Piątek, 25 Kwiecień
Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego -

Reklama


Reklama

Jak zdobyć prawo jazdy?


Zmianami w przepisach dotyczących szkolenia i uzyskiwania prawa jazdy byliśmy straszeni już od z górą roku, jak nie dłużej. Kto żyw, rzucił się, by je zdobyć przed wejściem w życie nowej ustawy. Według Konrada Klonowskiego, jak zwykle w naszym kraju, z dużej chmury spadł mały de...


  • Data:

Zmianami w przepisach dotyczących szkolenia i uzyskiwania prawa jazdy byliśmy straszeni już od z górą roku, jak nie dłużej. Kto żyw, rzucił się, by je zdobyć przed wejściem w życie nowej ustawy. Według Konrada Klonowskiego, jak zwykle w naszym kraju, z dużej chmury spadł mały deszcz. Zmiany – oczywiście – są, ale nie taki diabeł straszny... dla tych, którzy mają trochę więcej pieniędzy niż poprzednio.

Naprawdę będzie trudniej?

Trochę tak. Są nowe kategorie praw jazdy, trzeba mieć więcej lat niż dotychczas, by czymkolwiek kierować, forma egzaminu teoretycznego się zmieniła, ale nie zmieniły się przecież przepisy ruchu drogowego, więc to, co trzeba było umieć poprzednio, trzeba i teraz. Należy tylko dobrze zrozumieć zasady tych egzaminów. Największe i chyba najtrudniejsze do pokonania problemy mogą się zrodzić już w momencie zapisywania się na kurs.

No właśnie. Te nowe zasady wydają się w porywach absurdalne...

Po pierwsze – nie ma po co zgłaszać się do szkoły nauki jazdy. Najpierw trzeba udać się do wydziału komunikacji po tzw. PKK – profil kandydata na kierowcę. Aby to PKK otrzymać, kandydat już musi posiadać badania lekarskie i wpłacić za prawo jazdy, którego być może w ogóle nie uzyska, jeśli nie zda egzaminów.

A jak nie zda, to mu tę wpłatę zwracają?

Podobno. Jak się napisze podanie o zwrot, to te sto złotych oddadzą.

Ciekawe czy z odsetkami... To chyba więcej niż dotychczas kosztowało wydanie prawa jazdy?

Podrożało, jak wszystko, co jest związane z uzyskaniem uprawnień. Więcej zapłacić trzeba za wszystkie państwowe egzaminy, samo szkolenie też zdrożało o średnio 300-400 zł w zależności od kategorii prawa jazdy. Może dlatego, że szkoły muszą się doposażyć. Przykładowo: jedna z nowych kategorii na motocykl obejmuje jednocześnie uprawnienia do kierowania quadem, a więc trzeba nauczyć adepta kierowania jednym i drugim, bo nie wiadomo czym będzie jeździł podczas egzaminu. A quadów, jak dotąd szkoły nauki jazdy nie miały. Potrzebne też będą dodatkowo inne motocykle ze względu na to, że kategoria A ma podkategorie, które dają uprawnienia do kierowania tylko określonymi motorami, o konkretnych parametrach np. pojemności silnika i jego mocy.


Reklama

Wróćmy jeszcze do tej rejestracji w wydziale komunikacji, bo to dopiero początek drogi krzyżowej przyszłego kierowcy...

W wydziale komunikacji petent zostaje wprowadzony do systemu informatycznego i otrzymuje dokument ze swoim numerem PKK. Dopiero z tym kwitem ma po co zgłaszać się do wybranego ośrodka szkolenia.

I tu się zaczynają wasze komplikacje...

Można tak powiedzieć, chociaż powoli ich liczba się zmniejsza. Tuż po wejściu w życie przepisów system nie działał, nikt nic nie wiedział, nikt nikogo nie rejestrował, bo nie umiał bądź nie mógł i nikt się na szkolenia nie zgłaszał, bo my też nie wiedzieliśmy, ale i nie mogliśmy jeszcze korzystać ze wspomnianego systemu. Teraz powoli rzecz się prostuje.

Czyli ten tajemniczy system kieruje wszystkimi procedurami?

Właściwie tak. Jak klient posiadający PKK zgłosi się na przykład do mnie, ja muszę napisać indywidualny harmonogram zajęć teoretycznych i praktycznych, następnie wprowadzić go do systemu. I trzeba bezwzględnie tego harmonogramu przestrzegać, bo podlega to ścisłej kontroli. Bez zmian pozostał obowiązek przeprowadzania wewnętrznych egzaminów w ośrodkach szkolenia. Ich wyniki też trafiają do elektronicznej bazy.

Dobrze. Zakładamy, że uczeń się wyszkolił, a system nie padł z braku prądu i nadchodzi czas egzaminów...

Kursant ma drugi raz możliwość wyboru – tym razem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Jak chce, to może się zarejestrować nawet w Krakowie, ale musi to zrobić. WORD pobiera z systemu PKK oraz wyniki preegzaminów. I to wystarczy, wraz z opłatą, do ustalenia terminu egzaminu państwowego. Wcześniej na tym etapie przedstawiało się np. zaświadczenie lekarskie, ale wg nowych zasad, ono już jest w starostwie. Teraz po prostu posiadanie PKK świadczy o tym, że kandydat może być kierowcą.

A opłata?

Oczywiście – wyższa niż dotychczas. Na przykład cena za egzamin na najbardziej popularną kategorię B (samochody osobowe) wzrosła ze 134 zł do 170 zł.

Reklama

A poprawka ile kosztuje, bo już słychać głosy paniki, że tylko 5% kursantów zdaje egzaminy w nowym systemie.

Panika, jak zwykle, znacznie wykracza poza rzeczywistość. Faktycznie tak było przez kilka pierwszych dni, kiedy nikt nic nie wiedział, a jeszcze mniej rozumiał. Minął miesiąc, a w olsztyńskim WORD-zie zdawalność teorii wzrosła do 80%, czyli jest na takim samym poziomie, jak w poprzednim „ustroju”. Ale poprawki to już inna bajka. Jeżeli ktoś nie zda teorii, to musi ponownie płacić za cały egzamin (170 zł), mimo że kropli paliwa egzaminatorom nie zużył. Jeśli natomiast zda teorię teorię, to poprawia tylko jazdę i płaci za to 140 zł.

Czyli tak: nie zdaję teorii, nie jeżdżę, ale płacę za to niejeżdżenie 140 zł?

Dokładnie tak wychodzi. Ale można to obejść. Wystarczy zgłaszając się do WORD ustalić, że chce się zdawać samą teorię. Płacimy 30 zł i kolejne 30 zł, i kolejne – do pozytywnego skutku, czyli zaliczenia tej teorii. I dopiero wtedy zapisujemy się na egzamin z jazdy, płacimy 140 zł i tym sposobem można trochę zaoszczędzić.

Wynika z tego, że znaleźliście sposób na system zanim ten ostatni na dobre się zadomowił. Polak potrafi!

Rozmawiała Halina Bielawska

Fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama