Częściowa utrata wzroku uratowała mi życie. Nie widzę na jedno i częściowo na drugie oko, ale najważniejsze, że żyję. Teraz patrzę na świat sercem – mówi Dorota Koziatek, kobieta która wygrała walkę z nowotworem.
Częściowa utrata wzroku uratowała mi życie. Nie widzę na jedno i częściowo na drugie oko, ale najważniejsze, że żyję. Teraz patrzę na świat sercem – mówi Dorota Koziatek, kobieta która wygrała walkę z nowotworem.
Nie umrę bez walki
- Wszystko zaczęło się, gdy byłam w klasie maturalnej. Pogarszał mi się wzrok, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę walczyła nie tylko o to, aby móc patrzeć, ale także o to, by nie umrzeć – mówi kobieta.19-letnia wówczas pani Dorota została skierowana najpierw do okulisty, a potem na badania na neurologię. - Nie podejrzewałam, że dzieje się ze mną coś niedobrego, rodzice uspokajali mnie, że na okulistyce nie ma miejsc, dlatego muszę iść na inny oddział – wspomina. - Nie chcieli, bym poznała prawdę, bo paraliżowała ich myśl, że się poddam, gdy usłyszę, że mam guza mózgu. Szczególnie, że lekarz powiedział im, że pojawiłam się w szpitalu w ostatniej chwili.
Dopiero po drugiej operacji rodzice wyznali dziewczynie, że ma nowotwór mózgu i nie chodzi już tylko o jej wzrok. Po trzecim zabiegu przyszedł czas na naświetlanie i chemię. - To był dla mnie szok – mówi kobieta. Na szczęście miała ogromne wsparcie bliskich, którzy towarzyszyli jej w ciężkich chwilach.
Starej Doroty już nie ma
Szpitale stały się niemal jej drugim domem, ale przez cały ten okres byli przy niej przyjaciele i rodzina. Odwiedzali ją codziennie spędzając z nią czas. Nawet specjalnie dla niej zorganizowali studniówkę w szpitalnej świetlicy. - To była najlepsza niespodzianka, jaką kiedykolwiek ktoś mi zrobił. Wszystko zaplanowali. Tańczyłam nawet poloneza. Muszę przyznać, że takiej kreacji jak ja na pewno nikt nie miał: piżama, szlafrok i kapcie – opowiada z uśmiechem kobieta. Jak dodaje przyjaciele trwali i wciąż są przy niej, choć ona sama nie może prowadzić takiego życia jak inni. - Początkowo często patrzyłam przez okno i widziałam ludzi, którzy gnają do pracy, swoich codziennych zajęć i obowiązków i też tak chciałam. Jednak los przygotował dla mnie inny scenariusz, nie pozostało mi nic innego jak się z tym pogodzić. Nigdy jednak nie przemawiała przeze mnie zazdrość. Cieszyłam się tym, co mam. Wiadomo, że czasem miałam gorszy dzień i nad moją głową pojawiały się czarne chmury, ale wtedy z pomocą przybywali przyjaciele – mówi. Jak dodaje stara się skupiać na rzeczach pozytywnych. - Owszem, straciłam wzrok na jednym oku, na drugie widzę tylko częściowo, ale oddycham, czuję... Takie niby zwykle czynności, a sprawiają wiele radości. Nie jestem już tą samą Dorotą, tamta odeszła wraz z nowotworem, ale narodziła się druga, równie fajna – mówi z uśmiechem Koziatek.
Mój mały cud
Kiedyś pani Dorota była energiczna i jak sama mówi wszędzie było jej pełno. Teraz jest spokojniejsza, ale wciąż pozostała jej pogoda ducha. - Jestem bardziej wrażliwa na otaczający świat. Tworzę sercem, a nie umysłem – mówi. Od 1995 roku zaczęła pisać wiersze, w których opisuje swoje przeżycia. Porusza również tematy społeczne, które wywołują w niej duże emocje. Jej utwory można znaleźćw tomiku pod tytułem "Spod przymkniętych powiek tęczy". - Jest to zbiór poezji i prozy stworzonej przez podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej w Szczytnie – tłumaczy. Natomiast tytuł książki został wymyślony przez nią. - Kiedy po trzeciej operacji zdjęto mi opatrunki jedną z pierwszych rzeczy, które zobaczyłam była tęcza. W życiu nie widziałam piękniejszego zjawiska. To było dla mnie coś cudownego. Cud jak ten, że dałam śmierci pstryczka w nos – wspomina Koziatek.
Patrycja Woźniak
fot. Patrycja Woźniak
Ciekawe czy prawnicy też zajmą się zakupem wieży ciśnień bo wygląda to na przekręt
Ciekawski
2025-04-23 22:09:15
Zarząd Powiatu i radni powiatu do likwidacji. Komu i do czego to potrzebne?!
Tylko zamieszanie i problemy tworzą.
2025-04-23 14:26:41
Tak jest chyba we wszystkie święta. Jest informacja o dyżurze, ale można tylko klamkę pocałować. Nikt nie otwiera
Beata
2025-04-23 09:50:36
Mieszkańcy wybrali burmistrza z Myszyńca to czego się spodziewają? Trzeba było jechać do Myszyńca tam apteki otwarte.
Tomasz
2025-04-23 08:24:01
Strata pieniędzy jak i czasu, szkolić należy masy ludzi nie jednostki często zmanierowane i upolitycznione.
Anna
2025-04-23 08:18:50
Dramat, nie mogłem kupić tabletek na kaca i prezerwatyw.
Krzyś Pijus
2025-04-23 08:12:05
Niechybnie to ktoś kto dopiero co wyrósł z takich zjeżdżalni bo ma umysł malucha, ale pewnie się fizycznie już nie mieści na zabawkach i z zazdrości to zrobił. A na poważnie, to trzeba by mu i jemu podobnym zadać sporo prac społecznych i wkładu z własnej kieszeni.
Tutejsza
2025-04-22 18:48:18
To po co nam szpital, SOR jeśli zwykły człowiek z receptą nie ma się gdzie udać. Wiem sam bo niby apteka w kauflandzie jest w pewnych godzinach otwarta, ale to mit. Sam tam byłem i sporo ludzi czekało i każdy się pytał jeden drugiego czy otwarta bo według grafiku powinna być. I co i nic grafik grafikiem a miasto powiatowe nie ma apteki nawet w niedzielę. To lepiej jechac do Olsztyna i tam od razu wykupić receptę . Bo co z recepty jak nie ma jej gdzie wykupić.
kibic
2025-04-22 14:18:26
No to Powiat dokonał wiekopomnego czynu prawodawczego. Lepiej radnych nie wpuszczać na salę obrad, bo z nudów wymyślą jeszcze coś bardziej kuriozalnego. W sumie nie wiem, co by to mogłoby być. Jednak, jak to klasyk powiadał: myślał, że osiągnął dno, gdy nagle usłyszał pukanie od spodu.
Taki sobie czytelnik
2025-04-22 11:43:59
A może by napisać artykuł o tym naszym cudownym browarze? Ponoć kasy tam nie wypłacają już od jakiegoś czasu...wolne media by mogły podjąć tak ciekawy temat...
Jan
2025-04-22 04:57:55