Środa, 24 Kwiecień
Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego -

Reklama


Reklama

Samolot spadł pod Wielbarkiem, odnalazła go ekipa Stowarzyszania Śladami Historii (zdjęcia)


Członkowie Stowarzyszania Śladami Historii nie przestają zadziwiać. Nieustannie odkrywają historyczne tajemnice naszego powiatu. Bywają skuteczniejsi niż Archiwum XX wieku Bogusława Wołoszańskiego. Tym razem odnaleźli samolot szturmowy z okresu II wojny światowej, na temat którego krążyło wiele legend. Wrak odnaleziono w gminie Wielbark w okolicy wsi Wyżegi. Jego części są nadal wydobywane z ziemi.


  • Data:

- Poszukiwania samolotu rozpoczęliśmy zimą ubiegłego roku – wspomina Radosław Wróblewski, przedstawiciel Stowarzyszania Śladami Historii. - Bazowaliśmy na legendzie, którą przedstawił jeden z naszych członków. Mówiła ona, że na terenie naszego powiatu rozbił się samolot niemiecki lecący z lotniska w Szymanach bądź radziecki, który prowadził atak albo na to lotnisko, albo pozycję umocnioną w okolicy Wielbarka.

 

Członkowie stowarzyszania spróbowali najpierw potwierdzić autentyczność informacji, które od lat krążyły wśród mieszkańców naszego powiatu. Udało im się dotrzeć do świadka, który opowiedział im, że tuż po II wojnie światowej, wspólnie z ojcem, znajdowali części samolotu na terenach gminy Wielabrk.

 

- Mieliśmy namacalny dowód, że w tej legendzie jest sporo prawdy – mówi pan Radosław.

 

Dodatkowo udało się potwierdzić te informacje źródłami historycznymi, według których samolot mógł rozbić się w okolicy lotniska w Szymanach, lub fortyfikacji w okolicy Wielbarka. Niewykluczone, że takich katastrof na naszym terenie było więcej.

 

Iljuszyn wygrał z Junkersem

 

- Początkowo nie byliśmy w stanie określić, czy szukamy niemieckiego, czy radzieckiego samolotu – mówi Radosław Wróblewski. - Ale pierwsze odnalezione części dały jednoznaczną odpowiedź. Była to maszyna radziecka. Ił 2 – dwuzałogowy. Na tę chwilę odnaleźliśmy mnóstwo części z ogromną ilością sygnatur radzieckich, czy napisów. W naszym posiadaniu jest świetnie zachowane poszycie zewnętrzne kadłuba z namalowaną czerwoną gwiazdą. Jest nawet oryginalna farba.

 

Wrak samolotu leży na prywatnym gruncie. W okresie II wojny światowej była tam łąka. Dziś jest las. Poszukiwacze historycznych artefaktów twierdzą, że samolot mógł być zestrzelony podczas ataku na pozycje umocnione w okolicy Wielbarka.

 

Poszukiwacze zawęzili teren wykopalisk do zaledwie 30 metrów kwadratowych.

 

- Zrobiliśmy to, bo udało nam się natrafić na punkt, gdzie samolot faktycznie uderzył w ziemię – wyjaśnia Radosław Wróblewski. - W ziemi utworzyła się niecka, która jest w tej chwili zalana wodą.

 

Członkowie stowarzyszenia wykopalisku poświęcali każdą wolną chwilę. Najwięcej elementów znaleziono wokół samej niecki.


Reklama

 

- Ale jest ogromne prawdopodobieństwo, że w samej niecce zalegają jakieś duże elementy samolotu, może dziób, kokpit, czy jeszcze coś większego. Z każdym wyjazdem odkrywaliśmy coraz większe elementy tego statku powietrznego. W naszym posiadaniu jest blacha pancerna zakrywająca silnik, zbiorniki z paliwem, spusty karabinów, elementy kokpitu ze sklejkami, klapki rewizyjne. Co ważne zachowały się w naprawdę dobrym stanie. Mamy dziesiątki kilogramów poszycia z oryginalną farbą.

 

Dwa tygodnie temu poszukiwawcze natknęli się też na amunicję. - Samolot mógł być wyposażony w około 300 sztuk amunicji przeciwpancernej – mówi Radosław Wróblewski. - Znaleźliśmy około 30 sztuk. Został ona zabezpieczone. Wezwaliśmy policję. Potem niewybuchami zajęli się wojskowi saperzy.

 

Pod lupą konserwatora

 

Prace wykonywane przez Stowarzyszanie Śladami Historii są autoryzowane przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

 

- Mamy wszystkie wymagane zgody, to naprawdę ważne, bo przestrzeganie prawa jest istotnym elementem naszej dzielności – mówi pan Radosław.

 

Każdy znaleziony przedmiot jest opisywany, katalogowany, czyszczony i zabezpieczany. Tego wymaga prawo. Do tej pory poszukiwacze znaleźli setki elementów samolotu.

 

- Po zakończeniu wykopalisk raport trafi do konserwatora zabytków, który określi, gdzie nasze znaleziska trafią, mogą być to muzea, izby pamięci... - wylicza przedstawiciel Stowarzyszania Śladami Historii. - Ale bywa i tak, że część elementów zostaje na wyposażeniu naszego stowarzyszenia. Być może będzie i tak w tym przypadku.

 

Mogą być szczątki załogi

 

Eksplorowanie terenu jeszcze się nie zakończyło. Wiele elementów jest głębiej w ziemi niż 50 centymetrów.

 

- Na takie poszukiwania potrzebowaliśmy dodatkowej zgody konserwatora zabytków – mówi Radosław Wróblewski. - Mamy też zgodę właściciela terenu. Wrócimy na nasze stanowisko z ciężkim sprzętem i liczymy, że wydostaniemy tym razem większe elementy samolotu. Bierzemy też pod uwagę i to, że natkniemy się na szczątki pilotów. Znaleźliśmy bowiem fragment spadochronu, co może oznaczać, że komuś z załogi nie udało się w porę katapultować. Gdyby tak się stało na nasze stanowisko przyjedzie też policja i prokurator, którzy będą musieli potwierdzić, czy rzeczywiście są to szczątki z czasu II wojny światowej. To standardowa procedura.

Reklama

 

Drugi etap poszukiwań ma ruszyć 18 czerwca. - Sądzimy, że potrwa do listopada – mówi Radosław Wróblewski.

 

Planowana wystawa

 

Po zakończaniu prac stowarzyszanie chce zrobić wystawę odnalezionych rzeczy.

 

- Być może w ruinach zamku – mówi pan Radosław. - Chcemy wydrukować duży baner z wizerunkiem samolotu, na którym zaznaczymy i podświetlimy te elementy, które udało się nam odnaleźć. Myślę, że dla wielu będzie to niesamowita gratka. Będzie można dosłownie dotknąć historii, która przeszła przez nasz powiat – dodaje z uśmiechem.

 

Miłośnicy powiatowej historii

 

Stowarzyszanie Śladami Historii działa od marca 2021 roku. W tej chwili liczy około 20 członków, głównie mieszkańców naszego powiatu. Szybko się jednak rozrasta, bo w ciągu pół roku ich liczba się potroiła. Zawodowo to ludzie rożnych profesji, od właścicieli firm, przez urzędników, nauczycieli...

 

- Ale połączyła nas jedna pasja, do historii – mówi pan Radosław. - Co ważne, są to ludzie, którzy naprawdę na tym się znają. To ułatwia nasze eksploracje, bo nie ma problemu z ustaleniem daty pochodzenia, czy przeznaczenia danego przedmiotu.

 

Powiat szczycieński jest bardzo bogaty w historyczne legendy. Do tej najpopularniejszej, i budzącej ogromne zainteresowanie, należy skarb generała Aleksandra Samsonowa.

 

- Mamy dziesiątki legend, które weryfikujemy – śmieje się Radosław Wróblewski. - Jak się okazuje w części z nich tkwi ziarno prawdy. Szukamy historycznych skarbów. W naszym zainteresowaniu jest na przykład wóz bojowy z II wojny światowej, który miał zostać zatopiony w okolicy leśnictwa Karolinka. Mamy odpowiednie zgody na przeszukanie innych terenów w naszym powiecie. Warto zapoznać się z naszymi działaniami, które na bieżąco są publikowane na naszej stronie internetowej: sladamihistorii.org, czy w „Tygodniku Szczytno”. Znajdą tam państwo opisy, zdjęcia i filmy z naszych działań.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama