Niedziela, 24 Listopad
Imieniny: Elżbiety, Katarzyny, Klemensa -

Reklama


Reklama

Morze, góry i Mazury - felieton pastor Andrzeja Seweryna


Jedną z dziedzin sportu, w której Polacy odnieśli wiele spektakularnych sukcesów, jest himalaizm, czyli zdobywanie najwyższych szczytów świata – latem i zimą. Takie nazwiska jak: Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Wielicki, Jerzy Kukuczka czy Leszek Cichy - wpisały się złotymi zgłoskami na kartach historii światowego himalaizmu. Jako zwyczajni ludzie zadajemy sobie czasem pytanie: co nieodparcie ciągnie największych wspinaczy górskich na najwyższe szczyty i dlaczego ryzykują własnym życiem podejmując coraz bardziej niebezpieczne wyzwania na granicy ludzkich możliwości?


  • Data:

Doświadczanie majestatu piękna niebotycznych szczytów, przezwyciężanie swoich własnych ograniczeń, przygoda, współzawodnictwo, pasja? Pewnie wszystkie te czynniki razem.

 

Dzisiaj będzie o górach i Mazurach, ponieważ wiele osób zadaje sobie teraz pytanie: gdzie najlepiej spędzić zbliżające się wakacje? Czy wybrać się na wycieczkę lub wczasy za granicę do ciepłych krajów, choć to nadal nie będzie tak łatwe, jak dawniej z powodu pewnych obostrzeń związanych z podróżami – szczególnie lotniczymi? Czy też pozostać w kraju i zaszyć się gdzieś nad morzem, skoro zapowiadają ponoć upalne lato, a może w górach? A najlepiej na Mazurach – tak osobiście uważam.

 

Jedni lubią szum morskich fal i kąpiele w słonej wodzie, inni nostalgię i spokój nad mazurskimi jeziorami, oczywiście nie tymi obleganymi przez ludzi, bo tam spokoju i nostalgii latem nie uświadczysz. Jeszcze inni z kolei wolą góry, wspinaczki, czasem zmagania z niebezpieczną pogodą i inne przygody na górskich szlakach. Wszystko jest kwestią własnych upodobań i doprawdy trudno odkryć, dlaczego jedni lubią wodę, nieważne czy jest ona słona czy słodka, a inni skały i wchodzenie z wielkim wysiłkiem na niższe czy wyższe szczyty.

 

Natomiast szczytem bezmyślności jest ciągłe siedzenie przed telewizorem i nieruszanie się wcale, choć niestety taką „dyscyplinę” uprawia całkiem sporo ludzi. I niech mi nie mówią, że ich nie stać na wycieczki i wakacje, bo na spacer do lasu można się wybrać zawsze i to bez wielkich nakładów finansowych.

 

A skoro zacząłem od himalaizmu i zdobywania najwyższych szczytów świata, więc chciałbym powiedzieć, że o górach można przeczytać w Biblii wielokrotnie. Tylko w Starym Testamencie słowo „góra” występuje ponad 500 razy. Ponadto warto wiedzieć, że góry albo szczyty mają głęboki sens teologiczny, symbolizują one bowiem bliskość Boga i człowieka oraz miejsca objawienia Bożej prawdy.


Reklama

 

Tak było na górze Synaj, gdzie Pan Bóg objawił Mojżeszowi i Izraelowi swoje Prawo (Wj r. 19-20). Z kolei na górze Moria Abraham był gotów złożyć syna Izaaka na ofiarę Bogu (Rdz r. 22). Po wielu latach obudowano to miejsce i zbudowano tam święte miasto Jerozolimę. Na szczycie góry Karmel Eliasz modlił się o deszcz, a wcześniej pokonał 450 proroków Baala (1 Król r.18).

 

Również w Nowym Testamencie spotykamy górę przemienienia, Górę Oliwną, Golgotę czy też inne góry, gdzie Jezus szedł, by mieć rozmowę z Bogiem Ojcem na osobności. Wszystkie te miejsca łączy to, że na szczytach gór ludzie doświadczali szczególnych przeżyć z Bogiem, który był blisko nich! Były to jednak chwile szczególne, spędzane najczęściej na osobności, a nie w rozentuzjazmowanym tłumie, po których musieli schodzić w dół i prowadzić życie w dolinach.

 

Ludzie nie mieszkają przecież na szczytach gór, bo tam jest niedostatek tlenu, panuje niska temperatura i brakuje pożywienia. Ludzie mieszkają w dolinach, gdzie budują domy, gdzie jest dość wody i pożywienia oraz jest ciepło i przyjaźnie.

 

Z symboliki górskich szczytów jako szczególnie wzniosłych przeżyć duchowych z Bogiem wynika ciekawa lekcja dla nas. Potrzebujemy takich chwil, nie w tłumie, ale sam na sam z Bogiem. Nie możemy jednak żyć tylko takimi wzniosłymi chwilami. Trzeba ze szczytów naszych duchowych uniesień wracać w dolinę naszej codzienności i żyć w sposób święty i podobający się Bogu, który zachęca nas, „abyśmy prowadzili życie ciche i spokojne, z całą pobożnością i godnością” (1Tym 2,2). Jeden z poetów- pieśniarzy napisał: „Po prostu z Jezusem żyć, zwyczajnie, bez wielkich słów, każdy dzień powierzać Mu, zawsze przy Nim być”.

Reklama

 

Czy spędzasz czas z Bogiem na osobności i czy są to dla ciebie wzniosłe chwile na duchowych szczytach? Czy masz świadomość, że trzeba umieć żyć również i przede wszystkim w dolinie i na nizinach – tam okazywać się człowiekiem wiernym Bogu, żyjącym bez wielkich słów i egzaltacji, lecz w duchu wiernej miłości do Stwórcy? Psalmista powiedział: „Oczy moje wznoszę ku górom. Skąd nadejdzie mi pomoc? Pomoc moja jest od Pana, który uczynił niebo i ziemię” (Psalm 121,1-2). Skąd ty oczekujesz pomocy, kiedy w dolinie twojego życia zapada mrok lub ciemność? Czy potrafisz przejść przez nią zwycięsko – z wiarą i całkowitym zaufaniem do Pasterza twojej duszy?

 

W sensie duchowym wszyscy powinniśmy więc kochać „góry”, by być bliżej Boga i doświadczać ekscytujących chwil w Jego obecności. Ale sztuką jest życie w dolinie, zwyczajnie i na co dzień z moim Bogiem. Najlepiej na Mazurach…

Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama