie prace, które po prostu ułatwiają życie, ubarwiają codzienność mieszkańcom. A wbrew pozorom to właśnie na tym ludziom najbardziej zależy. Na tym, o co się po prostu ocierają. Ta jedna lampa w miejscu, w którym często bywają, jest dla nich ważniejsza niż najbardziej nowoczesna oczyszczalnia ścieków. My, jako samorządowcy, musimy patrzeć jednak szerzej, musimy jednocześnie widzieć i tę lampę, i oczyszczalnię.

 

Rada liczy sobie 15 osób, z różnych miejscowości, z różnymi oczekiwaniami, z różnymi planami. Jak to się daje w Pasymiu pogodzić?

 

Nie jest. Tak było na przykład w przypadku budowy kanalizacji. Oczywiście, nie da się tego zrobić od razu dla całej gminy. Można to robić tylko fragmentami. Swego czasu były dwie propozycje, dwa warianty. Jeden mówił o budowie kanalizacji w Tylkowie i Michałkach, a drugi o nitce Leleszki – Grom. Podczas sesji siedziałem obok radnej z Leleszek i oczywiście, oboje zamierzaliśmy optować za tą drugą wersją.

 

Podczas prezentacji obu koncepcji okazało się, że ta dla Tylkowa i Michałek jest bardziej racjonalna. Inwestycja miała być tańsza od tej drugiej, a dodatkowo do kanalizacji mogło się przyłączyć więcej gospodarstw domowych. I w tej sytuacji, choć jestem radnym z Gromu, i koleżanka, choć zdobyła mandat w Leleszkach, głosowaliśmy za kanalizacją w Tylkowie. Jesteśmy wybierani w poszczególnych wsiach, ale nazwa czy też tytuł: „radny gminy Pasym” mówi wyraźnie kogo reprezentujemy, o czyje sprawy musimy dbać. Nie Gromu, nie Leleszek, ale gminy – całej.

 

Takie ogólnogminne patrzenie to dość rzadka „przypadłość” wśród radnych. Najczęściej walczą „o swoje”, czyli o głosy swoich potencjalnych wyborców. Ludzie w Tylkowie na pana głosowali nie będą... Może mieszkańcy Gromu nie darują panu tego, że kanalizacji nie mają...

 

Ale mają drogę do stacji PKP. Fakt, że chcieli ją już dość dawno. Starania o tę budowę trwały kilka lat. W ubiegłej kadencji przygotowana była dokumentacja, rozpoczęły się też działania, by pozyskać na tę inwestycję dofinansowanie. To się udało, ale dopiero w tej kadencji. I droga jest. To dowód, że warto było poczekać. A że dobrze mi się współpracuje z panią sołtys, z radą sołecką, to takie decyzje znajdują pełne zrozumienie, mieszkańcy też nie oponują.

 

A wiedzą?

 

Wiedzą, chociaż głównie ci, którzy sprawami samorządu się interesują. Przyznam, że z obiegiem informacji nie jest najlepiej, chociaż współczesna technologia mówi coś innego. Szukam więc sposobu na to, by z obszerną informacją o tym, jak pracują radni, co i dlaczego dzieje się w gminie, docierać do jak największej liczby mieszkańców. Mam nadzieję, że szybko taki sposób znajdę. Może poprzez współpracę z „Tygodnikiem Szczytno”? Zobaczymy...

 



Komentarze do artykułu

Gromiak

Kozikowski, jeszcze w swoim życiu słowa prawdy nie powiedział... i zawsze wsadza nos gdzie go nie proszą. Tak było jak był w milicji, tak jest i teraz

Pasymiak

Tylko czy pan Kozikowski mówi prawdę?

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama