Poniedziałek, 31 Marca
Imieniny: Amelii, Dobromira, Leonarda -

Reklama


Reklama

W Spychowie jezioro... odpływa w oczach


Problem na Jeziorze Spychowskim zaczął się w 2011 roku. Kiedy przechodzącą przez miejscowość drogę krajową poddano przebudowie. Wówczas, w ramach inwestycji, zmodernizowano również most łączący jeziorao z rzeką Krutynią. Zniknęły dwa jazy, poprzez które nadmiar wody z jeziora odpływał do rzeki. Dzisiaj powoduje to, że odpływ wody jest bardziej gwałtowny.



Problemy jezior w naszym powiecie nie kończą się na jeziorze Świętajno położonym w gminie Jedwabno. Z problemami ubytku wody mierzy się więcej akwenów. Pewne jest to, że trzeba działać zanim nasze zbiorniki utoną w piasku i mule. W Spychowie mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o Jezioro Spychowskie, które najprawdopodobniej w wyniku ludzkiego błędu gwałtownie traci wodę. Jednak żeby problem zrozumieć należy cofnąć się kilkadziesiąt lat wstecz.

 

Remont z demontażem

Nad połączeniem Jeziora Spychowskiego z rzeką Krutynią stoi most. Wybudowany został jeszcze przez II wojną światową. Most daje możliwość sprawnego poruszania się po drodze krajowej prowadzącej do Mrągowa. W jego dolnej części znajdowały się dwa jazy, które spowalniały odpływ wody z akwenu do rzeki. Dzięki konstrukcji proces odbywał się powoli, bez gwałtownych zmian poziomu wody. Wszystko zmieniło się około 2011 roku. 

 

Wówczas Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zmodernizowała drogę krajową nr 57 w Spychowie, a w ramach tej modernizacji powstał nowy most, w którym nie uwzględniono odbudowy konstrukcji spiętrzających. Dwa jazy o różnych wysokościach spiętrzenia wody więc zniknęły, co przyczynia się do znaczących zmian. 


Reklama

 

- Kiedy poziom wody w jeziorze się podnosi wówczas gwałtownie odpływa ona do rzeki – wyjaśnia Adam Mierzejewski, radny gminny ze Spychowa. - Zależy nam na tym, żeby proces ten spowolnić, bo gołym okiem widzimy, jak w ciągu doby zmienia się poziom wody w jeziorze. Czasami jest to nawet do 40 centymetrów.

 

Dekada starań

Mieszkańcy, a zwłaszcza wędkarze o problemie alarmują już od dobrych 10 lat. 

 

- Temat podnoszony był wielokrotnie podczas zebrań wiejskich. Dla wielu mieszkańców jezioro jest źródłem dochodu, bo wokół niego działa agroturystyka – wyjaśnia Adam Mierzejewski.

 

Dobra współpraca mieszkańców i wspólny cel by działać na rzecz jeziora przyniósł wymierny efekt. Sprawą zainteresowali się urzędnicy z Wód Polskich. Do miejscowości przyjechała najpierw dyrektor zlewni w Giżycku, która zapoznała się z sytuacją. 

 

- Obecni byli na nim mieszkańcy, radni i pani wójt z pracownikami – opowiada Mierzejewski. - Rozmawialiśmy o tym, co możemy zrobić, kto powinien zaangażować się w naprawienie tej sytuacji.

Reklama

 

Jazy mają wrócić

Na tym nie koniec. Wójt Alicja Kołakowska w ostatnim czasie zorganizowała oficjalne spotkanie z przedstawicielami Wód Polskich. Byli na nim obecni szef Regionalnego Oddziału Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku Mirosław Markowski, dyrektor zlewni w Giżycku, Bożena Ziółkowska wraz z pracownikami merytorycznymi. 

 

Okazuje się, że wszyscy stanęli na wysokości zadania i sytuację na moście w Spychowie chcą naprawić. Gmina łączy siły z Wodami Polskimi.

 

- Na ten moment ustaliliśmy, że do końca roku dajemy sobie czas na uzyskanie niezbędnych pozwoleń i warunków dla inwestycji – wyjaśnia Maciej Templin, wicewójt. - Dopiero wtedy będziemy mogli zawrzeć porozumienie i oszacować koszty ewentualnej inwestycji, a także ustalić technologię jej wykonania i opracować dokumentację.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama