Czwartek, 17 Lipiec
Imieniny: Eustachego, Mariki, Mirelli -

Reklama


Reklama

Pasym walczy o turystów... i o serca mieszkańców


Z jednej strony nowa, malownicza ścieżka nad Jeziorem Leleskim. Z drugiej – gorzkie komentarze mieszkańców: „Kalwa ogrodzona do samej wody, nie ma gdzie zjeść, a tydzień ma więcej niż dwa dni!” W Pasymiu znów zawrzało. Czy miasteczko wykorzysta swój turystyczny potencjał, zanim będzie za późno?



Pasym właśnie ogłosił: „Jesteśmy gotowi do działania!”. Burmistrz Marcin Nowociński wraz ze skarbnik Moniką Trusewicz podpisali umowę o dofinansowanie budowy ścieżki edukacyjno-historycznej nad Jeziorem Leleskim. Na inwestycję gmina otrzymała 25 tysięcy złotych z konkursu „Aktywna Wieś Warmii, Mazur i Powiśla”. I choć kwota nie powala, to pomysł – już tak.

 

– To będzie miejsce spacerów, refleksji, edukacji i oddechu. Wreszcie ożywiamy to, co mamy najcenniejsze – komentują samorządowcy.

 

Ale nie wszyscy są pod wrażeniem. Pod informacją w sieci błyskawicznie pojawiły się emocjonalne komentarze mieszkańców.

 

– A Kalwa? Działki ogrodzone do samej wody! Nikt nad tym nie panuje. Mamy takie piękne jezioro, a zero trasy rowerowej. Turyści przyjeżdżają, zostawiają pieniądze, a potem nie mają co robić. Nawet na obiad nie ma gdzie pójść! – grzmi jedna z komentujących.


Reklama

 

Na odpowiedź urzędników nie trzeba było długo czekać.

 

– Gmina Pasym nie może wybudować ścieżki rowerowej nad Kalwą, bo nie jest właścicielem gruntów. Restauracje? Mamy ich kilka. A wydarzenia kulturalne w tym roku są naprawdę wyjątkowe! – odpisuje oficjalny profil miasta.

 

I choć samorząd odpowiada uprzejmie i rzeczowo, kolejni mieszkańcy dokładają swoje trzy grosze:

 

– Pizza pyszna, owszem, ale Gościniec do poprawki. Najlepiej zjeść coś porządnego w Tylkowie „Pod Kogutem”, w Jedwabnie czy smażalni w Janowie. A wydarzenia? Fajne, ale tylko w weekend. A co w pozostałe pięć dni? Może rejsy po Kalwie, tyrolka, coś dla młodych. Basen? Marzenie.

Reklama

 

Pasym chce być turystyczną perełką Mazur. Ale czy dogoni oczekiwania mieszkańców i przyjezdnych? Na razie ścieżka nad Leleszkami staje się faktem. To krok w dobrą stronę. Ale Kalwa – największy skarb miasta – wciąż jest zbyt często poza zasięgiem. Dosłownie i w przenośni.

 

Czy uda się znaleźć kompromis między marzeniami mieszkańców, a rzeczywistością finansową samorządu? Na razie – jak mówią komentujący: „Zaczęło się dobrze. Ale to dopiero początek”.

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama