Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Gorący stołek burmistrza, kto o niego powalczy?


Czy Paweł Krassowski będzie kandydował na burmistrza Szczytna? Tego na razie nie wiadomo. Powoli jednak robi się w tym temacie coraz bardziej gorąco i tłoczno. Deklarację o reelekcji złożył obecny burmistrz Krzysztof Mańkowski. O ten urząd chce się też starać były wicestarosta Marcin Nowociński. W kuluarach pojawia się jeszcze kilka innych nazwisk, między innymi Tomasz Łachacz czy Jarosław Matłach. Ale na razie to właśnie Paweł Krassowski ubiegł wszystkich chętnych i na jednej dzień, za sprawą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, został burmistrzem Szczytna. O wrażeniach z tego urzędowania rozmawiamy.


  • Data:

Ile zostało czasu do kolejnych wyborów samorządowych?

 

To zależy.

 

Zależy?

 

Zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory do samorządów powinny odbyć się jesienią 2023 roku. Razem z parlamentarnymi. Ale z tego, co wiem, nie mogą być połączone i może się okazać, że kadencja samorządowa zostanie wydłużona do wiosny 2024 roku. No chyba, że wybory parlamentarne odbędą się wcześniej, co nie jest wykluczone, choć średnio w to osobiście wierzę.

 

Dobrze, wróćmy do naszego szczycieńskiego podwórka. Kandydował pan już kiedyś na burmistrza Szczytna?

 

 

Nie. Wylicytowałem ten urząd, to znacznie krótsza droga, jak się okazuje (śmiech).

 

Ale też znacznie krótsza kadencja, bo zaledwie jednodniowa. Co można zrobić dla miasta, mieszkańców w jeden dzień?

 

Wbrew pozorom całkiem sporo. Wiem, że była to tylko zabawa, dzięki której wspomogłem WOŚP, ale też mogłem zobaczyć, że burmistrz ma potężne narzędzia, aby rozwiązywać sprawy miasta i mieszkańców. Trzeba jednak chcieć to zrobić. Działać. Gdy skończyliśmy wspólne urzędowanie w środę, burmistrz Mańkowski powiedział, że był to bardzo wyczerpujący dzień i wziął dwa dni urlopu (śmiech). Zapewne ten urlop był już wcześniej zaplanowany, ale rzeczywiście sam stwierdził, że był to bardzo pracowity dzień.

 

Jest pan aż tak absorbujący, męczący?

 

Jestem „Krzyżakiem”, skrzyżowaniem Kurpia z Mazurem i lubię działać, lubię, jak coś się dzieje. Gdy ktoś wyrzuci mnie drzwiami, to wchodzę oknem, bo wiem, że niektóre sprawy wymagają właśnie takiego uporu. Wbrew pozorom to dobra cecha.

 

 

Jak wyglądał dzień burmistrza Krassowskiego?

 

Przyszedłem na 7:45 do ratusza. Wziąłem ze sobą oczywiście pytania i tematy, które mieszkańcy przesłali do mnie, abym tego dnia pochylił się nad nimi. Omówiliśmy je z panem burmistrzem Mańkowskim, potem odwiedziliśmy wydziały urzędu miejskiego, spotkaliśmy z pracownikami, mieszkańcami. Zorganizowałem spotkanie ze starostą, posłem, seniorami... Było intensywnie, ale tak właśnie powinno być. Burmistrz musi się spotykać, rozmawiać. Przy okazji poruszyliśmy wiele tematów, które z czasem mogą się rozwinąć i przynieść korzyść naszemu miastu. Mam tu na przykład na myśli włączenie Szczytna i dawnej strzelnicy miejskiej do szlaku II wojny światowej, który przygotowuje marszałek województwa. Trzeba wykorzystywać takie okazje.


Reklama

 

Jak pan ocenia to urzędowanie?

 

To same pytanie na koniec dnia zadała mi pani wiceburmistrz Ilona Bańkowska. Dla mnie to dzień, jak co dzień. Tak funkcjonuję, tak działam. Nie lubię marnować czasu. Dziennie mam kilkanaście spotkań z rożnymi samorządami. Owszem, głównie w temacie mieszkalnictwa, ale to dlatego, że tym się zajmuję. Choć podczas takich rozmów pojawiają się i inne tematy.

 

Od wielu lat jest pan też miejskim radnym, czy bycie burmistrzem znacząco się od tego różni?

 

Gdyby współpraca pomiędzy radnymi, a burmistrzem układała się właściwie, to pytanie byłoby zbędne. Ale w naszym mieście nie działa to właściwie. Z pozycji radnego interpelacjami nie można wszystkiego załatwić, bo trudno się przebić. Burmistrz te rzeczy, o które radny prosi, miesiącami, czy nawet latami, może załatwić dosłownie w dwie sekundy. Burmistrz ma narzędzia, urzędników, prawników... Radny może tylko mówić, przekonywać. A jak ktoś nie chce słyszeć, to nie usłyszy jego pomysłów. Niestety, taka jest rzeczywistość.

 

Czy to oznacza, że zasmakował pan w burmistrzowaniu i będzie chciał powalczyć w nadchodzących wyborach o ten fotel?

 

To pytanie radziłbym najpierw skierować do mojej żony. Burmistrzem jest się 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.

 

A pan rozmawiał już o tym ze swoją żoną?

 

Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat.

 

Ale, jak rozumiem, nie wyklucza pan takiej możliwości? Czy burmistrz Szczytna byłby spełnieniem pana kariery samorządowej?

 

Spełniać można się w wielu miejscach i pracach. Ja uwielbiam działalność stowarzyszeń. Nie oczekuję poklasku, a lubię po prostu działać i dawać coś innym.

 

Od ilu lat jest pan związany z samorządem?

 

Właściwie z przerwami od 2006 roku, gdy dostałem się do rady miejskiej i byłem najmłodszym radnym w historii Szczytna. To moja trzecia kadencja.

 

Ilu burmistrzów pan poznał?

 

 

Pamiętam pana Pawła Bielinowicza, pana Henryka Żuchowskiego, panią Danutę Gróską i obecnego burmistrza pana Krzysztofa Mańkowskiego.

Reklama

 

Który z nich był najlepszy w pana cenie?

 

Naprawdę trudno to ocenić. Ale jakbym miał się tego podjąć, to w moim odczuciu najlepszym burmistrzem była pani Górska. Wówczas pierwszy raz w historii miasto podpisało porozumienie ponad podziałami z radnymi i realizowało program krok po kroku. Nie były ważne przynależności partyjne, a efekty. Pani Górska miała uczciwe i dobre podejście, bo realizowała program, na który umówiła się i z mieszkańcami, i radnymi. Zresztą chyba każdy widział, że miasto wówczas się rozwijało.

 

Czemu teraz to nie działa?

 

Też się temu dziwię, tym bardziej, że największe ugrupowanie, które weszło do rady i ugrupowanie obecnego pana burmistrza mają niemal identyczne programy. Z nimi szli do wyborów. A mimo to nie są one realizowane, co więcej - pojawił się nawet konflikt i wzajemna niechęć.

 

Kogo by widział pan na stanowisku burmistrza Szczytna?

 

Na pewno jakiegoś menadżera. Czas polityków w samorządach powoli mija.

 

Dlaczego?

 

Burmistrz, wójt musi umieć rozmawiać z każdym. Osoby z łatkami politycznymi na takich stanowiskach znacznie ograniczają swoje możliwości pozyskiwania chociażby wsparcia rządowego. Bywa też, że konfliktują lokalne środowisko. Burmistrz, wójt takich małych samorządów, jak w naszym powiecie, powinien łączyć ludzi, a nie uprawiać wielką politykę, bo nic dobrego z tego nie będzie.

 

Jak pan ocenia obecnego burmistrza Szczytna?

 

Może nie jest złym burmistrzem, ale bardzo upolitycznił ten urząd. W mojej ocenie podjął szereg złych decyzji na początku swojej kadencji. Nie znalazł między innymi czasu dla prezydenta Polski Andrzeja Dudy, a z drugiej strony wspierał kampanię innych polityków. Gdyby był prawdziwym samorządowcem, umiałby pogodzić i jedną, i drugą stronę. Wiadomo, że każdy ma jakieś swoje poglądy polityczne, to naturalne, ale są stanowiska, funkcje, na których nie warto ich eksponować. I w mojej ocenie takim stanowiskiem jest burmistrz. Powinien być to dobry gospodarz, menadżer który z każdym jest w stanie coś dobrego wynegocjować dla mieszkańców i miasta...



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama