Środa, 27 Listopad
Imieniny: Jakuba, Stefana, Romy -

Reklama


Reklama

DUBAJ I ABU DHABI – kolejny przystanek na drodze szczycieńskich tenisistów (zdjęcia)


Tym razem członkowie Stowarzyszenia Mazurski Klub Tenisowy Szczytno wraz z zaprzyjaźnionymi osobami wybrali się w podróż szlakiem zawodowych turniejów tenisowych do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zwiedzając stolicę tego kraju Abu Dhabi oraz największe i najbardziej znane miasto ZEA, czyli DUBAJ. Pod koniec lutego po raz pierwszy wyruszyliśmy poza Europę i dotarliśmy do azjatyckiego, bogatego kraju szejków na prestiżowy turniej tenisowy rangi ATP 500 - Dubai Duty Free Tennis Championships 2024. Tradycyjnie wycieczkę połączyliśmy ze zwiedzaniem.



Wyruszając w 8-osobowym składzie w piątkowy wieczór koło godziny 21.00 z lotniska Okęcie w Warszawie z przesiadką w Gruzji, do stolicy ZEAAbu Dhabi dotarliśmy w sobotę koło godziny 16.00 czasu lokalnego (różnica czasu wynosi 3 godziny). Emiraty przywitały nas ciepło, temperaturą koło 26 stopni Celsjusza. Na lotnisku szybki zakup lokalnej karty Sim i transfer taksówkami do hotelu. Taxi w Emiratach są tanie i bardzo łatwo dostępne. Droga do hotelu to ok. 35 km, a koszt w przeliczeniu dirhamów na złotówki to ok. 28 zł na osobę.

 

Kolejny, niedzielny poranek to zwiedzanie Abu Dhabi. Zupełnie przypadkowo natknęliśmy się na lokalnego mieszkańca, który zaproponował nam całodniowy tour po Abu Dhabi, wożąc nas samochodem i pokazując najciekawsze miejsca stolicy. Pierwszy przystanek to Emirates Heritage Village czyli rekonstrukcja pustynnej wioski (skansen w arabskim wydaniu), gdzie można zobaczyć jak mieszkali kilkadziesiąt lat temu lokalsi. Bardzo ciekawe miejsce o kulturze regionu z przepięknym widokiem na nowoczesną część miasta. Następnie udaliśmy się do Qasr Al Watan, czyli Pałacu Prezydenckiego. To prawdopodobnie największa atrakcja stolicy. Pałac robi wrażenie: ogromne przestrzenie i równie ogromny przepych na każdym kroku (złoto, klejnoty, marmury...), pięknie wykończony w najmniejszym detalu. Kolejna atrakcja to Etihad Towers i znajdujący się na wysokości 300 metrów taras widokowy z jednej z 5 wież, z którego widać sporą część Abu Dhabi w tym Pałac Prezydencki, Hotel Emirates Palace, zatokę i całą panoramę miasta. Na koniec pozostała nam perełka architektoniczna, czyli Wielki Meczet Szejka Zayeda. Zwiedzanie Wielkiego Meczetu Szejka Zayeda to obowiązkowy punkt wizyty w Emiratach. Świątynia jest największym meczetem Zjednoczonych Emiratów Arabskich i 8. największym meczetem świata. Jako jeden z nielicznych w tym kraju, jest otwarty również dla osób nie będących muzułmanami. Na tym zakończyliśmy dość intensywny dzień zwiedzania miasta. Dzień zakończyliśmy wieczornym spacerem po publicznej plaży Abu Dhabi Beach. Mały minus był taki, że słońce zachodzi koło godziny 18.40, a po godzinie 19 jest już praktycznie ciemno.

 

Poniedziałek - „przeprowadzka” do Dubaju. Za przejazd 150 km prywatnym busem zapłaciliśmy 500 dirhamów, czyli niecałe 70 zł od osoby a hotelowa doba to 140 zł/osoba. Szybkie „oporządzenie się” w nowym miejscu i około godz. 14 wyruszyliśmy taksówką w 5 osób na turniej ATP oglądać zawodowych tenisistów w akcji. Ostatni mecz dnia na korcie centralnym w pierwszej rundzie grał nasz rodak Hubert Hurkacz (obecnie nr 8 na świecie) z bardzo groźnym Niemcem Leonardem Struffem. Mecz zakończył się koło północy lokalnego czasu, po bardzo wyrównanej walce wynikiem 2:1 w setach dla Hubiego.


Reklama

 

Wtorek przeznaczyliśmy na zwiedzanie nowoczesnej części Dubaju, czyli przede wszystkim wyspy Palm Jumeirah (Palma Dżamira w kształcie drzewa) słynnącej z kompleksów luksusowych hoteli, apartamentów i domów należących do najbardziej znanych osobistości świata. W drodze powrotnej zajechaliśmy pod najwyższy budynek globu Burj Khalifa (wysokość 828 metrów), położony jest obok największego na świecie centrum handlowego Dubai Mall (112,4 ha powierzchni, 1200 sklepów, 120 kawiarni i restauracji). Kilka osób zostało, aby zobaczyć wieżowiec w nocy przy sztucznym oświetleniu oraz codzienny pokaz fontann na jeziorze Burj Khalifa, niezwykle spektakularne show z użyciem wody, dźwięku, oświetlenia i laserów.

 

Środę połowa grupy związała z tenisem, reszta zwiedzała „stary” Dubaj. Po śniadaniu na zarezerwowanym korcie sami pograliśmy w debla i krótkie gry singlowe. Po południu wyruszyliśmy, aby kibicować Hubertowi w 2 rundzie prestiżowego turnieju. Hubi znów grał ostatni mecz dnia na korcie centralnym, jego spotkanie zaczęło się o godzinie 21.30 czasu lokalnego. Tym razem jego przeciwnikiem był bardzo zdolny Australijczyk Christopher O’Connell. Po dość przeciętnym meczu, nasz rodak wygrał zdecydowanie 2:0 w setach (7:6, 6:4). Na trybunach było już mało kibiców i można było dostrzec kilkudziesięciu Polaków wspierających i oklaskujących poczynania naszego zawodnika. Po meczu udało nam się trochę porozmawiać z Hubim i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

 

Czwartek to chyba najbardziej oczekiwany dzień, gdyż zarezerwowaliśmy sobie wjazd na taras widokowy Burj Khalifa znajdujący się na wysokości 455 metrów nad ziemią. Fenomenalne widoki, niesamowite doświadczenie, ogromne wrażenia i wspaniałe miejsce na zrobienie przepięknych zdjęć. Każdy kto będzie w Dubaju musi koniecznie je odwiedzić, byliśmy tam około godziny. Dalej postanowiliśmy jeszcze raz udać się na Dubaj Marina Walk oraz godzinny spacer wzdłuż plaży Marina Beach. Dubaj Marina i jej okolice to najbardziej nowoczesna i luksusowa część Dubaju, pełna restauracji i różnego rodzaju knajpek, a do tego piękna woda, luksusowe łodzie i jachty, bardzo długa promenada... Czysto, spokojnie i przede wszystkim bezpiecznie.

 

Piątek znów przywitał nas bardzo ciepło i słonecznie. Tym razem przyszedł czas na tzw. Stary Dubaj, na początek Gold Souk czyli największy targ złota na Bliskim Wschodzie, tętniące życiem miejsce z mnóstwem sklepów z biżuterią i zegarkami. Można tu znaleźć dosłownie wszystko, ale trzeba też uzbroić się w anielską cierpliwość do odmawiania mocno nagabującym (w arabskim stylu) sprzedawcom i naganiaczom. Dodatkową atrakcją był „rejs” przez Dubai Creek na drugi brzeg. Przeprawa małą drewnianą łódką z miejscową ludnością jest bardzo miłym i relaksującym przeżyciem, to także najszybszy sposób na przedostanie się na drugą stronę zatoki. Później powrót do hotelu. To już ostatni nocleg w Dubaju i oczywiście nie udało się zobaczyć wszystkiego, dlatego zgodnie postanowiliśmy, że za kilka lat wrócimy jeszcze do tego kraju na dalszy rekonesans.

Reklama

 

Sobota to ostatni dzień pobytu w Dubaju i dwie ostatnie atrakcje – Dubaj Frame i pustynne Safari. Dubai Frame („złota rama”) położone niecałe 2 km od naszego hotelu, to obserwatorium, muzeum i pomnik w parku Zabeel. Na godzinę 14.00 mieliśmy zarezerwowane pustynne safari. Po godzinnej jeździe i chwili relaksu opiekun zabrał nas na ekstremalną przejażdżkę po pustynnych wydmach. Szczerze mówiąc, sama jazda nie zrobiła na nas większego wrażenia, atrakcyjniejsze było oglądanie motocykli, quadów, samochodów poruszających się po pustynnych bezdrożach. Kto chciał mógł skorzystać z sandboardingu – zjazdu na desce po piasku. Najlepsze dopiero było przed nami - czyli przyjazd do wioski beduińskiej (obozu pustynnego). Na początek krótka przejażdżka na wielbłądach i kilka fotek na upamiętnienie tego faktu. Koło godziny 18 momentalnie się schłodziło i zaczęło mocno wiać (odczuwalna temperatura wynosiła koło 14 stopni), więc przed zimnem schroniliśmy się w arabskim namiocie. Tuż po zachodzie słońca, koło godziny 19, gdy już było ciemno, zaczęła się impreza artystyczna, głównie pokazy beduińskich umiejętności, jak np. w tresurze sokoła czy tańcu z przerwą na obfity posiłek z mnóstwa dań. Wieczór zakończył się występem dwóch skąpo ubranych tancerek, wykonujących różnego rodzaju tradycyjne tany, w tym taniec brzucha, a wszystko to pod gołym, rozgwieżdżonym niebem. Na tym praktycznie zakończyła się nasza przygoda w Dubaju i czas wracać do chłodnej Polski.

 

Podsumowując cały wypad do Emiratów, wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że była to do tej pory jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza wycieczka. Zjednoczone Emiraty Arabskie to przede wszystkim bardzo ciepły klimat, przyjaźni i tolerancyjni ludzie, kraj bardzo czysty i bezpieczny, tani jak na Polską kieszeń (ceny w większości niższe niż w Polsce) oraz pełen luksusu, nowoczesności, ale również tradycji i kultury.

 

Zachęcamy każdego do aktywnego spędzania czasu oraz podróżowania po świecie, połączonego z różnego rodzaju pasjami, zainteresowaniami i hobby, to wspaniała i niezapomniana przygoda! Następna nasza podróż już na początku maja tego roku, tym razem Włochy i turniej rangi Masters, gdzie razem będą grać panie i panowie na przepięknym kompleksie sportowym Foro Italico w Rzymie.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama