Z satysfakcją gratuluję Krzysztofowi Mańkowskiemu wyboru na funkcję burmistrza w Szczytnie. Wszedł tym samym do historii naszego miasta i mam nadzieję, że zapisze się w niej pięknymi zgłoskami. Skończyła się kampania wyborcza, skończyły się potoki obietnic, przechodzimy do codziennej ciężkiej pracy. Nie będę w tym miejscu dawał nowemu burmistrzowi dobrych rad.
Doradców znajdą się przy nim w najbliższym czasie dziesiątki. I to jest właśnie problem. Niełatwo będzie nowemu burmistrzowi dobrać współpracowników. Przede wszystkim jest w trudnej sytuacji w Radzie Miejskiej. Nikt nie ma tam większości pozwalającej na podejmowanie decyzji i efektywne wspieranie burmistrza. Konieczne jest zawarcie koalicji, a to zawsze kosztuje.
Przypuszczam, że parę osób ze stowarzyszenia Razem dla Mieszkańców przebiera już od dłuższego czasu nogami, aby zająć ciepłe stołki. Matematyka wyborcza wskazuje, że trzeba się będzie władzą w radzie, stołkiem wice i jeszcze paroma innymi podzielić z ugrupowaniem mającym najwięcej radnych. Oczywiście PiS nie ma żadnej zdolności koalicyjnej i pozostanie w twardej opozycji. Tak jak w większości polskich miast i miasteczek. Jak zakończy się ta pierwsza runda personalnych szachów - zobaczymy. Układ personalny pozwoli na bardziej konkretne rozważania o tym, czego się możemy po nowej władzy spodziewać. Spoglądając na listę nowych radnych nasuwają się wnioski zarówno optymistyczne dla miasta, jak skłaniające do dużej ostrożności w stawianiu prognoz. Przede wszystkim do rady trafiło sporo osób już tam od dawna zasiedziałych.
Mamy i powroty. Kilka razy już o tym pisałem i nie jestem optymistą. Do rady trafili w znacznej części ci, którzy poszli na całość i najwięcej obiecywali, a efekty ich dotychczasowej działalności we władzach miasta są co najwyżej lekkopółśrednie. Nadzieją, jak i przeszkodą w efektywnym sprawowaniu władzy przez burmistrza jest bardzo giętki kręgosłup tychże nominatów. Mają zwyczaj szybkiego dostosowywania się do władzy wykonawczej i nie sprawiają jej większych kłopotów. Bardzo bym nie chciał, aby nowa rada była tak potulną maszynką do głosowania jak za poprzedniej kadencji.
Pozoranctwo, inicjatywy nadęte, które następnie powoli upadały jak sflaczały balonik. Kwiatki z okazji, całowanie rączek, wystawianie zatroskanych twarzyczek do obiektywów prasowych reporterów. Z jednej strony to dla burmistrza wygodne, z drugiej wsparcie tego typu do niczego konkretnego nie doprowadzi. Dość tych czarnych przewidywań! Może akurat teraz okaże się, że ta milcząca dotąd większość coś potrafi. Zobaczymy. Tym bardziej, że należy się spodziewać twardej pisowskiej opozycji i paradoksalnie jest to nadzieja na świeże prądy w tym stojącym dotychczas i zarośniętym rzęsą stawie. Pracy nie zabraknie.
W programie wyborczym burmistrza jest tyle ciekawych propozycji, że nawet pięcioletnia obecnie kadencja może okazać się zbyt krótka. Na wszelki wypadek wisi ten program w zakładce obok tych tekstów i w chwilach braku twórczej weny zawsze może stanowić niezły pomysł na kolejny felieton. Co niniejszym panu Krzysztofowi po starej znajomości obiecuję. Teraz już bardziej optymistycznie. Własnym oczom trudno było uwierzyć patrząc w niedzielny wieczór na napływające w internecie wyniki wyborów z poszczególnych miast i miasteczek. Tęgie lanie jakie otrzymali kandydaci popierani przez partię rządzącą to nie jest przypadek.
Żeby było jasne. Wybory samorządowe wygrał oczywiście PiS i o tym trzeba pamiętać. Wygrał dzięki głosom oddanym we wsiach, małych miasteczkach, a także przez jedną trzecią mieszkańców większych ośrodków. Wyraźnie widoczny jest szklany sufit, którego pomimo polityki rozdawnictwa i podlizywania się suwerenowi ta partia nie rozbije. Co nie znaczy, że przy znów dobrych układach kolejne wybory nie staną się znów ich łupem. Dlatego ciesząc się z rozsądku propaństwowej większości w środowiskach bardziej odpornych na łopatologiczną propagandę trzeba zdawać sobie sprawę, iż do odparcia nawały ciemnych sił jeszcze ciągle droga daleka. Na tej drodze zderzymy się za chwilę z bojówkami parafaszystowskich ugrupowań, którym władza celowo czy z intelektualnej niewydolności oddała w pacht główne obchody stulecia odzyskania niepodległości przez nasze Państwo.
Podkreślam NASZE. To znaczy nas wszystkich niezależnie od tego czy to się obecnie w kraju dzieje podoba czy nie. Nie wykluczając nikogo, jak to robią obecnie rządzący, a to może doprowadzić… Aby zmieniać nasz kraj na lepszy musi on istnieć i o tym trzeba pamiętać przy obchodach tej dostojnej rocznicy.
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Red Is Bad
Wiesiu Wiesławie, wszyscy wiedzą że za plecami Krzysztofa (dziwna ta zażyłość i czułe wzmiankowanie po imieniu) krytykujesz zaplecze kadrowe. Ten felieton to dobra mina do złej gry. PiS w radzie miasta zrobił nie gorszy wynik niż schowani za szyldem stowarzyszenie funkcjonariuszy SLD. Już kiedyś SLD rządziło miastem i to wtedy zatrudniano koszykarki z jego drużyny, teraz czas na piłkarzy od Mańkowskiego? A nie przepraszam - kluby sportowe zostały zaorane.