Po raz kolejny w swoim życiu czytam Pismo Święte w taki sposób, aby odświeżyć i zgłębiać wszystkie księgi Starego i Nowego Testamentu. Aktualnie czytam więc starotestamentową Księgę proroka Jeremiasza. Trudna to i smutna lektura. Jednym z najważniejszych wątków w tej księdze prorockiej jest ukazanie uporu ludzkiego serca, który może doprowadzić człowieka do zguby. Jest to bardzo poważny grzech ludzi wszystkich pokoleń, grzech uniwersalny i ponadczasowy. Ujawnił się on szczególnie w czasach proroka Jeremiasza (627-586). Były to czasy panowania królów Judy: Jozjasza, jego syna Jehojakima, a potem Sedekiasza aż do uprowadzenia mieszkańców Jerozolimy i Judy do niewoli babilońskiej.
W Księdze Jeremiasza (7,1-7) możemy przeczytać słowa samego Boga skierowane do mieszkańców Judei i Jerozolimy, którzy przychodzili i kłaniali się Panu w świątyni. Mimo tej pozornie poprawnej pobożności Pan Bóg nawoływał ich do poprawy ich czynów i postępowania, a więc do duchowej odnowy. Zapewniał ich przy tym, że kiedy posłuchają Go i poprawią swoje postępowanie, wtedy będą błogosławieni i pozostaną w ziemi swoich ojców. Czy ci ludzie posłuchali apelu o duchową odnowę?
Niestety, całkowicie zignorowali Boży głos. Następne wersety tej księgi prorockiej zawierają szczegółowy opis ohydnych przejawów ich bałwochwalstwa jako jawnej i niczym nieskrępowanej niewierności wobec Boga – odwrócenia się do Niego plecami! Tymczasem ludzie ci trwali w błogiej nieświadomości i samooszukiwaniu się, że wszystko jest w porządku i Pan Bóg nie powinien mieć do nich żadnych zastrzeżeń. Bezcześcili jednak świątynię, która w ocenie samego Stwórcy stała się niczym jaskinia zbójców.
A działo się tak dlatego, że oni naśladowali grzechy swoich ojców, upór ich złych serc i w tym uporze posunęli się jeszcze dalej. W końcu Pan Bóg uprzedził ich przez proroka, że ich odrzuci, nie wysłucha wstawienniczych modlitw Jeremiasza i w końcu wyleje swój niegasnący gniew i wzburzenie na niewierny naród.
Czym jest w swej istocie grzech uporu złego serca? Otóż jest to świadomy i permanentny bunt przeciw Bogu oraz totalne ignorowanie Jego przykazań i nakazów. To krnąbrność lub zatwardziałość serca, a więc jawne i świadome odwracanie się do Pana Boga plecami i lekceważenie Go.
Jak to dzieje się dzisiaj – również wśród chrześcijan? To przede wszystkim totalne lekceważenie zasad Pisma Świętego, a także niepodporządkowanie się autorytetom zarówno w kościele, jak i poza nim. To również zagłuszanie wyrzutów sumienia, pielęgnowanie nieprzebaczenia, urazy, poczucia krzywdy, nienawiści, a więc uporczywe nieprzyznawanie się do swoich grzechów, czyli brak prawdziwej pokuty. Upór ludzkiego serca ujawnia się również wtedy, kiedy
ktoś uporczywie wstrzymuje się od przyjęcia Bożego powołania, które czuje w swoim sercu i za każdym razem mówi Bogu: Nie! Nie pójdę tam, gdzie chcesz mnie prowadzić, nie zrobię tego, czego domaga się moje sumienie, nie będę kierował się Bożymi przykazaniami, lecz będę robił, działał i decydował po swojemu! Czy w tej diagnozie duchowej nie odnajdujemy samych siebie? Przynajmniej od czasu do czasu?
Jakie są zatem Boże oczekiwania wobec ludzi trwających w uporze złego serca? Mamy w Piśmie Świętym wiele takich wskazówek, ale zacytuję tylko trzy z nich. Pan Bóg kieruje takie oto słowa do wszystkich współczesnych buntowników: „Słuchajcie Mnie, wy hardego serca, dalecy od sprawiedliwości” (Izaj 46,12). „Przez cały dzień wyciągałem swe ręce do ludu upartego, który chodzi złą drogą – za własnymi zamiarami” (Izaj 65,2). „Nawróćcie się, odstępczy synowie – oświadcza Pan” (Jer 3,14a; Rz 10.21).
Wniosek z naszych dzisiejszych rozważań jest więc następujący: opór złego serca prowadzi do Bożego gniewu, kary i duchowej katastrofy! Jedynym zaś lekarstwem na oporne serce jest pokuta, nawrócenie i powrót do życia z Bogiem w bojaźni i całkowitym posłuszeństwie! Z tej rady skorzystają tylko ci, którzy Pana Boga traktują poważnie, a siebie oceniają według Bożych standardów, a nie własnych.
I jeszcze jedno ważne zdanie z Pisma Świętego, którego nie mogę w tym miejscu nie zacytować - mając na uwadze zarówno siebie samego, jak również tych z nas, którzy ten felieton zechcą przeczytać do końca: „Dzisiaj, jeśli usłyszycie Jego (Boży) głos, nie znieczulajcie swoich serc” (Hbr 3,7b-8).
Andrzej Seweryn
Justice
Jak zwykle w punkt. Mądry duchowny.