Rozmowa z księdzem Krzysztofem Bielawnym, administratorem parafii świętego Brata Alberta w Szczytnie, na temat adwentu – o jego sensie, radości, smutku, podziałach w dzisiejszym świecie, o roli rodziny, Kościoła, duchowości, historii i o tym, jak każdy z nas może odnaleźć nadzieję w czasie oczekiwania na Boże Narodzenie.
Adwent to radość czy smutek?
Naturalnie, że radość. Radość wynikająca z tego, że ludzkość, która po grzechu i upadku oczekiwała Mesjasza, tego Mesjasza otrzymała w osobie Jezusa Chrystusa, który przyszedł na świat w Betlejem. To było to pierwsze przyjście. Ale my, jako chrześcijanie, też czekamy na to drugie przyjście, czyli na paruzję. To jest przypomnienie Bożego Narodzenia historycznego, tego wydarzenia, które dokonało się ponad dwa tysiące lat temu, natomiast to drugie przyjście nie wiemy kiedy będzie. Jako chrześcijanie oczekujemy, dlatego jest to radosne oczekiwanie, na pewno nie smutne.
Ale dlaczego, mimo że adwent jest radosnym oczekiwaniem, często nasz polski Kościół wydaje się smutny, nawet pieśni radosne brzmią jak ponure?
Kolędy nie są smutne. To my, ludzie, tworzymy rzeczywistość. Od nas zależy, czy nasza wspólnota rodzinna, parafialna jest zdolna zaśpiewać kolędy i przygotować się w radości do spotkania z Bogiem na Boże Narodzenie, czy też będziemy smutni, bo wszystko jest źle. Bo nie umiemy śpiewać, nie chcemy śpiewać, trudno nam się spotkać, jesteśmy podzieleni. Ten lubi chodzić do kościoła, ten nie, ten wierzy, ten nie wierzy. Grzech, który się rozlał pomiędzy nas, zawsze będzie dawał smutek. Smutek wynika z naszego serca, z tego, na ile jesteśmy otwarci na łaskę Bożą, a na ile się na nią zamkniemy. Jeśli się zamkniemy, jeśli się podzielimy, a ojcem grzechu jest diabeł, będziemy smutni.
Jak więc dobrze przeżyć adwent w dzisiejszych warunkach? Jak się dobrze przygotować do Bożego Narodzenia?
Mamy ogrom możliwości. Chociażby roraty, czyli msze święte ku czci Matki Bożej, sprawowane o świcie. Z Maryją idziemy ku Wieczernikowi, ku Betlejem. Ona nas prowadzi. Możemy to zignorować, iść własną drogą. Mamy też rekolekcje adwentowe w parafiach. Możemy się pojednać z Panem Bogiem, przeprosić za zło, pojednać w rodzinach, w pracy. Jeśli pozostaniemy w grzechu, będziemy zawsze smutni. Grzech zabiera radość, upokarza człowieka.
Ale co z tymi, którzy nie praktykują. Dzisiejszy świat, obowiązki, praca, kredyty... To wszystko potrafi oderwać od chodzenia od kościoła. Są ludzie, którzy nie chodzą do kościoła, ale wierzą w sercu. Czy oni mogą przeżyć ten czas dobrze?
Jeśli szukają, znajdą. W Polsce nie jesteśmy na pustyni, kościołów jest wiele. Możemy wybrać. Pan Bóg szanuje wolną wolę, nikogo nie zmusza. Możemy Go odrzucić, pójść własną drogą. Ale wtedy Pan Bóg znika z horyzontu naszego życia. On daje łaskę, a od nas zależy, czy ją przyjmiemy. Łaskę znajdziemy przede wszystkim w sakramentach. Wielu, którzy dziś się pogubili, było ochrzczonych, byli u pierwszej komunii, u bierzmowania. Ale grzech ich poranił. Grzech ma wymiar indywidualny i społeczny. Jeśli idziemy bez Boga, to na własne ryzyko. Chrystus umarł dla wszystkich, za wszystkich. Jedni to przyjmują, inni kpią. Wolność jest absolutna. Możemy odrzucić Boga, Kościół, sakramenty. Ale czy bez Boga jesteśmy bardziej szczęśliwi, radośni?
Ksiądz odwołuje się do starożytności, do Grecji, Rzymu, mówi o upadku moralności, duchowości. Czy dzisiejsze kryzysy są podobne?
Historia się powtarza. Kiedy ludzie odrzucali wiarę, moralność i duchowość, rodziny się rozpadały, społeczeństwa traciły spójność. Tak było w starożytnej Grecji, Rzymie, tak jest dziś w Europie. Bez Boga gubimy drogowskazy, nie potrafimy wychować młodego pokolenia w wartościach. Jesteśmy podzieleni, komercja dominuje, a młodzież jest deprawowana. To proces, który trwa.
Czy z każdym rokiem adwent będzie smutniejszy? Świat daje nam substytuty – zakupy, reklamy, prezenty. Jezus jest gdzieś z boku. Co dalej?
Podobnie bywało w starożytności. Wielkie imperia bogaciły się, odrzucały bóstwa, religię, potem następował upadek. Dziś rozwój technologiczny jest ogromny, ale moralność i duchowość upadają. Nie umiemy wychować własnych dzieci. Deprawujemy je masowo, a bez wychowania młodzieży w wartościach nie ma przyszłości.
Skąd te podziały, kryzysy wiary, dlaczego młodzi odchodzą od Kościoła, dlaczego jest mniej duchownych?
Człowiek z natury jest religijny. Gdy odrzuca wiarę w Boga, szuka zastępstwa – wróżbitów, astrologów. W starożytnym Rzymie, Grecji tak było. Dziś dzieje się podobnie. Religia zanegowana, moralność słabnie, rodzina się sypie, duchowość opada. Młodzi są pogubieni, podzieleni, to daje smutek. Czy można to zatrzymać? Nie wiem, czy dziś jesteśmy w stanie. Bez pojednania, bez przyjęcia łaski Bożej, bez powrotu do wartości chrześcijańskich będzie coraz trudniej. Możemy być bogaci, ale choroba, śmierć, cierpienie i tak przyjdą. Bez Boga człowiek jest słabszy.
Dlaczego tak trudno zaufać Bogu, oddać Mu swoje życie?
Bo jesteśmy ludźmi tej epoki, która ogłosiła śmierć Boga i postawiła człowieka w Jego miejsce. Chcemy kontrolować wszystko sami, mieć wpływ na wszystko. Trudno nam uwierzyć i zaufać bez zastrzeżeń. Zostawiamy sobie margines „bezpieczeństwa”. Ale Pan Bóg nikogo nie zmusza. Jeśli pozostawimy ten margines i nie zawierzymy całkowicie, nigdy nie będziemy w pełni szczęśliwi. Przyjdą problemy, choroby, dramaty – wtedy okaże się, że bez Boga stoimy słabo.
Jak przeżyć adwent i Boże Narodzenie, by odzyskać radość w rodzinach, wśród bliskich, przy Bogu?
Zacznijmy od pojednania z Bogiem i ludźmi. Spowiedź, rekolekcje, modlitwa, wspólne kolędowanie, rodzinne spotkanie bez podziałów. Grzech zawsze zabiera radość, ale możemy z niego powstać, otworzyć się na łaskę. Wtedy Boże Narodzenie w sercu stanie się realne, a adwent – czasem radosnego oczekiwania, mimo chaosu świata.
Mam nadzieję, że ten pomysł odniesie sukces. Mam rodzinę w Wielbarku. Fajnie byłoby wsiąść rano w pociąg, odwiedzić ich i wieczorem wrócić.
Nidziczanin
2025-11-12 10:25:22
Piekna trasa i Piekny pomysl :)
Tadek
2025-11-11 15:18:41
Wow, jak najszybciej do realizacji! :) Oby „Wielbarscy biegaczo rowerzyści” nie przekształcili tej linii w ścieżkę rowerową! Tak jak stalo sie z linia Szczytno Biskupiec :(
Pozytyw
2025-11-10 09:22:28
Na tak ogromny kredyt panie Ochman, wymagana jest zgoda mieszkańców, bo to oni będą go spłacać. Pan się zawiniesz a ludzie zostaną z pańskim długiem.
Polak
2025-11-07 19:53:36
Autor powinien poćwiczyć podstawy arytmetyki, ponieważ różnica pomiędzy najtańszą ofertą a kwotą jaką Urząd przeznaczył na realizację wynosi około 2 milionów a czterech.
kid65
2025-11-07 13:57:37
Żałosna banda na państwowym garnuszku, czyli za 2 lata koszt to 4 miliony. Komunizm wraca :) Dlaczego w takim razie nowa spółka nie wystartuje w przetargu skoro ma być tańsza? Bo nie chodzi o to żeby było taniej, tylko żeby nakarmić swoich.
Piotr
2025-11-07 09:24:55
gdzie pracuje zona matlacha
wojt jaskol stasiek
2025-11-06 17:28:15
Nasz burmistrz to tuskowy człowiek a więc podatki w górę
Bogus
2025-11-06 09:51:48
Cena zaporowa lub nie. Żeby artykuł był kompletny trzeba by było pokazać orientacyjne wyliczenia w każdym z wariantów. Napisać że te 200zl to opłata na 20lat ale poza tym jest koszt trumny a potem pomnik. Spopielone ciało można pochować i 0od pomnik i do kolumbarium. Wystarczyło pokazać różne warianty wyliczeń ale lepiej było zrobić wielkie bum bo po co komu normalny artykuł prawda?
Kamil
2025-11-06 07:07:28
Korzyść dla środowiska hmm...no ale jeżeli zostaną one powtórnie wykorzystane to znaczy że ktoś je sprzeda komuś żeby ten ktoś coś z nich zrobił i zarobił. Znaczy zarobi ten co je zbierze i ten drugi co je sprzeda. To jest główny cel tej akcji o którym nic nie napisano zapewne przez jakiś pospiech lub przeoczenie...
Jan
2025-11-06 05:12:34