Znamy się tylko z baneru – to „jednostka chorobowa” Szczytno. W naszym mieście stwierdzono obecność nowego wirusa, który odpowiada za lokalną epidemię. Ma ona już i swoją nazwę: BANEROZA. Obwieszone płoty, ściany budynków i sklepowe witryny wizerunkami kandydatów na radnych i burmistrzów mogą odwracać uwagę pieszych i kierujących samochodami od tego, co dzieje się na drodze. Na szczęście nie odnotowaliśmy jeszcze zdarzeń w ruchu drogowym, których przyczyną byłoby rozproszenie przez materiały wyborcze – uspokaja sierżant Emilia Pławska ze szczycieńskiej komendy.
- Jestem w szoku. Odwiedzam różne miasta i w żadnym nie ma tylu banerów. To zaczyna być komiczne – mówi nam w rozmowie telefonicznej jedna z mieszkanek Szczytna. - To jest jak wirus. Tam gdzie pojawi się jeden baner, dosłownie w ciągu kilku godzin pojawia się pięć kolejnych.
Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Na niespełna dwa tygodnie przed wyborami tylko wzdłuż ulicy Chrobrego w Szczytnie, od ronda im. Waltera Późnego do skrzyżowania przy przejeździe kolejowym naliczyliśmy 44 banery i plakaty wyborcze. Zmieniało się to jednak z godziny na godzinę i już dzień później na tym odcinku zaledwie 500 metrów, wisiały już 53 reklamy wyborcze.
Z kolei przemierzając główną arterię miasta, reklam kandydatów nie sposób zliczyć, bo obok tych dobrze widocznych, są jeszcze te nieco ukryte. Czy w gąszczu tych materiałów jakiś wyróżnia się szczególnie? Trudno powiedzieć. Jedni kandydaci na zdjęciach pozują niczym modele z magazynów modowych, inni pogrążeni są w zadumie, jeszcze inni uśmiechają się do mieszkańców.
Zdecydowanie najwięcej banerów w Szczytnie powiesili kandydaci na fotel burmistrza. Chyba nikt nie przebije w tym obecnego burmistrza Krzysztofa Mańkowskiego. Sporo w materiały wizualne zainwestował także Stefan Ochman, który ze swoich banerów patrzy na nas, że Och. Beata Januszczyk postawiła na większe gabaryty i różnorodność, jak to kobieta - prezentuje swoje różne oblicza. Pawła Krassowskiego zdecydowanie wyróżnia tło. Możliwe, że zieleń ma działać kojąco na stargane wyborami nerwy obywateli miasta. Tomasza Millera widać było gdzieniegdzie, podobnie Elżbietę Czaplicką.
Może nie nową, ale z pewnością znacznie intensywniej, w porównaniu z wcześniejszymi kampaniami, wykorzystywaną formą autoreklamy jest... auto reklama, czyli banery przywiązane do samochodów i przyczepek zaparkowanych w różnych punktach miasta. Zapewne niejeden z mieszkańców pytał siebie w duchu: „Skąd ten Mańkowski/ta Jaskulska nabrali tyle pojazdów?”, bo tych dwoje w tej auto reklamie dominuje.
Ta agresywna wizualnie kampania nasuwa mi niepokojącą myśl: czy o wyniku wyborów i naszej przyszłości decydować będzie taśma klejąca i sznurek? Oby nie.
Gość
Szkoda, że mało konkretów, co zamierzają. Do Rady Gminy np. były 4 nazwiska kompletnie nic nie mówiące