Poniedziałek, 21 Lipiec
Imieniny: Fryderyka, Małgorzaty, Seweryny -

Reklama


Reklama

Kto boi się powiedzieć „tak” lub „nie”? Burza wokół wiatraków wciąż trwa


Wydawało się, że mieszkańcy gminy Wielbark dopięli swego. Pod naciskiem protestów burmistrz Jerzy Szczepanek ogłosił, że budowa farm wiatrowych nie zostanie wpisana do Planu Ogólnego Gminy. Samorząd miał na tej inwestycji zarobić nawet 100 mln zł w ciągu 30 lat. Na ostatniej sesji okazało się jednak, że sukces przeciwników farm nie jest wcale taki pewny. Przewodniczący rady miasta Dariusz Szepczyński zaproponował tajne głosowanie w tej sprawie.



Ostrą dyskusję na ten temat wywołała Aneta Krzyszkowska, sołtys Łatanej Wielkiej i pełnomocnik Komitetu Społecznego „STOP wiatrakom w Gminie Wielbark”. Wręczyła burmistrzowi protest z ponad 1900 podpisami.

 

– Dziękujemy burmistrzowi, że stanął po stronie mieszkańców i nie chce im robić pod górkę. Cieszę się, że nasza gmina może się rozwijać, nie korzystając z inwestycji szkodliwych społecznie – mówiła. Podziękowała radnym za obecność na zebraniu w Stachach, ale na podziękowaniach nie poprzestała.

 

Wytknęła radnym, że mimo iż komitet wystosował do nich oficjalne zapytanie, co sądzą o wiatrakach, tylko pięcioro z 15 radnych udzieliło odpowiedzi.

 

– Z czego dwie osoby zadeklarowały się na „tak” lub „nie”, trzy – że nie wiedzą, jaką decyzję podejmą, a reszta milczy – mówiła sołtys Krzyszkowska. – Wciąż żyjemy w niepewności. To jest najgorsze.

 

Aneta Krzyszkowska dość ostro odniosła się też do planowanego wyjazdu radnych na wiatrową farmę inwestora, który chce budować wiatraki w gminie Wielbark.

 

– Były kiedyś takie praktyki firm farmaceutycznych – mówiła. – Lekarze jeździli na ich koszt do ciepłych krajów, aby oglądać slajdy i uczestniczyć w konferencjach na temat różnych leków. Jeśli chcemy debatować, czy wiatraki są korzystne, czy szkodliwe, to naprawdę nie musimy jeździć na farmy inwestora i słuchać specjalistów i naukowców, którzy są przez inwestora opłacani. Wątpię, aby byli państwo na tyle nierozsądni, by uwierzyć, że będą to obiektywne opinie.

 

Zaapelowała też do radnych, aby jasno się określili.

 


Reklama

– Jeśli są jakieś osoby za budową wiatraków w naszej gminie, niech zabiorą oficjalnie głos – mówiła. – Uważam, że powinniście państwo okazać szacunek mieszkańcom i jasno się zadeklarować – tak jak zrobił to pan burmistrz. Mam nadzieję, że uszanujecie państwo te podpisy, bo naprawdę nie wynikają one z zastraszania, co niektórzy próbują nam zarzucić. Nikt nie zgłosił się do nas, aby swój podpis wycofać, a jest taka możliwość. Podpisów za wiatrakami też nie widzę.

 

Burmistrz Jerzy Szczepanek podziękował za tak dużą liczbę zebranych podpisów.

 

– Myślę, że one pomogą podjąć decyzję, ale jest mi trochę przykro, że porównała pani radnych do podróżujących na koszt firm farmaceutycznych lekarzy – mówił. – Nie jedziemy do Afryki czy Brazylii. Będzie to jednodniowy wyjazd i zapewniam, że ośrodki wypoczynkowe będziemy omijali. Ale aby podjąć dobrą, słuszną decyzję, trzeba sprawdzić wszystko. Wyjazd zaplanowaliśmy na 6 września – jadą radni, ale zapraszamy też sołtysów. Dobrze byłoby, aby pojawił się tam też naukowiec komitetu i podyskutował z naukowcami inwestora na temat wiatraków. My tej debaty chętnie posłuchamy – dodał Szczepanek.

 

Podczas sesyjnej dyskusji padały jeszcze informacje o mocy i wielkości wiatraków, o tym, że mogą one przeszkadzać wojsku.

 

– Bez zgody MON na pewno nic nie powstanie – uciął te rozmowy burmistrz Jerzy Szczepanek.

 

Do rozmowy włączył się też przewodniczący rady Dariusz Szepczyński.

 

– Bardzo dziękuję za te 1900 głosów, ale na zebraniu w Stachach doszliśmy do pewnego konsensusu – mówił. – Najlepiej byłoby zrobić tajne głosowanie, które byłoby ujęte w protokole z wyborów sołeckich. Jestem zwolennikiem tego, aby w głosowaniu wzięli udział wyłącznie mieszkańcy sołectw, na których miałyby powstać wiatraki. Bo to ich najbardziej dotyczy. Jeśli mieszkańcy Stach, Nowojowca i Lejkowa będą przeciw tej lokalizacji, ja również z czystym sumieniem zagłosuję przeciw – dodał.

Reklama

 

Przewodniczący mówił, że wiarygodność zebranych podpisów można podważyć.

 

– Poza tym rozmawiałem z kilkoma osobami, które podpisały się pod protestem, a teraz mówią co innego – argumentował Dariusz Szepczyński. Nie powiedział tego wprost, ale z jego wypowiedzi wybrzmiało, że część zebranych podpisów to efekt presji społecznej. – Myślę, że tajne głosowanie byłoby najrozsądniejsze – przekonywał. – Państwo jako komitet wywieracie presję. Awansem tej uchwały nie podejmiemy. Radni zapoznają się ze wszystkim i podejmą mądrą decyzję – dodał.

 

Ta wypowiedź wywołała spore emocje. Ale sesję zakończono. 

 

- Najbardziej jestem rozczarowana tym, że nikt z samorządowców nie ma odwagi powiedzieć ludziom wprost, że temat nie jest jednak zamknięty – tak podsumowała sesję Aneta Krzyszkowska. - Jesteśmy dorośli, nikt z nas nie będzie się obrażał, ale chcemy dyskutować na argumenty, a nie grać w jakieś gierki, które mogą skończyć się tragicznie. Wiem, że za inwestorem stoją ogromne pieniądze, ale dla mnie zawsze najważniejsi byli i są ludzie.

 

 

Tematem budowy wiatraków w gminie Wielbark zainteresowało się też dziennikarzy Radio Olsztyn. Fot. P. Getka /Radio Olsztyn

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama