Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

„Zakochany” łoś nie żyje. Czy został otruty?


Częściowo rozwiązał się problem rolników z Lesin Wielkch. Łoś, który wypasał się z ich bydłem zdechł. Niestety, koszty utylizacji martwego zwierzęcia miałby pokryć właściciel pola, na którym zwierzę padło. - Tak mówi prawo – wyjaśnia Jerzy Piekarz, powiatowy lekarz weterynarii. Pojawiły się też sugestie, że zwierzę mogło zostać otrute.


  • Data:

Przypomnijmy o łosiu pisaliśmy w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno".  W Lesinach Wielkich ze stadem domowego bydła pasał się... łoś. Rolnicy twierdzili, że zwierzę nie boi się ludzi. - To nas niepokoi, jak również i to, że może być zagrożeniem dla naszych krów i cieląt – alarmowali wówczas. - Boimy się, że mogą paść ofiarami jakichś groźnych chorób odzwierzęcych. Kto wówczas pokryje nam straty? Sprawą już zajęli się gminni urzędnicy.


Reklama

 

Dla jednych łoś, który nie stroni od ludzi, a nawet pozwala podejść do siebie bliżej, byłby może i atrakcją, ale miejscowi rolnicy uważają go za zagrożenie. - Podchodził do poidła razem z krowami i cielakami, które nie są jeszcze dość odporne i mogą się od łosia zarazić jakąś chorobą, jeśli on jest zarażony – opowiadali rolnicy. - Kto wtedy zapłaci nam za leczenie zwierząt?

 

Powodowani niepokojem rolnicy zaczęli szukać pomocy, by odstraszyć „towarzyskie” zwierzę. - Zgłaszaliśmy problem myśliwym, którzy mieszkają w naszej okolicy, ale oni twierdzą, że nic w tym temacie nie mogą zrobić – tłumaczyli.

 

- Łoś oczywiście jest zwierzyną łowną, ale jest obłożone moratorium, czyli nie można na nie polować ani też odstrzelić – mówi Bolesław Woźniak, myśliwy i łowczy rejonowy. - Gdyby zwierzę było chore bądź ranne, wówczas można byłoby je uśpić bądź odstrzelić, ale i tak taka decyzja musiałaby zapaść na szczeblu wojewódzkim. Jeśli chodzi o łosia w Lesinach, to powinny się tym zająć służby weterynaryjne – dodaje Woźniak.

 

Jerzy Piekarz, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szczytnie twierdził wówczas, że o sprawie łosia z Lesin Wielkich dowiedział się od naszego dziennikarza.

 

- Łoś jest zwierzęciem dzikim, dlatego jego „dysponentem” jest Skarb Państwa - mówił. - Myślę, że tą sprawą powinno zająć się któreś nadleśnictwo. Jeśli chodzi o ewentualne choroby, które może przenosić, to tu zagrożenia nie widzę. Łoś to duże zwierzę, czuje swoją siłę i dlatego też nie boi się ludzi. Tu również nie widzę nic niepokojącego - uspokajał.

Reklama

 

Nadleśnictwo Szczytno, na terenie, którego „działa” łoś twierdzi, że też niewiele może zrobić w tej sprawie, którą najprawdopodobniej spowodowała i rozwiąże... natura. - mówi Mariusz Karpiński, zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Szczytno.

 

- W tej chwili kończy się bukowisko, czyli okres godowy łosi. Najwyraźniej coś go trzyma przy tym stadzie krów. Może doskwiera mu samotność, może jest „zakochany” - na poły żartobliwie mówił wówczas Mariusz Karpiński, zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Szczytno. - Takie przypadki się zdarzały. Coś w tych krowach widzi. Wyraźnie szuka towarzystwa. Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest zabranie z pola krów na dłuższy czas i łoś powinien odejść.

 

Kilka dni po naszej publikacji w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno" i apelu rolników łoś zdechł. To wygenerowało kolejny problem.

 

- Na miejscu był lekarz weterynarii, według którego łoś wyglądał na wygłodzonego i odwodnionego – mówi Jerzy Piekarz. - Jakby nie miał dostępu do wody. Rolników mogę uspokoić, że nie ma ryzyka przeniesienia jakieś choroby odzwierzęcej z łosia na ich stada. Takiego przypadku w historii naszego powiatu jeszcze nie odnotowaliśmy. Niestety, muszę zamartwić rolnika, na którego polu zwierzę padło. To on, w myśl prawa, powinien pokryć koszty utylizacji zwierzęcia. Wyjątek dotyczy tylko dzików.

 

Doktor Piekarz podpowiada jednak, że rolnik może szukać pomocy u gminnych urzędników oraz myśliwych i nadleśnictwa. I taka pomoc została udzielona.

 

- Zwierzę zostało zutylizowane na nasz koszt – mówi Grzegorz Zapadka, burmistrz Wielbarka. - Szkoda, że ta sprawa zakończyła się śmiercią zwierzęcia – dodaje.

 

Z jakiego powodu zdechł łoś, tego prawdopodobnie się nie dowiemy, bo jego truchło zostało już zutylizowane. Pojawiły się jednak sugestie, że zwierzę zostało celowo wyprawione w zaświaty i w ten sposób „natura ze wspomaganiem” rozwiązała rolniczy problem.



Komentarze do artykułu

Kowal

Bogu ducha winne bezbronne zwierzę przeraża największego szkodnika na planecie - człowieka. Żałosne. Szkoda łosia, jego winą było, że był.

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama