Obiecałem opisać swoje wady i ujmę to tak, że o wadach można mówić w kontekście uniwersalnym i osobistym. Mówienie o sobie jest aktem swoistej odwagi, ale powinno mieć też inne podłoże - niekoniecznie na łamach gazet. Oczywiście, że mam wady, jak większość z nas, ale bardziej istotne jest to, że jestem ich świadomy i staram się nad nimi pracować. W związku z decyzją o poświęceniu się miastu i jego lokalnej społeczności, chciałbym wspominać przede wszystkim o tym, co budujące, pozytywne i co tworzy me mocne strony.
Choć również nie jest to dla autora komfortową sytuacją, wymieniać swoje atuty, to przecież właśnie świadomość tego co w nas silne, pozytywne i dobre pozwala nam stawiać przed sobą ambitne cele i pokonywać wielkie wyzwania. Pisząc ten tekst zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nasze mocne strony to odpowiedź naszego superego na nasze wady!?
Skoro jednak miało być o wadach, to przyznam, że łatwo się denerwuję i czasem zbyt szybko ulegam wzburzeniu, dlatego staram się poznawać różne techniki radzenia sobie z negatywnymi emocjami. Zdarza mi się również być zbyt drobiazgowym, gdy nadmiernie roztrząsam poszczególne kwestie, dlatego uczę się nie tracić z oczu tego co jest nadrzędnym celem danego zadania.
Wydaje mi się, że jestem raczej nieśmiały, że nie mam „estradowych” warunków i nie potrafię przemawiać. Nowe wyzwania i decyzja o kandydowaniu na burmistrza pozwala mi w dużej mierze odkrywać inną stronę siebie. Czuję, że lubię rozmawiać z ludźmi, a nade wszystko potrafię ich słuchać.
Myślę, że burmistrz powinien słuchać i cały czas analizować opinie mieszkańców. Strona medialna i wizerunkowa jest - owszem – ważna, ale nie najważniejsza. W moim odczuciu dobry włodarz nie lansuje siebie, nie musi być fotogeniczny i nie musi mieć oratorskich umiejętności. Dla mnie dobry włodarz to dobry gospodarz, który konsekwentnie dba o swoje miasto, którego dumą napawają sukcesy jego mieszkańców i ich dobrostan. Gdyby szukać odniesień literackich to znacznie bliższy jest mi Bogumił Niechcic, niż Józef Toliboski w białym garniturze z naręczem nenufarów (bohaterowie powieści “Noce i dnie”).
Jak już wspominałem, moją pasją jest budownictwo. W tej dziedzinie najważniejsze jest to, że każdy etap ma swój czas. Niczego nie można pominąć i każdą z prac trzeba wykonać z odpowiednią uwagą i starannością, przy użyciu dobrych materiałów.
To gwarantuje dobry wynik. Jeżeli na jakimś etapie zagapimy się albo odpuścimy, efekt końcowy nie będzie idealny. Te techniczne porównania i analogie uzmysławiają mi, że w sferze społecznej, podobnie jak w budownictwie, trzeba być uważnym i dobrze przygotowanym i niczego nie można zaniedbać.
Stefan Ochman
Szczytnianin
Popieram. Świadomy, młody i energiczny człowiek.
PU
Wreszcie obiecująca alternatywa dla dotychczasowej bierności i bezczynności. Młody i ambitny człowiek z misją! Brawo ! Potrzebujemy zmian!!!
Karol
W Myszyńcu na sołtysa powinien próbować
Marian Koniuszko
Ulega wzburzeniom i łatwo się denerwuje... Poległ na starcie.
mm
Jakby Kurp miał dziecko z zadowoloną z siebie tchórzofretką...