Rzeź drzew – to nawet z trudem przechodzi przez gardło, a jednak się dzieje na naszych oczach. Wczoraj na gruntowej drodze za samochodem przy niewielkiej nawet szybkości podnosiły się chmury kurzu. Umyłem koło Biedronki samochód i żeby go nie zakurzyć, jechałem na ostatnim odcinku 10/h. Kolejnego dnia spadł wreszcie długo wyczekiwany deszcz.
Wracałem z cmentarza, z którego poznikały dorodne drzewa zagrażające nagrobkom, przez ulicę, na której kilkanaście lat temu rosły piękne kasztanowce, potem drogą, wzdłuż której stały szpalery drzew, a w lesie mijałem sągi sosen zalegających pobocze po intensywnej trzebieży. Od posesji przy drodze niosło jazgotem łańcuchowych pił. Właściciele usuwali powalone drzewa po niedawnych wichurach, a także te, co przetrwały, bo kolejny wiatr mógłby je powalić.
Względy bezpieczeństwa są wytrychem dla brutalnych wycinek. Ale to nie drzewa wpadają na samochody. Zwykle jest odwrotnie. Wichura może zwalić drzewo i zniszczyć nagrobek, ale równie dobrze na groby może spaść porwany przez tornado samochód. A im mniej zostanie drzew, tym mocniej będzie wiało.
Natura jest cierpliwa i ma niezwykłą moc przetrwania – wystarczy się przyjrzeć, jak sobie radzi w Czarnobylu w strefie największego skażenia. Znacznie szybciej, niż mogliśmy się spodziewać, ale swoją mocą się z nami nie podzieli. Nie zasługujemy na to, bo jesteśmy jej najgorszą częścią. Będziemy ją niszczyli w samobójczym zapamiętaniu.
U nas próbuje się wycinać jedyną w Europie pierwotną puszczę i przecięto ją murem, który, choć tak wiele kosztował, nie zamknie drogi do Polski nie tylko czołgom, ale i ludziom uciekającym przed wojną i głodem, a tylko utrudni migracje zwierząt. Gdzie indziej wycina się lasy deszczowe, płoną rozległe lasy na Syberii, południowe stany Ameryki i Australia.
Życie na ziemi przetrwa, ale prawdopodobnie już bez nas.
Żyjąc na Mazurach w otoczeniu licznych lasów i jezior, wdychając żywiczne powietrze, z trudem przyjmujemy do wiadomości, że świat pustynnieje za sprawą człowieka.
Rzeź drzew jest częścią ludobójczej strategii Rosjan. Podpalili świat, nie tylko Ukrainę. Nie dość im było spalonej ziemi, ludności cywilnej mordowanej z premedytacją, zrównanych z ziemią miast, to jeszcze chcą to, co zostało, uczynić pustynią. Wyciąć wszystkie drzewa i wywieźć je w głąb Rosji.
Ludzkość jest jak Maćków kot ze staropolskiego przysłowia, „co świczkę zeżarł, a po ciemku siedział”, ślepa i ogłupiona na własne życzenie. Bardziej nawet, bo jednak koty po ciemku widzą i bez świeczki.
Życie toczy się między liśćmi i korzeniami. To drzewa dostarczają nam życiodajnego tlenu. Tnąc je na potęgę podcinamy gałąź, na której siedzimy.
Jerzy Niemczuk
Śmieszek
To smutne, że jedynym sposobem na ratowanie planety jest znalezienie się między roślinnymi korzeniami. Tak, tak...