Wśród wydarzeń kulturalnych, organizowanych w szczycieńskim muzeum znajduje się cykl prezentacji filmów dokumentalnych. „Spuścizna” pojawiła się na muzealnym ekranie 10 września, w towarzystwie twórców, a przede wszystkim potomków bohaterów – rodziny Leyków.
Szczycieński seans „Spuścizny” był pierwszą, a więc prapremierową prezentacja obrazu, który przed szerszym gronem będzie pokazany w stolicy województwa. Reżyserem obrazu jest Adam Błaszczok, scenarzystą i kierownikiem produkcji – Andrzej Wojnach, natomiast producentem i autorką muzyki do filmu – Wanda Laddy. Film pozwala poznać dość tragiczne niekiedy losy Mazurów na przykładzie rodziny Leyków, stąd też honorowymi gośćmi podczas prapremierowego seansu byli Lidia Leyk-Juranek oraz Wiktor Marek Leyk, rodzeństwo, którego rodzicem był Emil Leyk, stryjem Fryderyk, a dziadkiem Bogumił, patron jednej ze szczycieńskich ulic. I właśnie o zyciu i działalności Bogumiła, Fryderyka i Emila Leyków opowiada „Spuścizna”.
Andrzej Wojnach, scenarzysta i kierownik produkcji oraz Wanda Laddy wcześniej stworzyli film o rodzinie Pieniężnych, a obrazy biograficzne wydają się być specjalnością tej pary twórców. - Jest już prawie gotowy film o Bogumile Lince i trwają prace nad obrazem, poświęconym rodzinie Żurawskich. Chcemy w jakiś sposób przybliżyć sylwetki osób i ich rodzin, których nazwiska są nadawane ulicom – opowiadał Andrzej Wojnach po projekcji. - Każdy film musi mieć swojego bohatera i w ten sposób „wpadliśmy” na Wiktora Marka Leyka i jego rodzinę. Początkowo wystraszył się tej filmowej biografii rodziny, ale już na kolejne spotkanie przyszedł z trzema reklamówkami, wypchanymi rodzinnymi archiwaliami i skrupulatnie omawiał każdy dokument, każdą pamiątkę.
Kanwę do ścieżki dźwiękowej stanowiła stara mazurska pieśń ludowa. - Skorzystałam z zachowanego w archiwaliach Polskiego Radia materiału z lat 50. ubiegłego stulecia, nagrania ludowej piosenki wykonywanej przez jedną z podeszłych już wiekiem Mazurek – swój udział w procesie twórczym omawiała też Wanda Laddy, kierownik produkcji i autorka muzyki.
- Od samego początku była to inicjatywa Andrzeja Wojnacha. Kształt filmu i jego treść są wyłącznie dziełem twórcy. I cieszę się, że Lidia, moja siostra, wzięła udział w tym projekcie, ponieważ zawsze unikała tzw. „afisza”. To film ważny dla nas obojga, bo między innymi mówi przecież o naszym ojcu - uzupełniał informacje Wiktor Marek Leyk. - Nie miałem żadnego wpływu na jego ostateczną formę i cieszę się, że tak się stało, bo dzięki temu film opisuje naszą rodzinę w sposób obiektywny, z dystansu, opiera się wyłącznie na historycznych faktach.
Lech Jan Jamka-były Szczytnianin
BAr. dzo pożyteczna inicjatywa Znam dokładnie historię regionu