Słowo „sekta” pochodzi od łacińskiego „secare”, czyli odcinać, odrąbywać. Sekta oznacza grupę religijną, która oderwała się od któregoś z wielkich kościołów panujących lub też odłam wyznaniowy jakiejś religii. Nie jest to zjawisko nowe, bo chociaż w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nastąpił gwałtowny rozwój sekt w formie nowych ruchów religijnych i kultów, to na terenie naszego powiatu działały już ponad 150, a nawet i 200 lat temu.
Powstanie sekty „Świętych”
Genezy sekty „Świętych” istniejącej w naszym powiecie należy prawdopodobnie upatrywać się w istnieniu bardzo silnego ruchu gromadkarskiego, który zaczął się tu rozwijać w pierwszej połowie XIX wieku, a dotarł z terenu ówczesnej Litwy Pruskiej, na której rozwijał się już na przełomie XVIII i XIX wieku. Istnieje również inna hipoteza, według której już pod koniec XVIII wieku na południu Mazur, w tym i w regionie szczycieńskim pojawiła się pierwsza nieformalna grupa religijna, o której pisano w pochodzącej z epoki kronice kościelnej Jerutek.
Ważnym wydarzeniem w rozwoju ruchu gromadkarskiego nie tylko na terenie powiatu, ale i w samym Szczytnie było utworzenie w mieście w 1848 roku Towarzystwa Chrześcijańskiego. Jego członkowie własnym sumptem przetłumaczyli i wydali dzieło Johanna Gossnera: „Czytania nabożne”.
Dziś trudno jest doszukać się korzeni powstania tej grupy ze względu na duże rozbieżności w materiałach źródłowych, jednakże najpełniejszy obraz powstania sekty „Świętych” przedstawił podróżujący w 1865 roku po Mazurach Fryderyk Oldenberg. W swoich zapiskach odnotował, że przyczyną było prawdopodobnie to, że o zbyt duże i porozrzucane w tej części Mazur zbiorowiska ludzkie ówczesny kościół ewangelicki nie był w stanie we właściwy sposób się troszczyć. Działania powstających sekt Oldenberg nazwał „zwyrodnieniem”.
Bagna i uzdrowiciel
W zupełnie inny sposób powstanie sekty przedstawia królewski korespondent v. Rauschen, który w 1810 roku spotkał się ze 121-letnim mieszkańcem Klonu - Fryderykiem Marquesem.
Jego rozmówca podobno sięgnął pamięcią do lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XVIII wieku, gdy w czasie kolonizacji mokradeł Łatana, pojawił się wśród osadników pewien przybysz. Z dostępnych źródeł wiadomo, że był Holendrem, co wcale nie dziwi, ponieważ w czasie kolonizacji mokradeł to właśnie ich zatrudniano do osuszania bagien, bo w tej dziedzinie Holendrzy nie mieli sobie równych w ówczesnej Europie. Przybysz z Niderlandów był mennonitą, czyli przedstawicielem wyznania chrześcijańskiego, zaliczanego do protestantyzmu.
Niderlandczyk zaczął głosić słowo Boże wśród mieszkańców niewielkiej osady położonej na mokradłach, a w niedługim czasie swą misję przeniósł również i do innych okolicznych miejscowości. Oprócz głoszenia słowa Bożego, według zachowanych dokumentów, miał ponoć moc uzdrawiania chorych, którym pomagał nie pobierając później od tego żadnej zapłaty.
Te skuteczne zabiegi lecznicze sprawiły, że okoliczni mieszkańcy szeptali w swoich obejściach, że niewątpliwie jest to święty i być może to było źródłem późniejszej nazwy sekty. Istnieje również inna wersja nazwania opisywanych grup mianem „Świętych”. Według niektórych historyków, była to wówczas szeroko stosowana nazwa zwyczajowa wobec tych wszystkich, którzy w znaczący sposób wyróżniali się swoją religijną odmiennością i przede wszystkim zachowaniem.
Święci rzemieślnicy
Członkowie grupy „Świętych” uważali zewnętrzną instytucję Kościoła za bezużyteczną, a nawet zbędną, odwoływali się zaś do kościoła w sercu, ceremonialne nabożeństwa uważali za niepotrzebne. Wśród wiernych tej sekty panowało przekonanie, że uczestnictwo w cotygodniowym nabożeństwie i przyjmowanie komunii przynosi więcej szkody niż korzyści, ponieważ sakrament przyjmowali ludzie wierząc, że dzięki temu zostają oczyszczeni z wszystkich grzechów i mogą na nowo grzeszyć.
Członkowie grupy byli przez wszystkich określani jako ludzie spokojni i cisi, gotowi nie nadużywać alkoholu, co wówczas na Mazurach było raczej niespotykane.
Istnieje również inna, kolejna hipoteza powstania sekty „Świętych”. Otóż pod koniec XVIII wieku, a dokładnie w 1783 roku, trzech rzemieślników: dwóch garbarzy i jeden kapelusznik założyło tę sektę w powiecie nidzickim. Pruskie władze administracyjne jednak szybko zareagowały. Wszystkich trzech zatrzymano, a przywódcę o nazwisku Hagemeier skazano na 14 dni przymusowej pracy o chlebie i wodzie.
Morderstwo w Klonie
Zaledwie po kilu miesiącach sekta, której przewodziło trzech mężczyzn z terenu nidzickiego, pojawiła się na terenie dzisiejszego powiatu szczycieńskiego i zaczęła działać w dwóch parafiach kościoła ewangelickiego: w Rozogach i Jerutkach i była aktywna przez kilka lat działała w południowo-wschodniej części regionu szczycieńskiego.
Powoli i sukcesywnie zdobywała coraz więcej nowych wyznawców. Miejscowe władze, co prawda, wzięły „pod lupę” dziwną sektę z nidzickiego i przez cały była w jakiś sposób inwigilowana. Niemieccy kaznodzieje zdobywali coraz większą popularność wśród polskojęzycznej ludności, zamieszkującej południową część dzisiejszego powiatu.
O dalszych losach opisywanej sekty zdecydowało tragiczne w skutkach wydarzenie. Pewnego popołudnia na jednym z zebrań modlitewnych w Klonie, żona jednego z miejscowych gospodarzy o nazwisku Szewczyk, według opisów, działając w „w świętym szale”, naśladując przy tym biblijnego Abrahama, miała ofiarować Bogu swoją córkę podrzynając jej gardło nożem. Jednakże to nie religia, a choroba psychiczna skłoniła kobietę do takiego tragicznego działania. Małżonkę Szewczyka przewieziono na obserwację do Olsztyna, gdzie podczas prowadzonego śledztwa zmarła.
Represje „Świętych”
Dość znaczne represje spadły na sektę „Świętych” w kwietniu 1810 roku. Podczas zebrania modlitewnego zmarło dziecko. Była to półtoraroczna dziewczynka, córka małżeństwa Capteinów z popielni Lisack (obecnie Łysak, gm. Wielbark). Capteinowie byli powiązani rodzinnie z Jerzym Wieczorkiem, który stał na czele wiernych w Suchorowcu i Wawrochach.
W czasie śledztwa zmarłą ekshumowano, okazało się wówczas - zgodnie z zapewnieniem podejrzanych - że chore od dłuższego czasu dziecko zmarło śmiercią naturalną. Jednak aresztowano wówczas Andrzeja Milewskiego, a Wieczorka przewieziono do Tapiawy, gdzie w tamtejszym zakładzie poprawczym został poddany obserwacji.
Na początku XIX wieku władze pruskie postanowiły - nie rezygnując oczywiście z nadzoru policyjnego - działać przeciwko tej sekcie z pomocą miejscowego duchowieństwa. Dotychczasowe stosowanie metod policyjnych wręcz umacniało „Świętych” w ich przekonaniu. Ówczesna władza nie mogła im nic zarzucić, nigdy nie występowali przeciwko nim, a co więcej - zawsze regularnie odprowadzali wszystkie podatki łącznie z kościelnym. Żeby ułatwić ewangelickim duchownym pracę, postanowiono na terenie najbardziej uzależnionym od wpływów sekty utworzyć nowe parafie.
Powstanie nowych parafii
W pierwotnych planach zamierzano nową parafię utworzyć w Klonie lub Księżym Lasku. Z pierwszej miejscowości zrezygnowano, ponieważ Klon miał za dużo katolickich mieszkańców i leżał zbyt blisko Rozóg, w których istniała już parafia. Wybrano więc oddalony o niespełna 10 kilometrów od Klonu Księży Lasek także dlatego, że w opinii miejscowych władz, był on główną siedzibą sekty „Świętych”. Śmiało można stwierdzić, że istnienie tejże grupy przyczyniło się do utworzenia parafii ewangelickiej w Księżym Lasku.
Nowa struktura kościelna nie ucieszyła jednak księży z sąsiednich parafii, bo na rzecz nowej parafii pomniejszono zasięg istniejących, a wraz z zasięgiem – i dochody księży. Najdotkliwiej odczuł to pastor Samuel Riemer z Jerutek, któremu zabrano na poczet Księżego Lasku dwie duże wsie: Lipowiec i Kiełbasy.
Władze w Szczytnie liczyły, że zrekompensuje to podatek kościelny od 64 gospodarzy z okolic Łatanej, którym kończył się okres „wolnych lat”, lecz szybszy w działaniu okazał się ówczesny pastor z Wielbarka - Jakub Drewski, który stwierdził, iż podatki kościelne od nowo założonych osad na bagnach Łatana należą się jemu. Jak widać na powyższym przykładzie, walka o wpływy czy pieniądze w tamtych czasach była traktowana jako sprawa nadrzędna i wcale nie chodziło tu o nawrócone dusze lecz o pełną szkatułę w elektorskiej kasie.
Do końca nie wiadomo, jak ostatecznie rozwiązano problem wypłaty odszkodowania z tytułu zabranych wsi pastorom z Rozóg i Jerutek. Prawdopodobnie obu duchownym wyrównania wypłacono z państwowej kasy. Pomimo problemów związanych z przemarszem wojsk napoleońskich, nowy, drewniany kościół w Księżym Lasku został poświęcony 11 lutego 1816 roku, a obszar, jaki parafia wówczas zajmowała, wynosił 15 km2.
Dalsze losy sekty „Świętych" na naszych terenach nie są znane. Ostatnia wzmianka o grupie pochodzi z końca XIX wieku, a dokładnie z 1884 roku. Podobno pobudowała ona sobie we wsi Lemany własny dom modlitewny. Według ówczesnych członków sekty ich nazwa miała pochodzić od tego, że „święci" wszystkich stojących poza ich ugrupowaniem zwali grzesznikami.
Wobec takiego stanu rzeczy ludzie z zewnątrz określili ich mianem „Świętych". Tworzyli zamkniętą kastę, odznaczali się nietolerancją wobec „obcych”. Według korespondenta królewskiego dziennika „Konigsberger Hartungsche Zeitung”, „święci” wyrzekali się tych członków rodzin, którzy nie przyłączali się do grupy. Wewnątrz stworzonego przez siebie społeczeństwa dążyli do równości, zwracali się do siebie bez względu na różnicę wieku na „ty” oraz pozdrawiali pocałunkiem.
Opis do foto: Zdjęcie z początku XX wieku przedstawiające drewniany kościół ewangelicki w Księżym Lasku. Fot. ze zbiorów Olafa Göbeler
Na ulicy Jana Pawła obok szkoły podstawowej na wodociąg czekaliśmy 70 lat na kanalizacje pewnie się nie doczekamy mimo że od kanalizacji dzieli nas 60 metrów
Henk
2025-04-17 08:25:38
Hm..... Rozumiem, że lepiej jak dzieci będą w dysfunkcyjnych rodzinach gdzie jest przemoc i alkohol? Te skrawki materiału to symbol ale to nie każdy może zrozumieć....
Ona
2025-04-16 16:21:49
Do Gościa: wieży - w tym kontekście. Ile można toczyć piany w tej kwestii?! Oczywiście, że obiekt powinien być zrewitalizowany i cieszyć swoją funkcjonalnością i estetyczną architekturą. Jest wreszcie włodarz, który chce ten problem rozwiązać. Trzeba wierzyć (sic!), że tak się stanie.
Mieszkaniec
2025-04-15 21:01:11
Karnet, który kosztuje 70 zł to nie jest wygórowana cena.
Xenia
2025-04-15 16:36:56
Wszystko ok , tylko żeby co niektórzy nie przychodzili z psem
Że tak powiem
2025-04-15 13:42:13
W artykule zapomnieliście wstawić wypomniane logo :|
Mieszkaniec
2025-04-15 13:26:39
Czy coś już wiadomo? Jest połowa kwietnia a autobusy dalej zatrzymują się na ul. Polskiej.
Mieszkaniec
2025-04-15 13:12:06
Koncerty dla bogatych turystów, nie dla biednych mieszkańców Szczytna. Szkoda !!!
Asia
2025-04-15 11:37:33
NIestety brawura i brak wyobraźni. W realu nie ma 5 żyć jak w grach komputerowych. Żal młodych ludzi.
Zuzia z III a
2025-04-15 11:30:18
Będą budować ośrodki i grodzić jezioro (patrz Rusałka), niedługo jeziora będą prywatne a dostęp do nich płatny tak jak w Nartach.
Pani Natura
2025-04-15 11:08:25