To było jak „sąd kapturowy” - mówi jeden z rozoskich radnych, uczestniczących w zebraniu, zwołanym w celu... Właściwie nie do końca wiadomo: po co, ale mogło to wyglądać jak rozprawa nad dyrektor GOK Karoliną Lewandowską-Zając. Przynajmniej takie wrażenie odnieśli niektórzy z obecnych podczas „roboczego” zebrania radnych, przybyłych do rozoskiego ratusza na zaproszenie wójta w poniedziałek, 22 lipca.
Co do ogólnego przebiegu owego spotkania relacje są zgodne. Najpierw, przez około pół godziny, wójt Grzegorz Kaczmarczyk przedstawiał swoje stanowisko i ocenę pracy dyrektor GOK – niezbyt przychylną, delikatnie mówiąc. Później przybyła „oskarżona” - ku zaskoczeniu wielu z obecnych – nie bardzo wiadomo w jakim celu i charakterze, bo wg relacji pewne jest tylko to, że podejmując próbę polemiki z wójtem zadała mu kilka pytań, na które odpowiedzi jednak nie uzyskała.
Podczas ostatniej części zebrania omówione zostały zagadnienia i uchwały, mające być przedmiotem obrad środowej sesji. Od razu więc nasuwało się pytanie: w jakim trybie odbywała ta „przeddebata” i po cóż zaplanowane wszak przedsesyjne wspólne posiedzenie komisji rady?
- Wójt zapowiedział, że takie robocze spotkania będą się odbywały przed każdą sesją – tłumaczy nam radna Wanda Malon. - Może chodzi o to, żeby już radni na komisjach czy na sesji nie zadawali zbyt wielu pytań? - rozważa radna, tu więc warto wtrącić, że zarówno w posiedzeniach komisji, jak i sesjach rady może uczestniczyć każdy, kto tylko ma na to ochotę, a ponadto dostępne są nagrania z sesji i to nawet w trakcie ich trwania, natomiast takie zebrania „robocze” są dla postronnych zamknięte.
Wracając do „sądu kapturowego”. Taka wymuszona przez wójta konfrontacja, acz nieoficjalna, przed obliczem radnych, według jednych była żałosnym i upokarzającym widowiskiem, według innych: dobrze się stało. Stanęło bowiem na tym, chociaż nie wszyscy spośród naszych rozmówców byli tego pewni, że pomiędzy wójtem a dyrektor GOK ma dojść do jeszcze jednej rozmowy, która być może doprowadzi do rozejmu (co wydaje się być raczej pobożnym życzeniem), a w jego efekcie Karolina Lewandowska-Zając w Rozogach pozostanie.
I tu trzeba podkreślić – stałoby się to ku zadowoleniu wielu, bardzo wielu osób. Powszechna wydaje się bowiem opinia (całkowicie odmienna od tej głoszonej przez wójta Grzegorza Kaczmarczyka), że jak Rozogi Rozogami, to tak dobrego dyrektora GOK jeszcze nie miał. Tę ocenę potwierdzają liczne komentarze na facebookowym profilu Tygodnika, zamieszczane pod ubiegłotygodniową informacją o tym, że pani Karolina złożyła rezygnację z pełnionej funkcji.
- Mówiłam to wcześniej i powtarzam: jeśli pani Karolina odejdzie, zrywam z wszelkimi formami współpracy z GOK – stwierdza kategorycznie Elżbieta Kasznia, najbardziej utytułowana twórczyni ludowa z Rozóg, laureatka wielu lokalnych i krajowych konkursów śpiewaczych, zarówno indywidualnie, jak i np. w towarzystwie swoich młodych wychowanków, „zarażonych” kurpiowskim folklorem. - Tylko mi tych dzieci szkoda, bo mamy naprawdę utalentowaną młodzież, o czym można się było przekonać właśnie dopiero teraz, gdy kulturą i jej rozwojem w gminie zajmowała się pani Karolina. Ale tych naprawdę chętnych będę nadal uczyć, za darmo, prywatnie, w moim domu, bo nie można zaprzepaścić tego, co w naszej gminie w ostatnich latach zostało dla kultury zrobione.
Więcej ciekawych informacji, i znacznie wcześniej, przeczytasz w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno". Zachęcamy do lektury. „Widzimy się” w każdy czwartek. Tygodnik dostępny jest w sklepach: sieci Intermarche, Stokrotka, Delikatesy Centrum, Biedronka, Dino, Lidl... oraz niemal w każdym wiejskim sklepiku w naszym powiecie. „Tygodnik Szczytno” - to się czyta.
Olga
Wstyd i hańba żeby cały czas zajmować się tylko Rozogami nie ma ciekawszych tematów