Niedziela, 24 Listopad
Imieniny: Elżbiety, Katarzyny, Klemensa -

Reklama


Reklama

Życie potrafi zaskoczyć – felieton pastora Andrzeja Seweryna


Tuż przed świętami, w godzinach przedpołudniowych, udałem się do jednego z naszych szczycieńskich sklepów po odbiór małej paczuszki. Kiedy wszedłem do środka, młoda i miła pani ekspedientka zaskoczyła mnie, mówiąc grzecznie, lecz stanowczo: Przepraszam pana, ale musi pan opuścić sklep, bo teraz jest pora, kiedy obsługujemy tylko seniorów. Tak miłego zaskoczenia nie przeżyłem już od dawna! Z promiennym uśmiechem okraszonym nutką rozbawienia odpowiedziałem: Pani jest naprawdę bardzo miła dla mnie dzisiaj!


  • Data:

Nie wiem, czy to mój urok osobisty przeważył nad jej wątpliwościami, ale ta miła ekspedientka pozwoliła mi pozostać w sklepie i nie kazała mi się wylegitymować, by sprawdzić mój nieubłagany PESEL. Od razu bardzo polubiłem tę panią i chyba znowu pójdę do jej sklepu między 10.00 a 12.00. Pod byle pretekstem, byleby chciała mnie znowu tak mile z niego wyprosić. To dla mnie takie odmładzające!

 

 

Nie zawsze doświadczamy jednak tak miłych i odświeżających przygód. Kilka lat temu, jadąc w Warszawie tramwajem, doświadczyłem z kolei czegoś odwrotnego. Oto jakaś miła nastolatka wstała na mój widok i ustąpiła mi miejsca. Miłe dziecko – pomyślałem jednocześnie skonsternowany, bo po raz pierwszy ktoś mi ustąpił miejsca w tramwaju lub autobusie. Po raz pierwszy też poczułem się starszym panem, co było dla mnie dość zaskakującą i niezbyt miłą niespodzianką, bo zawsze to ja – młody ciałem i duchem – ustępowałem miejsca starszym.

 

Aż „przyszła kryska na Matyska” i cóż, trzeba pogodzić się z nieubłaganym upływem czasu, wszak PESEL nie kłamie, choć twarz potrafi. Przestanę chyba jeździć w Warszawie tramwajami. Wolę Szczytno i swój ulubiony sklep…

 

No cóż, przeżyliśmy jakoś te dziwne i niespodziewane dla nas wszystkich Święta Wielkanocne. Bez odwiedzin znajomych i przyjaciół, bez wizyt naszych najbliższych i wreszcie bez odwiedzin kościoła oraz udziału w tych szczególnych nabożeństwach: wielkopiątkowym i wielkanocnym.


Reklama

 

Na szczęście przygotowaliśmy oba te nabożeństwa w trybie online (można je obejrzeć na naszej stronie: www.szczytno.baptysci.pl lub na YouTube) i w ten sposób, za pośrednictwem Internetu, mogłem jako pastor głosić wszystkim Słowo Boże. Podobnie zresztą czyniło wielu duchownych różnych kościołów, by w ten sposób utrzymać duchową więź i wspólnotę wiernych, bo na tym przecież polega istota Kościoła. Transmitowano wiele nabożeństw bezpośrednio, publikowano też w Internecie nabożeństwa bądź pojedyncze kazania w trybie online.

 

Życie potrafi nas ciągle zaskakiwać. Może właśnie dlatego jest ono ciekawe, choć nie zawsze jest miłe i przyjemne. Przerabiamy to właśnie w ostatnich tygodniach, które uświadamiają nam na nowo, jak ważna jest bezpośrednia relacja i więź z bliskimi i przyjaciółmi. Dobrze, że mogliśmy obejrzeć nabożeństwa ze swojego lub z innych kościołów. Ludzie jednak zgodnie podkreślają, że to nie to samo. Brakuje nam bowiem tych serdecznych uścisków dłoni, bycia razem, oddawania wspólnie chwały Bogu w śpiewanych pieśniach, wypowiadanych modlitwach czy opowiadaniach o tym, jak Pan Bóg prowadził nas w ostatnim czasie.

 

Byłem bardzo wzruszony, kiedy zadzwoniłem do jednej z naszych rodzin. Telefon odebrała mała dziewczynka. Zanim oddała słuchawkę swojemu tacie, zapytała: Pastorze, a kiedy znowu będziemy razem w kościele? Tak samo zapytał mnie kilka dni później kilkunastoletni chłopiec. Dzieci tęsknią, dorośli też. A ty? Stęskniłeś lub stęskniłaś się za duchową wspólnotą w kościele?

Reklama

 

W poranek wielkanocny bardzo dziwnie wyglądał nasz kościelny parking – pusty, bez aut i wysiadających z nich moich bliskich i przyjaciół. Patrzyłem z okna z tęsknotą za dniem, kiedy znowu miejsce wokół kościoła zapełni się autami, zaś sam kościół znowu wypełni się wiernymi pragnącymi słuchać Słowa Bożego. Przywitamy się znowu, uściśniemy ręce, usiądziemy razem i powiemy w sercu z przekonaniem: Duchowa wspólnoto, ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił! Oby tylko nie na długo.

 

Chyba, że przywykniemy do internetowych nabożeństw, rozleniwimy się i choć kiedyś (oby jak najszybciej!) restrykcje i ograniczenia zostaną cofnięte, to my w niedzielne przedpołudnia pozostaniemy w domu i pooglądamy sobie nabożeństwo w kapciach i siedząc we własnym fotelu... Oby tak się jednak nie stało. Ceńmy sobie wzajemne więzi! Nauczmy się je starannie pielęgnować, zarówno w rodzinach czy kręgach towarzyskich, jak i w kościele – tam przede wszystkim! Naszą nadzieję na lepsze i spokojniejsze jutro pokładamy przecież w Bogu. Dlatego warto z Nim się spotkać, zarówno osobiście, na osobności, w intymnej modlitwie, jak i we wspólnocie, kiedy tylko będzie to znowu możliwe i bezpieczne! Co daj, Panie Boże! Amen.

 

pastor Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama