Bitwa pod Grunwaldem „od kuchni” przyniosła sukces mieszkańcom Szczytna podczas Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Amatorskich w Sieradzu. 20-minutowy film o przebiegu przygotowań do grunwaldzkiej inscenizacji zdobył trzy z czterech głównych nagród. Twórcą tego sukcesu jest Robert Arbatowski, któremu pomagali: żona Beata i syn Oskar, a t...
Bitwa pod Grunwaldem „od kuchni” przyniosła sukces mieszkańcom Szczytna podczas Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Amatorskich w Sieradzu. 20-minutowy film o przebiegu przygotowań do grunwaldzkiej inscenizacji zdobył trzy z czterech głównych nagród. Twórcą tego sukcesu jest Robert Arbatowski, któremu pomagali: żona Beata i syn Oskar, a także Michał Napiórkowski, nauczyciel z ZS 2.
Inicjatorem całego przedsięwzięcia był Robert Arbatowski, który zresztą już w ubiegłym roku, z etiudą o szczycieńskim cmentarzu żydowskim na tym festiwalu też zdobył dwie z głównych nagród. - Słynna bitwa jest znana, ale tylko z jej przebiegu. Pokazują ja media, oglądają widzowie. Spotkałem się z opinią, że to już nudne, bo ciągle to samo i pomyślałem, że za tą nudą stoją setki, jeśli nie tysiące ludzi, którzy swojej pasji poświęcają corocznie kawał życia i ciężkiej pracy. Poza tym w relacjach zwykle pojawiają się migawki z bitwy, a uwaga kamer koncentruje się naVIP-ach, którzy akurat mieli kaprys, by na Grunwald zawitać. Praktycznie nikt nie mówi o głównych bohaterach tego wydarzenia i pomyślałem, że warto to zmienić – opowiada Robert Arbatowski. - Przed bitwą jest to teren zamknięty i wchodzić nie wolno, ale udało mi się, jako reprezentantowi jednostki w Lipowcu uzyskać akredytację i wszelkie zgody, by móc nagrywać przygotowania.
Spędziliśmy tam w sumie pięć dni, podglądając wszystko, co dało się podejrzeć.
Z kilkunastu godzin nagrań na razie powstał krótki, 20-minutowy film. Został on zaprezentowany podczas sieradzkiego przeglądu, który odbył się pod koniec ubiegłego tygodnia. - Materiału mam jednak mnóstwo i zamierzam zrobić na już istniejącej bazie film długometrażowy – zapowiada Robert.
Żona pomocna
Podobnie jak w innych jego przedsięwzięciach, tak i w tym głównym pomocnikiem była żona Beata. W trakcie nagrań dołączył do nich także Michał Napiórkowski, wychowawca Oskara Arbatowskiego, który z kolei uczestniczył w montażu.
- Pechowo pogoda była fatalna. Byliśmy nieustannie przemoczeni, ale nie żałuję ani minuty – mówi z kolei Beata Arbatowska. - To było niesamowite przeżycie i okazja poznania naprawdę wspaniałych ludzi, z których każdy wart jest osobnej historii.
Jak wspominają Beata i Robert, wśród tych, którzy przygotowują bitwę są ludzie w najróżniejszym wieku i różnych zawodów, a także różnych narodowości. - Poznaliśmy rektora jednej z uczelni i robotnika. Była Finka, która kilka lat wcześniej przyjechała z ciekawości zobaczyć bitwę, a teraz wraca co rok już jako uczestniczka – opowiadają. - Poznaliśmy młodego człowieka, który nie dostał wolnego w zakładzie pracy, więc się z niej zwolnił. To tylko nieliczne przykłady na to, jak bardzo ludzie, których później, na ekranach telewizorów, nawet dokładnie z twarzy nie widać, są zaangażowani i jak ważne jest dla nich to przedsięwzięcie.
Twórcy bitewnej rekonstrukcji to zwykli ludzie, którzy na około dwa tygodnie roku całkowicie cofają się w czasie, żyją tak, jak przodkowie z czasów Jagiełły. Chodzą wyłącznie w strojach z tamtej epoki, jedzą z naczyń takich, jakie używano przed wiekami. Każda chorągiew ma swój kodeks bardzo restrykcyjnie przestrzegany. Złamanie zasad grozi banicją. A sprostanie tym zasadom wcale nie jest łatwe. Rzadko kto ma takie umiejętności, by strój i naczynia przygotować sobie własnoręcznie. Zwykle są one kupowane u osób, które zajmują się średniowiecznym rzemiosłem. - I to kupowane za grube pieniądze – uzupełniają Beata i Robert Arbatowski. - Na przykład za „epokowe” buty trzeba zapłacić co najmniej 200 zł, a zbroja to wydatek rzędu 3-4 tysięcy.
Ludzie są wygodni i najchętniej wjechali by po schodach do sklepu czy domu... I tak będą parkować przy ratuszu. Dlatego szkoda, że ogródki działkowe zostały zlikwidowane na rzecz betonu...
Abw
2025-05-12 18:34:41
Apeluje do burmistrza Pasymia aby zamknąć Plac zabaw dla dzieci w miejscowości Jurgi. Dziękujemy za takie \" zadbane miejsce\" sołtysowi i radnej z tego okręgu wyborczego (Jurgi, Dźwiersztyny, Narajty). Zabrać te fundusze sołeckie!
Wylęgarnia kleszczy w tej wysokiej trawie.
2025-05-12 10:24:55
80% chcących pogadać stała w korkach bo wracali z pracy w tym czasie.
Tymek
2025-05-12 09:41:14
to jaka kasa za pracę bo nie widzę? na poziomie płacy w ciepłowni Veolia we Francji? 4000 euro?
Tymek
2025-05-12 09:39:55
O rety, nie...
Jacek
2025-05-12 03:13:59
Takiego sobie wybrali, to mają
Gabi
2025-05-10 17:17:13
Dobry kolega, ma zacięcie spoetowe
Nik
2025-05-10 13:25:38
Lekarz który mówi, że nie był fanem nauki, mnie to nie przekonuje. Trzymałbym sie z daleka
Mariusz Dulak
2025-05-09 21:51:44
W artykule jest napisane 90 procent mieszkańców jest przeciwko wiatrakom a mają 600 podpisów.Nikt mnie nie pytał czy jestem za czy przeciw .Dlaczego osoby krzyczące mają decydować czy mają być czy nie.Powinni wypowiadać się w tym temacie młodzi bo to powinno być ich przyszłość ale w naszym społeczeństwie jest dużo krzykaczy którzy nic nie robią tylko narzucają swoje zdanie . Proszę poczytać o wiatrakach a nie słuchać że ten ma takie zdanie .Panie Burmistrzu dużo pan obiecał ale nie jest to wykonywane.Dilerow narkotykowych przybywa młodzieży uzależnionej też u nic nie jest robione w tym kierunku.Szaniwny panie Burmistrzu i Rado Gminy nic nie robicie też pozamiatane pod dywan.Troche zaczęto zajmować się schroniskiem dla piesków ale jakieś zgrzyty są w tym temacie.Moze czas się wziąć za robotę za to dostajecie kasę my was wybraliśmy od nas dostajecie kasę.Wszystkim nie dochodzicie ale czas mniej mówić a więcej robić Czasami oglądam radę jak obraduje to słabo to wszystko wygląda.
Julka
2025-05-09 19:46:58
Wybór lokalizacji fatalny. Jak można wpaść na taki pomysł, aby zniszczyć park???
Ania
2025-05-09 16:04:44